Salamandry plamiste, jedyne w Polsce płazy, których okres godowy przypada na początek jesieni, można - ze względu na ich wzmożoną aktywność - bez trudu spotkać w Bieszczadach i Beskidzie Niskim.
"Zazwyczaj można je spotkać w nocy lub podczas deszczowych dni. Lubią wilgotne lasy liściaste, głównie bukowe" - powiedział we wtorek rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie Edward Marszałek.
Potomstwo, rezultat jesiennych godów, przyjdzie na świat w kilku miotach między kwietniem a czerwcem przyszłego roku. Samice urodzą je w czystej, powoli płynącej wodzie w zakolach potoków górskich. Młode salamandry żyją w wodzie około trzech miesięcy, po tym okresie przeobrażone wychodzą na ląd.
Rzecznik przypomniał, że w wierzeniach ludowych istniał pogląd o nienaturalnym pochodzeniu tego płaza.
"Uważano, że salamandry nie rozmnażają się jak inne zwierzęta, ale rodzą się z płomieni leśnych ognisk" - zaznaczył leśnik.
Jednocześnie przestrzega przed trzymaniem salamandry w dłoniach. "Substancje wydzielane ze skóry płaza mogą być przyczyną wielu kłopotów zdrowotnych. Szczególnie niebezpieczne jest przetarcie oczu dłonią, w której przed chwilą trzymało się salamandrę" - podkreśla.
Salamandry plamiste są największymi w Polsce płazami ogoniastymi. Ich długość dochodzi do 23 cm. Żywią się m.in.: dżdżownicami, bezskorupowymi ślimakami, gąsienicami.
Należą do zwierząt pospolitych w krajach Europy Środkowej i Południowej. W naszym kraju najczęściej można je spotkać w Karpatach i Sudetach.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.