Co przyniesie przyszłość?

Andrzej Macura

publikacja 12.09.2025 11:56

Rozum podpowiada, ale rzeczywistość potrafi zaskoczyć.

Dwunasty dzień września. Wczoraj, niemal niezauważenie, minęła 24 rocznica ataków na World Trade Center. Rację mieli ci, którzy wieszczyli wtedy, że to wydarzenie zmieni świat. Zmieniło. Przemoc, wojna, chyba właśnie wtedy na nowo zyskały prawo obywatelska w naszych społeczeństwach jako sposób na rozwiązywanie konfliktów. Wcześniej trzeba było się tłumaczyć, szukać ważkich powodów. Od zamachów z 11 września wystarczy byle co. Skutki takiego podejścia do wojny widzimy dziś za naszą wschodnią granica, widzimy w Strefie Gazy... Obyśmy nie zobaczyli w naszym kraju. Ale co będzie?

Wszystko, jak zawsze, w rękach Boga. Tak, Boga, nie ludzi. On może wszystko. Tylko patrząc ile w Polsce, w Europie, nieprawości, zakłamania, podłości – mowa przede wszystkim o szczytach władzy – nie widzę powodu, by Bóg miał nas chronić przez zbrodniczymi pomysłami tego czy innego satrapy. Bo być może tego nam właśnie trzeba: wielkiego nieszczęścia. Może ono nas oczyści... Oby dobry Bóg patrzył na to nasze bagno łaskawiej. Oby uczciwość, a może i szczera skrucha nawracających się, ten odmalowany przeze mnie czarny obraz naszej rzeczywistości w oczach Bożych pojaśniała...

Nie znamy przyszłości, to fakt. Ale możemy ją też roztropnie przewidywać. Jedną ze spraw, która rodzi wiele pytań o przyszłość jest kwestia sztucznej inteligencji. Nie, nie mam pojęcia jak świat będzie wyglądał za 10, 20 lat. Zwróciłbym jednak uwagę na pewien drobiazg. Media katolickie obiegła ostatnio informacja o biskupie, który stał się tej ofiarą tej nowej technologii. W sieci krążą filmiki, w których jest on bohaterem różnych nieciekawych sytuacji. Ot, awantury w restauracji. Sytuacja ta ukazuje oczywistość: to narzędzie może być źle wykorzystywane. I to wcale nie incydentalnie, jak nóż, służący do krojenia chleba, bywa sporadycznie użyty do zadania komuś ran. W dobie mediów społecznościowych, pogoni za oglądalnością – wszak to przekłada się na sławę, a nieraz też na całkiem spore pieniądze – pokusa podawania różnych tego typu „informacji” będzie coraz większa. Gdzie wtedy szukać prawdy? Jak odróżnić ją od fałszu?

Myślę, że ten zalew dezinformacji będzie szansą dla tych, którzy okażą się wiarygodni. Czyli dla tradycyjnych mediów, które – przynajmniej w założeniu – starają się podawać tylko sprawdzone informacje. Czy faktycznie nastąpi ich renesans? Czas pokaże. Ale taki scenariusz wydaje mi się bardzo prawdopodobny. No, chyba że zwycięży postmodernizm. To znaczy społeczeństwom generalnie będzie już zupełnie obojętne co jest prawdą, a co nie, byle było wesoło i „po naszemu”.

Pisałem w ostatnim komentarzu (i pisałem już kilka razy wcześniej), że coraz częściej spotykam się z wyznawcami koherencyjnej koncepcji prawdy: że prawdą jest to co pasuje do przyjętego przeze mnie systemu. Gdy fakty poglądom przeczą, są odrzucane. A na ich miejsca jako fakty przyjmowane są własne, pasujące do systemu domysły. Przykład? Ot, ostatnio te nieszczęsne rosyjskie drony nad Polską. Nie brakuje takich, którzy widzą w tym prowokację... Ukrainy, mającą wciągnąć nasz kraj do wojny. Fakty – np. skąd przyleciały – temu przeczą. Żeby twierdzić, że to Ukraińcy, trzeba by mieć na to choćby jakąś poszlakę. Niestety, takim ludziom wystarczy, że pomysł pasuje do ich poglądów...

Tak, przyszłość jest w rękach Boga. On może wszystko. Jeszcze pewnie nieraz pozytywnie nas zaskoczy z dnia na dzień rozpraszając gromadzące się nad nami czarne chmury. Choć nieraz czujemy się bezradni wobec tego, co ma przynieść przyszłość, nie popadajmy w przygnębienie. Świata nie zmienimy, to prawda. Ale nie to jest naszym zadaniem. Jest nim, w okolicznościach jakie by nie były, być Jego wiernymi uczniami.

 

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..