Trzystu pracowników zakładów odzieżowych w stolicy Kambodży, Phnom Penh, uległo w ostatnich dniach zatruciu. To kolejny przypadek, określany jako zbiorowe omdlenia w kraju, znanym z fatalnych warunków pracy.
W środę po południu źle poczuło się 200 pracownic stołecznej fabryki King Fashion Garment. W czwartek rano zachorowało 100 kolejnych pracujących tam osób - poinformował komendant policji tego okręgu Born Sam Ath.
Dodał, że do tej pory śledczy nie koncentrują się na żadnej konkretnej przyczynie zatruć, choć wiadomo, że robotnicy "nie jedli wystarczająco dużo, a miejsce pracy jest bardzo duszne". Wśród innych możliwych powodów władze wymieniają chemiczne opary i złej jakości wodę pitną.
Sami robotnicy relacjonowali, że przez dwa dni w fabryce był nieprzyjemny zapach, a zachorowania nastąpiły po wypiciu wody. Skarżyli się też na panujący w fabryce nieznośny upał.
Zatrudniające ok. 2 tys. ludzi zakłady wstrzymały pracę na jedno popołudnie, żeby ułatwić prowadzenie dochodzenia.
W kwietniu kambodżańskie władze otworzyły śledztwo w sprawie masowych omdleń ok. 800 pracowników dwóch fabryk odzieżowych.
Produkcja odzieży jest w Kambodży trzecim - po rolnictwie i turystyce - źródłem dochodów. W sektorze tym zatrudnionych jest 300 tys. ludzi.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.