Bóg działa tam, gdzie chce. Znajdzie cię nawet w dmuchanym namiocie
Biskup Piotr Libera martwi się, że Boga próbuje się coraz bardziej zdecydowanie rugować z przestrzeni publicznej. Przykład tego mogliśmy obserwować chociażby w czasie Światowych Dni Młodzieży. Może 2, może 3 tysiące antyklerykałów próbowało rzucić cień na to spotkanie, protestując przeciw obecności Ojca Świętego w Madrycie.
W swojej homilii bp Libera wrócił też do nieszczęsnego przypadku Nergala, który rozdarł Biblię na oczach tłumu i został bezkarny. Mówił, że są wciąż w Polsce ludzie, którzy negują posługę kapelanów w szpitalach, naukę religii w szkołach itd. Pokusa budowania świata bez Boga jest rzeczywiście silna. Niektórzy uwierzyli, że lepiej poukładają ten świat niż Bóg.
Tylko czym są te tysiące demonstrantów, wobec ponad miliona młodych, którzy w ostatnich dniach modlili się i słuchali słów Benedykta XVI? Nergal też jest jeden... Nawet Dody już przy nim nie ma. Nie wpadałbym specjalnie w panikę z powodu „teatrzyku”, który co rusz serwuje.
Choćby nie wiem, jak bardzo się napinał Nergal i jemu podobni, Bogu miejsca w świecie i tak nie zabraknie. Działa tam, gdzie chce. Ostatnio misjonarz z Kamczatki ks. Krzysztof Kowal udowodnił, że Pan Bóg może działać nawet... w dmuchanym namiocie.
Ksiądz Krzysztof jest duszpasterzem w parafii świętej Teresy od Dzieciątka Jezus na Kamczatce. Tamtejsze władze już od 8 lat odmawiają mu zgody na budowę pierwszego kościoła katolickiego w tamtym regionie świata. Perypetie swoje i parafian opisuje na stronie internetowej www.kamczatka.org. Pisze, że ma już 3 projekt, który może zostanie zaakceptowany. Tymczasem jednak Msze święte odprawia pod gołym niebem, nad rzeką lub jeziorem – kiedy pogoda dopisuje. Jeśli nie, za świątynię służy wynajęty pokój hotelowy lub stróżówka.
Wobec trudności, jakie władze piętrzą przed jego parafią, szkolny kolega podpowiedział mu niecodzienne rozwiązanie – kościół przewoźny. Waży zaledwie sto kilogramów i można rozstawić go praktycznie wszędzie. Przypomina wielkie dmuchane zamki, jakie nieraz pojawiają się przy okazji różnych festynów. Wczoraj tenże kościółek stanął pierwszy raz na plaży w Kołobrzegu – bo ksiądz Krzysztof Pochodzi z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.
Jak widać, w niecodziennych okolicznościach potrzebne są niecodzienne rozwiązania. Może jeszcze ewentualnie odrobinę dystansu do siebie. Byle tylko mieć jasno określony cel i wytrwale do niego dążyć mimo przeciwności. Jeśli w przeciwnościach, które się przed nami piętrzą, Bóg będzie uwielbiony, to nie musimy się martwić, że zabraknie dla Niego miejsca w naszej rzeczywistości.
Więcej na temat pracy ks. Krzysztofa Kowala można będzie przeczytać w najbliższym numerze Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego.
Przemysław Gryń
Dmuchany kościół zaprojektowany i wykonany przez polskich przyjaciół księdza Krzysztofa Kowala trafi na Kamczatkę
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.