"Jeżeli ten konflikt zostanie przez nas przegrany, to będziemy spychani coraz dalej i dalej, bo okaże się, że można z nami zrobić wszystko" - pisze Ludwik Dorn na swoim blogu. Proponuje własną formę protestu przeciw obecności A. Darskiego w TVP. "Walnijmy ich portfelami" - pisze.
Ludwik Dorn za Piotrem Zarębą powtarza pogląd, że kolejne formalne protesty przeciw kontrowersyjnym występom lidera Behemotha w roli jurora programu rozrywkowego TVP, spełzają na niczym i wywołują co najwyżej uśmiech u tych, którym obecność Nergala na ekranie nie przeszkadza. Jednocześnie podkreśla, że dobrym posunięciem był protest biskupów czy Stowarzyszenia Dziennikarzy Katolickich. Niestety, protesty te są nieskuteczne.
Katolicy protestujący przeciw promocji w mediach publicznych człowieka deklarującego satanizm są bezradni. "Jeżeli ten konflikt zostanie przez nas przegrany, to będziemy spychani coraz dalej i dalej, bo okaże się, że można z nami zrobić wszystko" - przekonuje. Zachęca do sięgnięcia po inne środki. Zdaniem Ludwika Dorna celem ataku powinni stać się reklamodawcy, którzy promują swoje produkty przed i po programie, w którym występuje Adam Darski.
"Reklamodawcy jak ognia boją się kojarzenia ich produktów, marki, logo z konfliktem, z którego stronami mogą się utożsamić liczne grupy konsumentów. Reklamodawcy starają się stworzyć wokół swoich produktów przyjazną atmosferę. Po to wykładają ciężkie pieniądze na reklamy. Konflikt niszczy pozytywne bodźce, które generuje reklama" - czytamy na blogu.
Ludwik Dorn namawia do konsumenckiego bojkotu tychże produktów. Pisze, że marzy mu się sytuacja, w której katolickie media publikowałyby listę reklamodawców promujących się przed i po programie. Chętnie chciałby również znaleźć taką informację w swojej parafii.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.