Zagraniczne media mają podać zapis rozmowy telefonicznej Lecha i Jarosława Kaczyńskich, która odbyła się tuż przed katastrofą w Smoleńsku. Jej tekst ma być niekorzystny dla szefa PiS i uderzyć w wynik wyborczy tej partii.
Zdarzenie to ma mieć miejsce w czasie ciszy wyborczej, tak, by zablokować Kaczyńskiemu możliwość odpowiedzi - tak, według pogłosek, ma wyglądać plan zdyskredytowania PiS. O sprawie mówi w wywiadzie dla „Uważam Rze” Jarosław Kaczyński:
Mówi się o ujawnieniu zapisu pana rozmowy z bratem w trakcie tragicznego lotu do Smoleńska. I ma to podobno nastąpić w sobotę w trakcie ciszy wyborczej.
Nie słyszałem. Jeśli ta rozmowa nie zostanie sfałszowana, to nie przyniesie nic nowego. Wiem co mówiłem. Zresztą odbyła się jeszcze zanim były znane prognozy pogody w Smoleńsku. Dotyczyła stanu zdrowia naszej mamy, trwała 25 sekund. Zapytałem czy jest już w Smoleńsku, bo tak myślałem. Odparł, że nie. Powiedziałem mu jak u mamy, on odparł, że powinienem się przespać. Tak jak zawsze. Przerwana zresztą nie przez nas bo połączenie się zerwało. Tematu lądowania w Smoleńsku w ogóle nie było.
Podać jej treść mają rzekomo zagraniczne media.
Jak było – powiedziałem. Że obecna władza boi się potwornie, to fakt. Więc nie ma chyba metody, która jest poza wyobraźnią. Wiadomo, co robiono przez lata.
Zaapelował też, aby pozostali wierni tradycji polskiego oręża.
"Śmiało można powiedzieć, że pielgrzymujemy. My przedstawiciele władz państwowych (...)".
W kraju w siłę rosną inne, zwaśnione z nimi grupy ekstremistów.
"Nieumyślne narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu"
Tylko czerwcu i lipcu strażacy z tego powodu interweniowali ponad 800 razy.