Brytyjski premier Rishi Sunak stanie we wtorek w obliczu najtrudniejszego głosowania w swojej politycznej karierze. Przegrana w Izbie Gmin w głosowaniu nad projektem ustawy, mającej umożliwić deportacje nielegalnych imigrantów do Rwandy, zapewne będzie oznaczała bliski koniec jego rządów.
O ile Sunak we wtorek rano nie przekona posłów z prawego skrzydła Partii Konserwatywnej, by mimo wszystko poparli projekt, lub widząc, że nie ma szansy na wygraną, nie wycofa go, przegrana w głosowaniu jest bardzo prawdopodobnym scenariuszem. Ale o przekonanie może być trudno, bo według brytyjskich mediów, posłowie z prawego skrzydła, którzy w poniedziałek dyskutowali nad tym, co zrobić, raczej usztywniali stanowisko, niż gotowi byli do kompromisu.
Głosowanie dotyczy złożonego w zeszłą środę rządowego projektu ustawy, mającego umożliwić deportację nielegalnych imigrantów - niezależnie od ich narodowości - do Rwandy, z którą brytyjski rząd zawarł stosowną umowę. Projekt ustawy w odpowiedzi na przedstawione w listopadzie obiekcje Sądu Najwyższego deklaruje, że Rwanda jest bezpiecznym krajem trzecim, zatem można odsyłać do niej osoby ubiegające się o azyl, a także pozwala w odniesieniu do spraw azylowych na niestosowanie niektórych zapisów brytyjskiej ustawy o prawach człowieka.
Miał to być kompromis akceptowalny zarówno dla umiarkowanego skrzydła partii, które nie chce, by Wielka Brytania wycofywała się z krajowych i międzynarodowych zobowiązań w zakresie ochrony uchodźców oraz prawego skrzydła, które chciało, by projekt w odniesieniu do spraw azylowych nie uwzględniał całej ustawy o prawach człowieka, a także zawierał dodatkowe uprawnienia do odrzucania skarg na mocy Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Ale jeszcze tego samego dnia, w którym projekt został przedstawiony, rezygnację złożył wiceminister ds. imigracji Robert Jenrick - do niedawna uważany za politycznego stronnika Sunaka - który uznał, że zapisy w nim nie idą wystarczająco daleko i w rzeczywistości nie będzie pozwalał na deportacje. Tego zdania są też posłowie z prawego skrzydła Partii Konserwatywnej, którzy chcą, by Sunak zmienił projekt ustawy.
Premier znalazł się w sytuacji, z której nie ma dobrego wyjścia. Bez poparcia liczącego ok. 100 posłów prawego skrzydła, nie ma szans na przeforsowanie projektu. Ale Sunak nie może spełnić ich żądań, bo w takim przypadku nie poprze go umiarkowana frakcja - One Nation. Oświadczyła ona w poniedziałek, że w obecnej formie może poprzeć projekt, ale jeśli zostanie on jeszcze zaostrzony - już nie. A bez jej głosów też projekt nie przejdzie. Na dodatek Sunak przekonuje, że jeśli będą wątpliwości, co do tego, czy Wielka Brytania przestrzega prawa międzynarodowego, z umowy wycofa się Rwanda.
Sunak w weekend zaapelował o poparcie do lidera opozycyjnej Partii Pracy Keira Starmera, ale opozycja nie ma żadnego interesu w tym, by pomagać walczącemu o przetrwanie szefowi rządu i zagłosuje przeciwko projektowi. W tej sytuacji o jego losie przesądzi to, ilu posłów Partii Konserwatywnej zagłosuje przeciwko premierowi. Do odrzucenia projektu wystarczy, by zagłosowało przeciw 29 z nich lub wstrzymało się od głosu 58. Biorąc pod uwagę nastroje w partii, nie są to poziomy niemożliwe do osiągnięcia.
Co istotne, jest to dopiero pierwsze głosowanie nad projektem, które nie decyduje o tym, czy stanie się on ustawą, ale o tym, czy zostanie skierowany do dalszych szczegółowych prac, czy też wyrzucony do kosza. Jak podkreślają brytyjskie media, ostatni do tej pory przypadek, by jakikolwiek rządowy projekt ustawy przepadł na tak wczesnym etapie ścieżki legislacyjnej miał miejsce w 1986 roku.
Przegrane głosowanie postawi Sunaka w bardzo trudnej politycznie sytuacji. Już od kilku dni jego pozycja jest porównywana z tą, w której znalazła się Theresa May, gdy dwie frakcje Partii Konserwatywnej fundamentalnie nie mogły się zgodzić co do jej umowy o warunkach brexitu. Skończyło się to tym, że May, nie mogąc efektywnie rządzić, złożyła rezygnację.
Jeśli Sunak przegra głosowanie w sprawie, która z punktu widzenia wyborców partii, jest absolutnie kluczowa, jest niemal pewne, że zgłoszony zostanie wniosek o wotum nieufności dla niego jako lidera partii. Chyba, że uprzedzając to, premier zdecyduje się na wcześniejsze niż planuje wybory do Izby Gmin. Ale rozpisywanie wyborów w momencie, gdy panuje powszechne przekonanie, że konserwatyści są wewnętrznie skłóceni i nie mają pomysłu jak z tego wyjść, tylko powiększy rozmiar ich wyborczej klęski.
Brytyjski rząd liczy, że perspektywa szybkiej deportacji do Rwandy będzie zniechęcała kolejne osoby przed podejmowaniem prób nielegalnego przedostania się do Wielkiej Brytanii. Zgodnie z umową, do Rwandy mogliby być wysyłani wszyscy nielegalni imigranci ubiegający się o azyl, niezależnie od ich narodowości. Tam byłyby rozpatrywane ich wnioski o azyl i jeśli mieliby podstawy do jego przyznania, otrzymywaliby go - ale w Rwandzie, a nie w Wielkiej Brytanii.
Choć umowa w pierwotnej wersji została zawarta w kwietniu 2022 roku, do Rwandy nie udało się wysłać jeszcze ani jednej osoby. Uniemożliwiły to najpierw apelacje składane przez prawników nielegalnych imigrantów, a później interwencja Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który nakazał brytyjskim sędziom zbadanie, czy plan deportacji jest zgodny z prawem.
Sprawa ostatecznie trafiła do brytyjskiego Sądu Najwyższego, który w połowie listopada orzekł, że nie jest, gdyż istnieje ryzyko odsyłania przez Rwandę ubiegających się o azyl do krajów pochodzenia, zatem nie może być ona uważana za bezpieczny kraj trzeci. W odpowiedzi na te obiekcje przed tygodniem Wielka Brytania zawarła z Rwandą nową umowę, która to uniemożliwia.
Z tytułu umowy Wielka Brytania przekazała Rwandzie do tej pory 240 mln funtów.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.