USA twierdzą, że bombardując pozycje Huti, walczą z terroryzmem i chronią wolność żeglugi.
W amerykańskich atakach na Jemen zginęło od początku miesiąca co najmniej 500 bojowników Huti - przekazał w środę redagowany w Zjednoczonych Emiratach Arabskich portal Al Arabiya.
Amerykańskie ataki zdziesiątkowały jemeńskich rebeliantów w wielu obozach szkoleniowych. Wielu z zabitych to dowódcy i specjaliści, w tym operatorzy systemów rakietowych i eksperci od dronów - stwierdził portal.
Jak twierdzi Al Arabiya powołując się na źródła w jemeńskich władzach, Huti naciskają na rodziny zabitych bojowników, aby zachowały milczenie. Dotyczy to zwłaszcza rodzin poległych dowódców; rebelianci zgadzają się na ujawnianie informacji o śmierci niższych rangą członków ugrupowania. Jednak jemeński szejk Dżamal al-Maamari, który wcześniej był przetrzymywany w niewoli przez Huti, opublikował listę nazwisk, stopni i miejsc pobytu tych, którzy według niego zostali zabici.
Jak twierdzi portal, urzędnicy ostrzegają, że amerykańskie militarne operacje wymierzone w Huti będą kontynuowane. Niektóre amerykańskie media oceniły, że mogą one stanowić przygotowania do operacji lądowej, w celu wyparcia Huti ze stolicy i zmuszenia ich do opuszczenia kluczowych miast portowych, oraz utorowania drogi do ewentualnej ofensywy lądowej jemeńskich sił rządowych.
Stany Zjednoczone rozpoczęły w ub. miesiącu ataki na dużą skalę przeciwko Hutim zapowiadając, że będą one kontynuowane dopóki rebelianci nie zaprzestaną ataków na statki na Morzu Czerwonym. USA podkreślają, że bombardując pozycje Huti, walczą z terroryzmem i chronią wolność żeglugi.
Jemeńscy rebelianci od wybuchu wojny w Strefie Gazy przeprowadzili ponad 100 ataków na statki handlowe na Morzu Czerwonym i w Zatoce Adeńskiej, deklarując, że wspierają w ten sposób terrorystyczną organizację Hamas walczącą z Izraelem w Strefie Gazy.
Złoto stanowi ponad 20 proc. rezerw walutowych naszego kraju.