Unieważnienie egzaminu maturalnego nie jest dokonywane w formie decyzji administracyjnej, a zatem nie przysługuje od niego odwołanie w administracyjnym toku instancji - uważa MEN. Jest to reakcja na zapowiedź zaskarżenia decyzji o unieważnieniu matur w kilku świętokrzyskich liceach.
Okręgowa Komisja Egzaminacyjna (OKE) w Łodzi unieważniła matury z chemii na poziomie rozszerzonym 53 uczniom dwóch renomowanych ostrowieckich liceów, uznając, że prace nie były pisane samodzielnie. Przeciwko tej decyzji protestują w MEN i OKE maturzyści i ich rodzice.
"W świetle orzecznictwa sądowego unieważnienie egzaminu kwalifikuje się jako inny, niż decyzja administracyjna, akt lub czynność z zakresu administracji publicznej. Wobec tego pisma kwestionujące unieważnienie egzaminu maturalnego, które wpłynęły do Ministra Edukacji Narodowej, zostaną przekazane do dyrektorów okręgowych komisji egzaminacyjnych według właściwości" - napisał zespół obsługi mediów MEN w przesłanym PAP komunikacie.
Pisma te powinny - napisano - zostać potraktowane jako wezwanie do usunięcia naruszenia prawa, o który mowa w art. 52 § 3 ustawy Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi. Dyrektor OKE powinien umotywować swoje rozstrzygnięcia w przedmiocie unieważnienia egzaminu maturalnego z danego przedmiotu i udzielić zainteresowanym pisemnej informacji o powodach unieważnienia ich egzaminu.
Pełnomocnik 34 maturzystów z Ostrowca Świętokrzyskiego mec. Kazimierz Jesionek, wystąpił do MEN uważając, że decyzja komisji jest decyzją administracyjną, a ministerstwo jest instytucją nadrzędną nad komisją egzaminacyjną i powinno rozpatrzyć odwołania maturzystów od decyzji komisji. Według rzecznika MEN Grzegorza Żurawskiego, prawo mówi, że decyzja OKE jest ostateczna i ministerstwo nie ma możliwości, by ją zmienić.
Jesionek skierował także wniosek do łódzkiej komisji o "usunięcie naruszenia prawa", czyli zmianę decyzji. Zapowiedział, że jeśli komisja odmówi, wniesie skargę do sądu administracyjnego. Zdaniem Jesionka, jest to sprawa precedensowa, a brak możliwości odwołania to luka prawna. Sprawą unieważnionych matur zainteresowała się Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
Delegacja maturzystów i rodziców spotkała się w czwartek z wiceminister edukacji narodowej Krystyną Szumilas. Uczestniczący w spotkaniu ojciec maturzysty Krzysztof Krełowski poinformował PAP, że wiceminister zadeklarowała, iż zależy jej na wyjaśnieniu sprawy.
"Wymogliśmy dzisiaj to, że jeżeli już będzie podtrzymana ta decyzja, to przynajmniej każdy z zainteresowanych maturzystów powinien otrzymać uzasadnienie indywidualne, a nie zbiorowy bełkot niezbyt konkretnych argumentów" - powiedział PAP Krełowski.
Kilku maturzystów złożyło w ostrowieckiej prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu przekroczenia uprawnień przez dyrektora Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Łodzi. Uważają, że bez dowodów podjęła decyzję o unieważnieniu matur. Prokuratura wykonuje wstępne czynności w tej sprawie.
Urzędnicy MEN sprawdzają, czy OKE w Łodzi w tej sprawie przestrzegała obowiązujących procedur.
Dyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Łodzi Danuta Zakrzewska mówiła na początku lipca w Kielcach podczas spotkania na temat matur, że w unieważnionych pracach powtarzały się bardzo charakterystyczne błędy, które nie wynikają ze sposobu nauczania. Zadania wykonane były w sposób inny niż ten, którego uczy się w szkole, tak jakby rozwiązywał je student lub nauczyciel. Według Zakrzewskiej, przed podjęciem decyzji o unieważnieniu, zgodnie z procedurami, prace były wielokrotnie sprawdzane, także przez zespół ekspertów Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Od decyzji o unieważnieniu nie ma odwołania i nie było do tej pory precedensu w takiej sprawie.
Zdaniem maturzystów i rodziców błędy mogły wynikać z tego, że uczniowie mieli tych samych nauczycieli i korepetytorów.
Unieważnienie matury z chemii nie oznacza, że uczniowie nie zdali matury, ale na świadectwach z tego przedmiotu mają wpisane zero punktów, co przekreśla ich szanse na studia medyczne. W województwie świętokrzyskim komisja unieważniła w tym roku 193 matury, najwięcej - 114 - z matematyki.
40-dniowy post, zwany filipowym, jest dłuższy od adwentu u katolików.
Kac nakazał wojsku "bezkompromisowe działanie z całą stanowczością", by zapobiec takim wydarzeniom.