Solidaryzuję się z całą Redakcją "Gościa Niedzielnego", polecając ją w swoich modlitwach. Wyrok jest słabo uzasadniony. Czy media, które robiły z Alicji Tysiąc ofiarę prawa chroniącego życie, nie przedstawiały jej jednostronnie?! Dlaczego więc nie można naświetlić i drugiej strony?... Do tego dochodzą nie jasności, typu "zbrodni hitlerowskich". Aborcja jest zabójstwem. Każdy, kto się na nią decyduje, tego zabójstwa dopuszcza się. Każdy, kto jej chce, chce zabójstwa. Owszem, odpowiedzialność moralna może być zmniejszona, jak przy każdym grzechu, co nie zmienia w żaden sposób obiektywnej wartości tego czynu. Co więcej, nie zmienia to faktu, że dziecko nie żyje!
Współczuję też dziecku Alicji Tysiąc. Zadaje mu ranę najbliższa osoba, którą jest własna matka i jeżeli nawet dziecko jest nieświadome, rana pozostaje. (Odsyłam do W. Stefan "Uzdrawianie relacji", "Zeszyty formacji duchowej", Kraków)
"Gościowi Niedzielnemu" życzę powodzenia przy apelacji.
Za Sąd, za Alicję Tysiąc i wszystkie osoby z z nią związane modlę się, aby Bóg miłosierny dotknął ich serc.
I jeszcze jedno, choć to bardziej dotyczy aborcji, niż wyroku Sądu, ale tym samym daje prawo do mówienia o aborcji po imieniu; prawo, którego nikt nie może zabrać. Regan miał powiedzieć, że "Wszyscy zwolennicy aborcji JUŻ SIĘ URODZILI"
wczoraj w telewizji regionalnej był program, gdzie wystąpił p. Cejrowski. Slusznie zauważył, że dlaczego w obronie stanowiska kościoła, nie ma w programie Księdza. dla mnie było to niedopuszczalne. mówi się o stanowisku kościoła, a nie było kapłana, który go mógł reprezentowac. przypomina mi to czasy komuny.
wczoraj w telewizji regionalnej był program, gdzie wystąpił p. Cejrowski. Slusznie zauważył, że dlaczego w obronie stanowiska kościoła, nie ma w programie Księdza. dla mnie było to niedopuszczalne. mówi się o stanowisku kościoła, a nie było kapłana, który go mógł reprezentowac. przypomina mi to czasy komuny.
wczoraj w telewizji regionalnej był program, gdzie wystąpił p. Cejrowski. Slusznie zauważył, że dlaczego w obronie stanowiska kościoła, nie ma w programie Księdza. dla mnie było to niedopuszczalne. mówi się o stanowisku kościoła, a nie było kapłana, który go mógł reprezentowac. przypomina mi to czasy komuny.
Witam, Zdecydowałem się napisać do Państwa w związku z wczorajszym orzeczeniem sądu w sprawie Alicji Tysiąc. Na początku zaznaczę, że jestem 30 letnim katolikiem, praktykującym, uczęszczającym co niedziela na Mszę Świętą oraz czasem w środku tygodnia, zawsze przyjmującym Komunię. Przez kilka lat posługiwałem w Odnowie w Duchu Świętym, obecnie należę do Ekip Notre Dam wraz z małżonką. Chciałbym wyrazić swoje ogromne rozczarowanie i zakłopotanie w interpretacji działań, które podejmują przedstawiciele hierarchii (celowo omijam słowo Kościół, który wykracza daleko poza hierarchię). Starałem się podjąć wewnętrzną polemikę na temat tego, czy wolno Wam było oceniać kobietę z imienia i nazwiska oraz jej czyny, czy też nie – jest to naruszenie jej dobrego imienia i dóbr osobistych. Z jednej strony, przyjmując uzasadnienie sądu, w ogóle nie należałoby nigdy oceniać złych uczynków ludzi, wymawiając ich imię i nazwisko, jak np. Stalin czy Hitler. Ciekawe, czy sąd również zarzuciłby np. jakiemuś historykowi naruszenie dóbr osobistych, kiedy nazwałby poczynania Stalina zbrodniami? Myślę, że nie. Kościół powinien jasno oceniać i interpretować uczynki, to jest Jego rola. Ale może oceniać uczynki, a nie ludzi? Trudno mi dojść do jakiejś konkluzji, bo z drugiej strony patrząc, kobieta mogła się poczuć jak ta przyłapana na cudzołóstwie, kiedy to Żydzi nie widzieli jej serca (prawdopodobnie żałującego, skoro Jezus za nią stanął murem), lecz chcieli rzucać kamienie. Wasz tekst mógł ją urazić i na pewno zniszczyć, bo teraz Alicję Tysiąc zna już każdy w Polsce. Należałoby zadać sobie pytanie, czy ten tekst napełniony jest miłością. I dopiero po uzyskaniu odpowiedzi, można zinterpretować słuszność jego ukazania się. Jaki był jego cel? Bo przecież na temat aborcji stanowisko Kościoła jest jasne. Czym więc się kierowaliście, wymawiając jej imię i nazwisko w artykule? Jeśli miłością do niej, to wszystko jest OK, postąpiliście w zgodzie z duchem Ewangelii. To nie jest mój jedyny dylemat, człowieka, który poszukuje Boga na ścieżkach swojego życia. Widziałem wczoraj młodego księdza w telewizji, który był zażenowany wyrokiem sądu, zapowiadał apelację, udzielał wywiadów. Rozumiem, że intencją jego działań było nazwanie rzeczy po imieniu – Alicja Tysiąc chciała zabić swoje dziecko. Nasunęło mi się pytanie: czy hierarchia w ocenianiu uczynków jest uczciwa wobec Boga i ludzi? Dlaczego ocenia się tak łatwo złe uczynki innych ludzi, a swoich się unika? Czy w Gościu Niedzielnym doczekamy się artykułów na temat problemu pedofilii wśród księży? Albo donosicielstwa w środowisku duchownych w czasach PRLu? Czy pedofilia jest złem, czy nie jest? Czy donoszenie na innych jest złem, czy też nie? Zauważyłem też jedną prawidłowość: podczas niedzielnych homilii nigdy nie słyszałem, aby potępiono księży za pedofilię i donosicielstwo. Nigdy. Mimo, że takie działanie jest o stokroć gorsze, niż podejmowane przez świeckich. Księża są inaczej rozliczani przez Boga. Dlaczego afery na tym tle są tuszowane i przemilczane? Homilie dotyczą jedynie tych spraw, które nie dotyczą księży. Jestem pewien, że gdyby książa dokonywali aborcji, temat aborcji zniknąłby z niedzielnych kazań oraz Waszych artykułów. Bo księży się nie krytykuje. Jak tłumaczy Radio Maryja (dla mnie źródło ogromnej manipulacji i zafałszowania oraz nienawiści, szczególnie do Żydów – Bóg się z tego cieszy, prawda?), kiedy jest atak na Kościół, to szatan. Owszem, Kościół jest atakowany przez szatana. Ale z tego, co widać, atakuje się zło księży, a nie Kościół. A tak na marginesie, Żydzi też mówili do Jezusa: „szatan przez niego przemawia”. Jezus przyszedł na ziemię i atakował przecież głównie swoich kapłanów, nieprawdaż? Mówił, aby się strzec kwasu i obłudy faryzeuszy. Na katedrze Mojżesza zostali postawieni. Czyńcie wszystko, co wam mówią, ale czynów ich nie naśladujcie. Czy więc dziś nie dzieje się to samo, kiedy ktoś księżom zarzuci obłudę, nie mówi radio Maryja: to szatan atakuje Kościół? Jak widać, historia się powtarza. I to jest, moi drodzy, powód, dla którego tak wielu odchodzi od Kościoła. Nie widzą w Was, księżach Boga. Nie żyjecie w prawdzie, bijecie w pierś innych, nie samych siebie. Gdzie jest jakiś artykuł w katolickiej gazecie na temat poczynań biskupa Paetza? Gdzie się potępia pedofilów – księży? Nie ma, ale za to można poczytać o Alicji Tysiąc i innych. Zastanawiam się, czy gdyby dziś Jezus przyszedł na ziemię jako człowiek, czy nie ostrzegałby wiernych przed kwasem i obłudą księży. To, co piszę, jest dla mnie ogromnym bólem. To jest przecież mój Kościół, moja Matka. W nim otrzymuję Boga w Sakramentach, Jego pragnę oraz Jego świętości. Nie tak miało być. Nie trwacie w prawdzie, widzicie belki w oczach swoich braci, ale źdźbła w swoich oczach nie widzicie. Chciałbym zobaczyć Kościół, który popełnia błędy, ale zawsze jest w stanie powiedzieć: przepraszam, zbłądziłem. Tak jak w końcu powiedział biskup Wielgus. Przyznał się, przeprosił. Fakt, z ludzkiej słabości najpierw skłamał i się wyparł (Piotr też to zrobił, a widział wcześniej cuda). Co powiedziało Radio Maryja i inni biskupi? Szkaluje się i atakuje biskupa! To szatan znowu atakuje Kościół! To jakieś ksera papierków, a nie dokumenty! Nie wzięli pod uwagę, że Biskup sam się przecież przyznał. Kłamstwo i wybielanie siebie w zapartego, do końca, ile się da, ile ludzie uwierzą. Dlaczego tak jest? Jestem zażenowany, rozgoryczony, rozczarowany. Obiecuję za Was modlitwę, za wszystkich księży, za cały Kościół. Zapewniam, że mój list piszę z miłości do Was, dla naszego dobra.
Nie zna Pan sprawy! To pani Alicja sama zgodziła się na rozgłos wokół swoich poczynań. A rozgłos zorganizowały polskie tzw. feministki. W tej sytuacji GN zdecydował się na krytykę jej poczynań, a nie jej samej. Bardzo wzniosła jest chrześcijańska praktyka darowania win, ale warunkiem jest żal za grzechy. W przeciwnym przypadku jest to naiwność prowadząca do eskalacji żądań przeciwnika.
Przytacza Pan dyżurne zarzuty wobec duchowieństwa. Czy naprawdę nie zauważa Pan, że niechętne nam gazety celowo wyolbrzymiają rzeczywiste i domniemane grzechy księży. To prawda, że ponoszą oni większą odpowiedzialność przed Bogiem. Gdy w Polsce ogłoszono lustrację, okazało się, że właściwie obejmuje ona jedynie księży. Pozostali albo lustracji nie wymagają, albo zdążyli już wcześniej przejrzeć archiwa i zniszczyć dotyczące ich materiały. Nonsensowne wydaje mi się wymaganie, by w homiliach mówić o grzechach księży. Chyba, że homilie te są mówione do księży! Celem kazań jest bowiem budowanie ludzi, a nie gorszenie. Tak, księża też są grzeszni, ale dołączanie do nagonki na nich nie daje Panu dobrego świadectwa. Może zamiast pisać pomodliłby się Pan za jakiegoś konkretnego grzesznego księdza? Zna Pan takiego osobiście?
Proszę o uważną lekturę Gościa Niedzielnego. Wszystkie poruszane przez Pana, tak zwane "trudne" dla Kościoła tematy były w tygodniku poruszane, zawsze z adekwatną do czynu oceną. Stały czytelnik.
"podczas niedzielnych homilii nigdy nie słyszałem, aby potępiono księży za pedofilię i donosicielstwo" Słaby z Ciebie katolik, "odnowowiczu".
Po 1. niedopuszczalne jest potępianie kogokolwiek, my możemy jedynie potępiać czyny, a nie człowieka.
Po 2. Kazania podczas niedzielnych Mszy św. są skierowane do świeckich, więc dotyczą tylko ich spraw. Księża mają swoje spotkania w ramach stałej formacji kapłańskiej, na których są poruszane kwestie, które dotyczą księży.
1. Niedopuszczalne jest sądzenie kogokolwiek. Także w formie: "Słaby z Ciebie katolik, "odnowowiczu"." Nie ma Pan najmniejszych podstaw by oceniać jakość czyjejś wiary.
2. Nie mam pojęcia, co jest poruszane na spotkaniach formacyjnych kapłanów. Osobiście wątpię, by potrzebowali wyjaśnień, że pedofilia to zło. Natomiast świeccy - zgorszeni sytuacją - jasnego stanowiska mogą potrzebować. Niekoniecznie w odniesieniu do konkretnych osób i z wymienianiem nazwisk.
Natomiast nie uważam, by właściwym miejscem była ambona.
jest oficjalne stanowisko Stolicy Apostolskiej od wielu lat nt, molestowania i pedofili wśród osób konsekrowanych proponuę wejscie na strony polskie Watykanu. A ten temat jest juz tematem "dyżurnym" jak się coś wymyka spod kontroli różnej maści "toleransów".
Biedny młody naiwniaczku, też masz belkę, a żdźbło chcesz wyciągać i w dodatku brudnymi (grzebiącymi w brudzie) rekami. Gdzie Twoja miłość, o której tak wiele chcesz mówić. Wołasz o miłość do niejakiej A.T., a gdzie miłość do milionów nienarodzonych dzieci, które mordowane są przez własne matki. Zresztą liczy się tylko zbawienie a nie dobre samopoczucie w kłamstwie i to pouczenie ks. Marka było wyrazem miłości. Nawrócenia zyczę.
Panie Marshall1 włożyłeś kij w mrowisko. Wspólnie z żoną doszliśmy do wniosku, że na księżach spoczywa duża odpowiedzialność za zbawienie dusz śmiertelników. Skoro się podjęli trudnego zadania poprowadzenia Owczarni Pana Naszego muszą to czynić w duchu tego co Jezus głosił. Droga wiary jest trudna i nie każdy jej może sprostać, ot tak od niechcenia, to droga wyrzeczeń i wyborów. Dlatego sposób usprawiedliwiania ich smutnych czynów, że to są „tylko ludzie” do mnie nie przemawia. W końcu przez 6 lat szlifuj się im osobowość w wierze i miłości, wyrozumiałości, pokory, pomocy, cierpliwości i wszelkich cech szlachetnych i Bożych. Mają czas aby dokładnie się zastanowić czy to jest to co chcą robić. Uczą się służby Bogu i ludziom a przede wszystkim MIŁOŚCI DO BLIŻNIEGO, ale mam takie wrażenie, że chyba tylko do, tych co wszystkie Nauki Kościoła przyjmują bez szemrania. Wszelkie oznaki wątpliwości czy niezadowolenia z działań pojedynczych osób duchownych, które przecież są „tylko ludźmi” są odbierane jako ataki szatana. Myślę, że już dawno temu szatan przenik do Kościoła i teraz się śmiej i z mojego tekstu, i z większości tu zamieszczonych. Ale nie o tym chciałem pisać ani udowadniać, że tak jest bo zjedzony zostanę żywcem przez bogobojnych obrońców prawdziwej wiary. Małżonka kiedy miał naście lat należała do organizacji kościelnej „Oaza” uważała to za ważną sprawę więc w niej działała dużo jej znajomych pochodzi właśnie z tego środowiska. Oaza miał być miejscem gdzie młodzi ludzie zagubieni lub już z określonymi postawami rozmawiali o Bogu, głosili jego słowo w rożnych działaniach kulturalnych typu teatrzyk, gazetka parafialna, lub duchowych wyjazdach rekolekcyjnych w góry lub do miejscowości rozesłanych po całym kraju . W parafii małżonki ruch ten wśród młodych spotkał się z dużym pozytywnym odzewem. Księża prowadzący musieli czuć się dumni skoro młodzi zaczęli przychodzić do nich i pytać o radę w sprawach nie tylko rozterek duchowych, ale i osobistych. W ten sposób po radzie księdza rozpadł się związek dwojga młodych, który zdaniem duchownego nie miał szans powodzenia bo w u dziewczyny zauważał symptomy przyszłej służebnic bożej a dla chłopaka znalazł lepszą partię. Dziewczynie tak długo to wmawiał, aż ta wybrał się do zakonu, jednak w ostatniej chwili zmieniła zdanie. Dziś i chłopak, i dziewczyna żyją w formalnych związkach z nowymi parterami mają po dwójce dzieci. Znów innej dziewczynie, która się poskarżyła księdzu, że nie może odnaleźć swojej drugiej połówki, doradził aby szła jak w dym za oazowym łamaczem serc przystojnym chłopcem, za którym cała niewieścia część wzdychała. Oczywiście samotna dostała kosza a winy swego niepowodzenia doszukiwała się wśród niedoszłych konkurentek. Dziewczyna do dziś jest sama z nadwagą i własnymi rozterkami szuka pocieszenia pośród kościelnych uroczystości jest odpowiedzialna za dziewczynki co w procesjach sypią kwiatki. Wiecznie z komórką w ręku, zaraz jak wyjdzie poza świątynię. Kiedy oazowicze zaczęli uzyskiwać prawo wyborcze pytali duchownych na kogo mają głosować tak też czyniła moja małżonka. Posłuch, wśród duchownych był bezgraniczny. Przyjeżdżali różni księża do oazy w ramach rekolekcji i jeden szczególnie wrył się w głowy znajomych małżonki. Był miły i bardzo zaangażowany w to co robił a zajmował się wyszukiwaniem osób, u których w rodzinach była patologia nie tylko alkoholizm lecz wszelkie przejawy pozostawiania dzieciaków samym sobie. Jakie było zdziwienie znajomych żony szczególnie jednej z dziewczyn, która dowiedział się, że ten właśnie ksiądz jest wśród „zbuntowanych betanek z Kazimierza” a jedną z betanek jest parafianka z oazy mojej żony. Dziewczyny postanowił koleżankę odwiedzić. Udały się do Kazimierza, lecz nie było miłego spotkania. Niegdysiejsza znajoma krzyczała do nich przez okno, bo o bezpośrednim widzeniu nie mogło być mowy „Odejdź szatanie” i tak w kółko. Zero kontaktu z dziewczyną. Ani razu nie zająknął się proboszcz z naszej parafii, aby pomodlić się o pogubione owieczki w tym jedną z naszej owczarni, i ich wodzireja super-szarlatana, który teraz naucza młodzież religii w innym miejscu Polski. Jak nazwać taką sytuację? Ja mówię w prost przy udziale wiernych w Kazimierzu działała sekta, na której czele stał duchowny do dziś pełnoetatowy pasterz.
Oaza by pewnie działała do dziś tak prężnie jak przed paru laty lecz ksiądz, który był jej założycielem stwierdził, że to sprawa dla dzieci a ważniejszą rzeczą jest nowo formująca się jednostka osób cywilnych w służbie Bogu wielu oazowiczów odebrało to jako nieliczenie się z nimi więc odeszło a nowy koordynator nie miał charyzmy poprzednika. Dziś oaza to ledwie ułamek tej sprzed paru lat. Księża na ogłoszeniach apelują o zasilanie szeregów organizacji jednak z tego co widzę to szansę, którą mieli parę lat temu bezpowrotnie utracili. Przykładów można mnożyć i mnożyć, ale nie o to chodzi. Spuentować chciałbym to co dzieje się współcześnie w Kościele to nieporadne szukanie nowych rozwiązań aby zachęcić wiernych do pełnego uczestnictwa i liczniejszego nawiedzania świątyń. Księży otacza grupa ludzi, która nie dostrzega lub nie chce dostrzec czarnych owiec. Nauczona, że Kościół to kryształ bez rys i skazy. Bardzo wojowniczo nastawiona i cały czas nastawiana na krytyków Domu Pana. W większości są to ludzie starsi co w niczym im nie umniejsza, jednak powoli to pokolenie się wykrusza . Młodych nie pociąga wiara pełna zakazów i bezgranicznego uwielbienia i pokora wobec nieomylnych duchownych aby mieć autorytet trzeba na to zasłużyć. Święta nie skalana rozgłośnia z Torunia też nie idzie tym torem nastawiona jest jedynie na emerytów. Kiedyś zrobiłem doświadczenie 24 godziny z Radiem Toruńskim czułem się tak wyalienowany i wyłączony z rzeczywistości jak nigdy. Dowiedziałem, się że w Ruandzie jest ciężko bo 8 lat temu zamordowano wielu katolików i duchownych (to nic, że obok teraz w innym kraju afrykańskim umierają dzieci w sumie cała Afryka to jeden wielki kocioł zła i nienawiści podsycany przez cały świat). Ruanda była na pierwszym miejscu i koniec. Wieczorem był program do młodych skierowany. Prowadzący cały czas udowadniał, że tylko Bóg zna trapiące nas problemy więc warto się modlić a wszystkie troski miną. W sumie modlitwom nie było końca, ale czego mogłem się spodziewać to jest radio dla notorycznie modlących się i szukających prostych rozwiązań, ale Bóg Ojciec już Jest w Trzech Osobach i nikt z nas tego pojąć nie może i niestarczy wody w morzu aby tego dociec. Kiedyś pan Cezary Pazura pochwalił się rozgłośnię toruńską, że czerpie z programu wieczornego dużo rad życiowych i mówił to bardzo przekonywająco. Jakiś czas potem dowiedziałem się, że już ma inną wybrankę pan Czarek, z których porad pan Czarek skorzystał ? Nic prostszego. Jakiś czas temu spotykam znajomego Jerzego nomen omen też człowieka z oazy mojej żony. Zagaduję co u niego a on, że zmiany - a ja pytam – Jakie? - a on że – Już z Baśką nie są razem. – to ja dopytuję - Jak to, dlaczego, przecież byłyście małżeństwem. Był ślub kościelny ? Chodziliście razem przeszło pół swojego życia coś 10 lat? - a on – Basia ma oficjalny rozwód kościelny, bo ja jestem wariat. A byliśmy razem 12 lat. - A jako powód unieważnienia ślubu mogła jeszcze podać, że ją mama do tego przymusiła. Tyle wystarczy aby mieć oficjalny rozwód kościelny. W moim mieście jest kuria biskupia i sklepik przy kurii. Można tam kupić ciekawe książki, mniej ciekawe obrazy i bardzo tendencyjne rzeźby naszego Pana Jezusa i Jego Matki. Zaś w gablocie stoją, kielichy mszalne za jedyne 4 – tysiące złotych tanio jak na naczynie, w którym dokonuje się jedna z największych tajemnic świata przemiennie wody i wina w krew Boga. Jednak czy kielich, w którym am to miejsce nie powinien być ze szkła ? I kosztować 100-200 złoty a resztę przeznaczyć na dzieci afrykańskie? Ale to już tylko moja dygresja. Bo jak by to wyglądało aby wierni widzieli zawartość kielich ? Widziałem zdjęcia kościoła w Belgi lub Holandii, w którym otworzono księgarnię. Straszy się taką wizją naszych wiernych lecz i nas to czeka, nieuchronnie i do nas przychodzi nowe złe życie. Markety zastępują nam kościoły ciekawi mnie tylko dlaczego ludzie tak głupio wybierają? Przecież Bóg na ich przez cały czas czeka a po śmierci to będą mieć raj nieopisany. No cóż jeśli ktoś będzie u nas w niedzielę w kościele to niech przyniesie troszkę wiary i pieniędzy też nie zapomni. Może je do koperty złożyć i podpisać nazwiskiem darczyńcy, odnawiamy ołtarz nie byle kogo jak, tylko Jana Pawła prawdziwego Polaka przy, który odprawił mszę tu u nas w Białymstoku. Gdybym ja mógł zadecydować o tym co z tym zrobić wziął bym przykład z Niemców – rozbił ołtarz na mniejsze i większe kawałki i sprzedał na aukcji a pieniądze przekazał na akcję Owsika lub innego szarlatana co ratuje życie dzieciom a może na in vitro? I niech mnie piekło pochłonie. Jak dobrze, że Bóg nie ulega pokusom. Nie wy a ON mnie za te słowa osądzi. Czuję, że wszystkich kocham nawet Żydów i tego z krzyżyka też. Koniec.
marshall1 poruszył - zwyczajem, który jest grzechem głównym Polaków - tysiąc spraw, wypowiadając sie na temat jednej. Gadulstwo powoduje, że tracimy kontrole nad tym, co chcemy wyartykułować i zaczynamy pleść byle co. Proponuję, żeby marshall1 czytał "GN" wraz z dodatkami, wtedy zobaczy, że nt. współpracy księży z SB ten tygodnik wydał cały dodatek i to wcale nie tak dawno, bodaj 2 tygodnie temu. Wcześniej również nie stronił od tego tematu. Pozdrawiam
Karygodny wyrok wydał Sąd Polskiej Rzeczpospolitej w sprawie pani T., która po prostu chciała ZABIĆ WŁASNE DZIECKO. Jak ona się teraz czuje patrząc na swą córkę, którą chciała uśmiercić? Czy to wszystko było tylko po to, żeby teraz zarabiać na wyrokach sądowych? A wszystkie feministki, które podjudzają panią T. to niedowartościowane, sfrustrowane, bardzo samotne i niekochane kobiety. One nie wiedzą, że największą miłością kobiety darzą nie mężczyzn lecz swoje własne dzieci. Oby przyszedł moment opamiętania (a nigdy nie jest za późno) dla pani T. i jej kompanii feministek. ,,Boże odpuść im, bo nie wiedzą co czynią."
Dla mnie aborcja to nic innego jak zabijanie i nie interesują mnie "mądre", nowoczesne interpretacje. Jestem oburzona,może nie tyle wyrokiem sądu co postawą niektórych matek. One walczą, ktoś mi powie. Tylko o co? Walczą jak lwice żeby te biedne dzieci wiedziały jak bardzo mama je kocha? Walczą żeby dano im i ich dzieciom prawo do godnego życia? No nie wiem czy żyło by mi się godnie gdyby wokół mnie była taka burza. I nie opuszczałaby mnie świadomość,że jestem, ale tylko dlatego,że jakiś lekarz się nade mną zlitował, bo mama chyba wolałaby inne rozwiązanie. Co te mamy mówią po wygranym procesie? Że prawda zwyciężyła? Że mamy oszczędności? Niedawno oglądałam film "Karol-Człowiek,który został papieżem". Słowa,które wypowiedziane zostały w scenie kiedy bezpieka niszczyła redakcję "A później co, wytniecie nam struny głosowe?" odpowiedź brzmiała "A czemu nie?" I tego właśnie się boję. Że nadszedł czas kiedy za posiadanie własnej opinii przyjdzie nam zapłacić wysoką cenę. Hasłem przewodnim Polski jest już "Tolerancja dla wszystkich, byle nie dla katolików".
Wyrok Sądu Okręgowego nie jest prawomocny. Mam propozycję - módlmy się za tych, którzy będą jeszcze orzekać w tej sprawie w Sądzie Apelacyjnym (a może i w Sądzie Najwyższym?)
Ludzi należy szanować, zwłaszcza kobietę w trudnej sytuacji życiowej. Nikt w redakcji nie pomyślał też, że jej dzieci żyją w środowisku z innymi dziećmi i dorosłymi, którzy mają różne poglądy i będą być może dzieciom p. Tysiąc dokuczać. Ksiądz powinien nad człowiekiem się pochylić a nie pogardzać i uczyć tego innych. Agresja nie służy pozytywnemu obrazowi Kościoła. (Być może moje słowa nie zostaną umieszczone na forum, ale to tylko będzie świadczyło o Waszej klasie.)
Ninko, Kościół, czyli każdy z nas, którzy tworzą tą społeczność ludzi idących za Chrystusem, oczywiście szanuje każdą osobę, piętnować natomiast zobowiązany jest zło, którego "wytwórcą" jest człowiek. W jakże trudnych sytuacjach znajdowali się niejednokrotnie ludzie, którzy nie skądinąd, jak właśnie w Kościele, znajdowali wsparcie i zrozumienie. Dlatego proszę Cię, żebyś nie szafowała utartymi sloganami, że jak Kościół albo ksiądz, to nic innego jak tylko "pochylać się nad człowiekiem", bo wydaje Ci się że lepiej wiesz, jakoby się ani Kościół, ani ksiądz nie pochylał, tylko atakował biedną kobietę - a tu niespodzianka, to Kościół i ksiądz pochyla się nad kimś bardziej wymagającym wsparcia - nad dzieckiem matki, która w swoim zamyśle (a więc gdyby jej nic nie przeszkodziło to tak by się stało), zapragnęła to dziecko zabić! Ty teraz mówisz o dokuczaniu, a zupełnie zbagatelizowałaś to, że przecież to dziecko mogło się nie narodzić, bo mamusia tak zadecydowała. Tak się jednak dzieje, że jak już się człowiek na tym świecie pojawia, to i różne przykrości naturalnie go spotykają - te dzieci może i z powodu matki doznawać ich będą (ale przecież to nie ich, lecz matki winą będzie). A co do Twoich słów o tym, że ksiądz pogardza i uczy pogardzać, to nie wiem na jakim tekście źródłowym pracujesz, bo ja niczego w tej materii nie doszukałem się. Pozdrawiam i życzę szeroko otwartego serca na Prawdę.
Biedna kobieta chyba zupełnie straciła rozeznanie jak potworna krzywdę robi głownie dziecku. Największy smutek budzi to, że pozwalała sie fotografować własnie z tym dzieckiem, które chciała zabić. No cóż każdy kiedyś będzie musiał zdac sprawę z tego co uczynił i te osoby, które manipuluja p.Tysiąc też. Przedtem jednak zanim spojrzy się w oczy Panu Bogu trzeba będzie spojrzec w oczy córce i co jej powie? Co do wyroku sądu to kiedyś był dowcip, który pozwolę sobie przytoczyć. Rozprawa w sądzie, Sędzia do oskarżonego - prosze opowiedzieć jak to było. Oskarżony - prosze wysokiej sprawiedliwości sędzia przerywa- prosze mówić wysoki sądzie oskarżony - dobrze no więc prosze wysokiej sprawiedliwości sędzia znowu przerywa- prosze mówić wysoki sądzie. Cała sytuacja powtarza się iles razy w końcu sędzia wściekły, wali pięścią w stół i wrzeszczy - czy oskarżony nie rozumie, że tutaj nie ma żadnej sprawiedliwosci tutaj jest sąd. Taka jest moja konkluzja do tego wyroku.
Katolik i chrześcijanin zakłada, że człowiek powstaje w chwili poczęcia i dlatego od momentu poczęcia można mówić o zabójstwie, czyli o sytuacji gdy człowiek zabija człowieka. Istnieje jednakowoż wiele osób, które uważają, że człowiek nie powstaje w tym momencie, a dopiero w tym, w którym może samodzielnie żyć poza organizmem matki. Argumenty wynikające z doktryny katolickiej, dotyczące duszy, są argumentami wiary, wiara jest kwestią sumienia i wyznania, to objęte jest konstytucyjną wolnością. Można przekonywać do pierwszej tezy, można przekonywać do drugiej, używanie argumentacji ludobójstwa, odwoływanie się do zbrodni hitlerowskich, jako tła dla wzmocnienia argumentacji za pierwszą tezą, jest niczym innym jak niskim chwytem retorycznym, tak argumentujący chcą dokonać transferu oburzenia i niechęci jaki rodzi zbrodnia ludobójstwa - uwarunkowana świadomą nienawiścią do określonej grupy ludzi, na sytuacje, których podłoże i emocjonalne i intelektualne, a także światopoglądowe jest zupełnie inne, bo co do zasady nie chodzi o nienawiść do nienarodzonego, a zwłaszcza nie w przypadku Alicji Tysiąc. Taka sytuacja jest nadużyciem, jest zaprzęgnięciem zła do tej dyskusji. Dopóki katolicy nie będę mieli do zaoferowania czegoś więcej kobietom z niechcianą ciążą niż zakazów jej usuwania, w sensie dobrze zorganizowanego wsparcia finansowego, psychologicznego, prawnego, opieki nad porzuconymi dziećmi, dopóty każde twierdzenie o trosce o takie niechciane dzieci będzie oparte na fałszu. Dopóty ta troska będzie jedynie pozorna. Troska o niechciane dzieci, nie może się kończyć z momentem ich urodzenia, jeśli ma być oparta na przykazaniu miłości. Jeśli Kościół Katolicki chce wygrać ten dyskurs, niech zatroszczy się o tę stronę problemu dzieci niechcianych i niech zacznie o tym mówić właśnie jako o problemie dzieci niechcianych, a nie wyłącznie problemie aborcji. Żaden prawny zakaz aborcji nie zagwarantuje tym dzieciom życia, bo to mogą im zagwarantować tylko troska i opieka. Każdy walczący z aborcją katolik, powinien jednocześnie być gotowy takie dziecko uchronione od aborcji otoczyć troską i opieką, na całe życie, czyli wziąć namacalną i materialną odpowiedzialność za swój światopogląd, są Państwo na to gotowi?
Nie wiem "człowiek", czy słyszałeś o tym, że to właśnie Kościół Katolicki otwiera podwoje "Okno Życia" dla niechcianych dzieci. W związku z tym faktem, proszę żebyś czczo nie dyskutował o odpowiedzialności ...
Skoro Redakcja Gościa Niedzielnego staje w obronie moralności i prawdy, to gdzie była, kiedy został utajniony raport komisji kościelnej dotyczący biskupów i księży współpracujących z SB- chociaż Polski Kościół obiecywał ujawnienie tej gorzkiej prawdy? Polski Episkopat stracił moralny autorytet, broniąc tych zbrodniarzy(mam prawo używać takiego sformułowania bo w latach 1979-1980 byłem zaangażowany w patriotyczną walkę z komuną)jakoby nie naruszając ich "dobrego imienia"(jak można mówić o dobrym imieniu tych sprzedawczyków!),mimo że ich raporty mogły doprowadzić do wielu krzywd, jakie doznawali opozycjoniści. Albo stoi się na straży moralności i prawdy bezwzględnie, albo nie zabiera głosu w ogóle- a tak to właśnie nasz Kościół dopadł relatywizm moralny. P.S. Jestem przekonany, że mimo "umiłowania prawdy" moderator nie puści tego tekstu
Wyrok jest absurdalny.Wyrok za słowa, których nigdy nie napisano.Wspierajmy całą Redakcję "Gościa Niedzielnego", a w szczególności Ks.Marka Gancarczyka, polecając ich w swoich modlitwach.
W całym zgielku wokół Alicji Tysiąc dziwi mnie i irytuje powolywanie sie na ewangelię przez ludzi , ktorzy znają ją powierzchownie i traktuja wybiórczo.Otóz często przytaczane jest przykład /przytaczany nawet przez zagorzałych przeciwników wiary/przyprowadzenia do Jezusa przez Zydów kobiete cudzołozną J 8;1-12 .Dlaej cytowane sa słowa Jezusa "kto z was jest bez grzechu nich pierwszy rzuci w nia kamieniem".Politycy pomijają głebszy aspekt tego zdarzenia/wystawienie Jezusa na próbę/ i twierdzą ,z Jezus jej wszystko darował i uznał za niewinną.Nic bardziej złudnego i fałszywego.W końcowych słowach do kobiety Jezus mówi '''...i ja ciebie nie potępiam idż i nie grzesz juz więcej".Tu nie ma żadnego uniewinienia.Jezus uznał jej grzech i go odpuscił!!! Mówiąc idz i nie grzesz juz więcej!Natomiast jej nie potępił.W kontekście sprawy Alicji Tysiac czy nie lepiej własnie zastosowac ten przykład ewangeliczny odnosząc się do jej występku.
ten wyrok ewidentnie uderza w wolność słowa można ten wyrok przedstwić w ten sposób: maltretowanie bicie dzieci jest złe ale nie można powiedzieć Kowlaska bije i maltretuje dzieci
Kościół zawsze ma bronić życia "jesli matka może zabić własne dziecko co powstrzyma Ciebie lum mnie żebysmy sie nawzajem pozabijali " jak mawiali Matka Teresa i Jan Paweł II
Polacy nie dorosli do otaczjacego nas swiata...Krytykujemy,wypisujemy madre rady,mamy pretensje do księży/.Czytając te wypowiedzi i patrząc jak Polacy gonią za europą ,światem i innymi sprawami dochodze do wniosku że podstawą są zasady wychowania przez rodziców.Nie ważne w jakich czasach będzie nam dane żyć,zawsze damy radę bo Jak Bóg z nami to kto przeciwko nam!
wyrażam swoja solidarność z księdzem redaktorem. Moim zdaniem polskie sądy dzisiaj NIE potrafią SPRAWIEDLIWIE sądzić. Ulegają modom i demagogicznym opiniom, często brakuje im elementarnej wiedzy w ocenianym temacie. Braki merytoryczne i charakterologiczne dzisiejszych sędziów i sędzin zauważalne są zarówno w sprawach drobnych jak i dużych lub głośnych. Wyrok katowickiego Sadu Okręgowego potwierdza, że pojęcie swobody wypowiedzi i wolności słowa jest zarezerwowane tylko dla tych , którzy uważają ze zabicie dziecka nienarodzonego nie jest złem.
zachowanie Kościoła, mediów (w tym Gościa Niedzielnego) i polityków z nim związanych, w sprawie Alicji Tysiąc uważam za obrzydliwe, pełne obłudy i hipokryzji
Chrystus żyje i zwycięża!!! Módlmy się za Alicję i wszystkie feministki w Polsce i na świecie. Módlmy się za aborterów, za prezydenta Obamę i innych którzy zabijają nienarodzone. Modlitwa jest najslniejszym orężem i nikt jej jeszcze nie pokonał. Proponuję Kronkę do Miłosierdzia Bożego każdego dnia w intencjach w/w. Piotr z żoną i piątką dzieci
Całą duszą jestem ZA REDAKCJĄ GOŚCIA i ks.Gancarczykiem !!!!!!!!! A pani Alicji szczerze współczuję,że daje się tak manipulować :( !! Jeszcze bardziej mi żal jej córki.Tym którzy tak głośno krzyczą po stronie p.Alicji powiem jedno...pożyjemy-zobaczymy.Pozdrawiam wszystkich katolików i czytelników GN. ( Od 20lat jestem "mężem jednej żony" i mamy trójkę wspaniałych dzieciaków :):):). )
Wyrok jest słabo uzasadniony. Czy media, które robiły z Alicji Tysiąc ofiarę prawa chroniącego życie, nie przedstawiały jej jednostronnie?!
Dlaczego więc nie można naświetlić i drugiej strony?...
Do tego dochodzą nie jasności, typu "zbrodni hitlerowskich".
Aborcja jest zabójstwem. Każdy, kto się na nią decyduje, tego zabójstwa dopuszcza się. Każdy, kto jej chce, chce zabójstwa. Owszem, odpowiedzialność moralna może być zmniejszona, jak przy każdym grzechu, co nie zmienia w żaden sposób obiektywnej wartości tego czynu. Co więcej, nie zmienia to faktu, że dziecko nie żyje!
Współczuję też dziecku Alicji Tysiąc. Zadaje mu ranę najbliższa osoba, którą jest własna matka i jeżeli nawet dziecko jest nieświadome, rana pozostaje. (Odsyłam do W. Stefan "Uzdrawianie relacji", "Zeszyty formacji duchowej", Kraków)
"Gościowi Niedzielnemu" życzę powodzenia przy apelacji.
Za Sąd, za Alicję Tysiąc i wszystkie osoby z z nią związane modlę się, aby Bóg miłosierny dotknął ich serc.
I jeszcze jedno, choć to bardziej dotyczy aborcji, niż wyroku Sądu, ale tym samym daje prawo do mówienia o aborcji po imieniu; prawo, którego nikt nie może zabrać.
Regan miał powiedzieć, że "Wszyscy zwolennicy aborcji JUŻ SIĘ URODZILI"
Zdecydowałem się napisać do Państwa w związku z wczorajszym orzeczeniem sądu w sprawie Alicji Tysiąc. Na początku zaznaczę, że jestem 30 letnim katolikiem, praktykującym, uczęszczającym co niedziela na Mszę Świętą oraz czasem w środku tygodnia, zawsze przyjmującym Komunię. Przez kilka lat posługiwałem w Odnowie w Duchu Świętym, obecnie należę do Ekip Notre Dam wraz z małżonką.
Chciałbym wyrazić swoje ogromne rozczarowanie i zakłopotanie w interpretacji działań, które podejmują przedstawiciele hierarchii (celowo omijam słowo Kościół, który wykracza daleko poza hierarchię). Starałem się podjąć wewnętrzną polemikę na temat tego, czy wolno Wam było oceniać kobietę z imienia i nazwiska oraz jej czyny, czy też nie – jest to naruszenie jej dobrego imienia i dóbr osobistych. Z jednej strony, przyjmując uzasadnienie sądu, w ogóle nie należałoby nigdy oceniać złych uczynków ludzi, wymawiając ich imię i nazwisko, jak np. Stalin czy Hitler. Ciekawe, czy sąd również zarzuciłby np. jakiemuś historykowi naruszenie dóbr osobistych, kiedy nazwałby poczynania Stalina zbrodniami? Myślę, że nie. Kościół powinien jasno oceniać i interpretować uczynki, to jest Jego rola. Ale może oceniać uczynki, a nie ludzi? Trudno mi dojść do jakiejś konkluzji, bo z drugiej strony patrząc, kobieta mogła się poczuć jak ta przyłapana na cudzołóstwie, kiedy to Żydzi nie widzieli jej serca (prawdopodobnie żałującego, skoro Jezus za nią stanął murem), lecz chcieli rzucać kamienie. Wasz tekst mógł ją urazić i na pewno zniszczyć, bo teraz Alicję Tysiąc zna już każdy w Polsce. Należałoby zadać sobie pytanie, czy ten tekst napełniony jest miłością. I dopiero po uzyskaniu odpowiedzi, można zinterpretować słuszność jego ukazania się. Jaki był jego cel? Bo przecież na temat aborcji stanowisko Kościoła jest jasne. Czym więc się kierowaliście, wymawiając jej imię i nazwisko w artykule? Jeśli miłością do niej, to wszystko jest OK, postąpiliście w zgodzie z duchem Ewangelii.
To nie jest mój jedyny dylemat, człowieka, który poszukuje Boga na ścieżkach swojego życia.
Widziałem wczoraj młodego księdza w telewizji, który był zażenowany wyrokiem sądu, zapowiadał apelację, udzielał wywiadów. Rozumiem, że intencją jego działań było nazwanie rzeczy po imieniu – Alicja Tysiąc chciała zabić swoje dziecko. Nasunęło mi się pytanie: czy hierarchia w ocenianiu uczynków jest uczciwa wobec Boga i ludzi? Dlaczego ocenia się tak łatwo złe uczynki innych ludzi, a swoich się unika? Czy w Gościu Niedzielnym doczekamy się artykułów na temat problemu pedofilii wśród księży? Albo donosicielstwa w środowisku duchownych w czasach PRLu? Czy pedofilia jest złem, czy nie jest? Czy donoszenie na innych jest złem, czy też nie? Zauważyłem też jedną prawidłowość: podczas niedzielnych homilii nigdy nie słyszałem, aby potępiono księży za pedofilię i donosicielstwo. Nigdy. Mimo, że takie działanie jest o stokroć gorsze, niż podejmowane przez świeckich. Księża są inaczej rozliczani przez Boga. Dlaczego afery na tym tle są tuszowane i przemilczane? Homilie dotyczą jedynie tych spraw, które nie dotyczą księży. Jestem pewien, że gdyby książa dokonywali aborcji, temat aborcji zniknąłby z niedzielnych kazań oraz Waszych artykułów. Bo księży się nie krytykuje. Jak tłumaczy Radio Maryja (dla mnie źródło ogromnej manipulacji i zafałszowania oraz nienawiści, szczególnie do Żydów – Bóg się z tego cieszy, prawda?), kiedy jest atak na Kościół, to szatan. Owszem, Kościół jest atakowany przez szatana. Ale z tego, co widać, atakuje się zło księży, a nie Kościół. A tak na marginesie, Żydzi też mówili do Jezusa: „szatan przez niego przemawia”. Jezus przyszedł na ziemię i atakował przecież głównie swoich kapłanów, nieprawdaż? Mówił, aby się strzec kwasu i obłudy faryzeuszy. Na katedrze Mojżesza zostali postawieni. Czyńcie wszystko, co wam mówią, ale czynów ich nie naśladujcie. Czy więc dziś nie dzieje się to samo, kiedy ktoś księżom zarzuci obłudę, nie mówi radio Maryja: to szatan atakuje Kościół? Jak widać, historia się powtarza. I to jest, moi drodzy, powód, dla którego tak wielu odchodzi od Kościoła. Nie widzą w Was, księżach Boga. Nie żyjecie w prawdzie, bijecie w pierś innych, nie samych siebie. Gdzie jest jakiś artykuł w katolickiej gazecie na temat poczynań biskupa Paetza? Gdzie się potępia pedofilów – księży? Nie ma, ale za to można poczytać o Alicji Tysiąc i innych. Zastanawiam się, czy gdyby dziś Jezus przyszedł na ziemię jako człowiek, czy nie ostrzegałby wiernych przed kwasem i obłudą księży.
To, co piszę, jest dla mnie ogromnym bólem. To jest przecież mój Kościół, moja Matka. W nim otrzymuję Boga w Sakramentach, Jego pragnę oraz Jego świętości. Nie tak miało być. Nie trwacie w prawdzie, widzicie belki w oczach swoich braci, ale źdźbła w swoich oczach nie widzicie. Chciałbym zobaczyć Kościół, który popełnia błędy, ale zawsze jest w stanie powiedzieć: przepraszam, zbłądziłem. Tak jak w końcu powiedział biskup Wielgus. Przyznał się, przeprosił. Fakt, z ludzkiej słabości najpierw skłamał i się wyparł (Piotr też to zrobił, a widział wcześniej cuda). Co powiedziało Radio Maryja i inni biskupi? Szkaluje się i atakuje biskupa! To szatan znowu atakuje Kościół! To jakieś ksera papierków, a nie dokumenty! Nie wzięli pod uwagę, że Biskup sam się przecież przyznał. Kłamstwo i wybielanie siebie w zapartego, do końca, ile się da, ile ludzie uwierzą. Dlaczego tak jest?
Jestem zażenowany, rozgoryczony, rozczarowany. Obiecuję za Was modlitwę, za wszystkich księży, za cały Kościół. Zapewniam, że mój list piszę z miłości do Was, dla naszego dobra.
Bardzo wzniosła jest chrześcijańska praktyka darowania win, ale warunkiem jest żal za grzechy. W przeciwnym przypadku jest to naiwność prowadząca do eskalacji żądań przeciwnika.
Gdy w Polsce ogłoszono lustrację, okazało się, że właściwie obejmuje ona jedynie księży. Pozostali albo lustracji nie wymagają, albo zdążyli już wcześniej przejrzeć archiwa i zniszczyć dotyczące ich materiały.
Nonsensowne wydaje mi się wymaganie, by w homiliach mówić o grzechach księży. Chyba, że homilie te są mówione do księży! Celem kazań jest bowiem budowanie ludzi, a nie gorszenie.
Tak, księża też są grzeszni, ale dołączanie do nagonki na nich nie daje Panu dobrego świadectwa. Może zamiast pisać pomodliłby się Pan za jakiegoś konkretnego grzesznego księdza? Zna Pan takiego osobiście?
Słaby z Ciebie katolik, "odnowowiczu".
Po 1. niedopuszczalne jest potępianie kogokolwiek, my możemy jedynie potępiać czyny, a nie człowieka.
Po 2.
Kazania podczas niedzielnych Mszy św. są skierowane do świeckich, więc dotyczą tylko ich spraw. Księża mają swoje spotkania w ramach stałej formacji kapłańskiej, na których są poruszane kwestie, które dotyczą księży.
Pozdrawiam
1. Niedopuszczalne jest sądzenie kogokolwiek. Także w formie: "Słaby z Ciebie katolik, "odnowowiczu"." Nie ma Pan najmniejszych podstaw by oceniać jakość czyjejś wiary.
2. Nie mam pojęcia, co jest poruszane na spotkaniach formacyjnych kapłanów. Osobiście wątpię, by potrzebowali wyjaśnień, że pedofilia to zło. Natomiast świeccy - zgorszeni sytuacją - jasnego stanowiska mogą potrzebować. Niekoniecznie w odniesieniu do konkretnych osób i z wymienianiem nazwisk.
Natomiast nie uważam, by właściwym miejscem była ambona.
Tyle na marginesie...
Małżonka kiedy miał naście lat należała do organizacji kościelnej „Oaza” uważała to za ważną sprawę więc w niej działała dużo jej znajomych pochodzi właśnie z tego środowiska. Oaza miał być miejscem gdzie młodzi ludzie zagubieni lub już z określonymi postawami rozmawiali o Bogu, głosili jego słowo w rożnych działaniach kulturalnych typu teatrzyk, gazetka parafialna, lub duchowych wyjazdach rekolekcyjnych w góry lub do miejscowości rozesłanych po całym kraju . W parafii małżonki ruch ten wśród młodych spotkał się z dużym pozytywnym odzewem. Księża prowadzący musieli czuć się dumni skoro młodzi zaczęli przychodzić do nich i pytać o radę w sprawach nie tylko rozterek duchowych, ale i osobistych.
W ten sposób po radzie księdza rozpadł się związek dwojga młodych, który zdaniem duchownego nie miał szans powodzenia bo w u dziewczyny zauważał symptomy przyszłej służebnic bożej a dla chłopaka znalazł lepszą partię. Dziewczynie tak długo to wmawiał, aż ta wybrał się do zakonu, jednak w ostatniej chwili zmieniła zdanie. Dziś i chłopak, i dziewczyna żyją w formalnych związkach z nowymi parterami mają po dwójce dzieci.
Znów innej dziewczynie, która się poskarżyła księdzu, że nie może odnaleźć swojej drugiej połówki, doradził aby szła jak w dym za oazowym łamaczem serc przystojnym chłopcem, za którym cała niewieścia część wzdychała. Oczywiście samotna dostała kosza a winy swego niepowodzenia doszukiwała się wśród niedoszłych konkurentek. Dziewczyna do dziś jest sama z nadwagą i własnymi rozterkami szuka pocieszenia pośród kościelnych uroczystości jest odpowiedzialna za dziewczynki co w procesjach sypią kwiatki. Wiecznie z komórką w ręku, zaraz jak wyjdzie poza świątynię.
Kiedy oazowicze zaczęli uzyskiwać prawo wyborcze pytali duchownych na kogo mają głosować tak też czyniła moja małżonka. Posłuch, wśród duchownych był bezgraniczny.
Przyjeżdżali różni księża do oazy w ramach rekolekcji i jeden szczególnie wrył się w głowy znajomych małżonki. Był miły i bardzo zaangażowany w to co robił a zajmował się wyszukiwaniem osób, u których w rodzinach była patologia nie tylko alkoholizm lecz wszelkie przejawy pozostawiania dzieciaków samym sobie. Jakie było zdziwienie znajomych żony szczególnie jednej z dziewczyn, która dowiedział się, że ten właśnie ksiądz jest wśród „zbuntowanych betanek z Kazimierza” a jedną z betanek jest parafianka z oazy mojej żony. Dziewczyny postanowił koleżankę odwiedzić. Udały się do Kazimierza, lecz nie było miłego spotkania. Niegdysiejsza znajoma krzyczała do nich przez okno, bo o bezpośrednim widzeniu nie mogło być mowy „Odejdź szatanie” i tak w kółko. Zero kontaktu z dziewczyną.
Ani razu nie zająknął się proboszcz z naszej parafii, aby pomodlić się o pogubione owieczki w tym jedną z naszej owczarni, i ich wodzireja super-szarlatana, który teraz naucza młodzież religii w innym miejscu Polski. Jak nazwać taką sytuację? Ja mówię w prost przy udziale wiernych w Kazimierzu działała sekta, na której czele stał duchowny do dziś pełnoetatowy pasterz.
Przykładów można mnożyć i mnożyć, ale nie o to chodzi. Spuentować chciałbym to co dzieje się współcześnie w Kościele to nieporadne szukanie nowych rozwiązań aby zachęcić wiernych do pełnego uczestnictwa i liczniejszego nawiedzania świątyń. Księży otacza grupa ludzi, która nie dostrzega lub nie chce dostrzec czarnych owiec. Nauczona, że Kościół to kryształ bez rys i skazy. Bardzo wojowniczo nastawiona i cały czas nastawiana na krytyków Domu Pana. W większości są to ludzie starsi co w niczym im nie umniejsza, jednak powoli to pokolenie się wykrusza . Młodych nie pociąga wiara pełna zakazów i bezgranicznego uwielbienia i pokora wobec nieomylnych duchownych aby mieć autorytet trzeba na to zasłużyć.
Święta nie skalana rozgłośnia z Torunia też nie idzie tym torem nastawiona jest jedynie na emerytów. Kiedyś zrobiłem doświadczenie 24 godziny z Radiem Toruńskim czułem się tak wyalienowany i wyłączony z rzeczywistości jak nigdy. Dowiedziałem, się że w Ruandzie jest ciężko bo 8 lat temu zamordowano wielu katolików i duchownych (to nic, że obok teraz w innym kraju afrykańskim umierają dzieci w sumie cała Afryka to jeden wielki kocioł zła i nienawiści podsycany przez cały świat). Ruanda była na pierwszym miejscu i koniec. Wieczorem był program do młodych skierowany. Prowadzący cały czas udowadniał, że tylko Bóg zna trapiące nas problemy więc warto się modlić a wszystkie troski miną. W sumie modlitwom nie było końca, ale czego mogłem się spodziewać to jest radio dla notorycznie modlących się i szukających prostych rozwiązań, ale Bóg Ojciec już Jest w Trzech Osobach i nikt z nas tego pojąć nie może i niestarczy wody w morzu aby tego dociec. Kiedyś pan Cezary Pazura pochwalił się rozgłośnię toruńską, że czerpie z programu wieczornego dużo rad życiowych i mówił to bardzo przekonywająco. Jakiś czas potem dowiedziałem się, że już ma inną wybrankę pan Czarek, z których porad pan Czarek skorzystał ? Nic prostszego.
Jakiś czas temu spotykam znajomego Jerzego nomen omen też człowieka z oazy mojej żony. Zagaduję co u niego a on, że zmiany - a ja pytam – Jakie? - a on że – Już z Baśką nie są razem. – to ja dopytuję - Jak to, dlaczego, przecież byłyście małżeństwem. Był ślub kościelny ? Chodziliście razem przeszło pół swojego życia coś 10 lat? - a on – Basia ma oficjalny rozwód kościelny, bo ja jestem wariat. A byliśmy razem 12 lat. - A jako powód unieważnienia ślubu mogła jeszcze podać, że ją mama do tego przymusiła. Tyle wystarczy aby mieć oficjalny rozwód kościelny.
W moim mieście jest kuria biskupia i sklepik przy kurii. Można tam kupić ciekawe książki, mniej ciekawe obrazy i bardzo tendencyjne rzeźby naszego Pana Jezusa i Jego Matki. Zaś w gablocie stoją, kielichy mszalne za jedyne 4 – tysiące złotych tanio jak na naczynie, w którym dokonuje się jedna z największych tajemnic świata przemiennie wody i wina w krew Boga. Jednak czy kielich, w którym am to miejsce nie powinien być ze szkła ? I kosztować 100-200 złoty a resztę przeznaczyć na dzieci afrykańskie? Ale to już tylko moja dygresja. Bo jak by to wyglądało aby wierni widzieli zawartość kielich ?
Widziałem zdjęcia kościoła w Belgi lub Holandii, w którym otworzono księgarnię. Straszy się taką wizją naszych wiernych lecz i nas to czeka, nieuchronnie i do nas przychodzi nowe złe życie. Markety zastępują nam kościoły ciekawi mnie tylko dlaczego ludzie tak głupio wybierają? Przecież Bóg na ich przez cały czas czeka a po śmierci to będą mieć raj nieopisany.
No cóż jeśli ktoś będzie u nas w niedzielę w kościele to niech przyniesie troszkę wiary i pieniędzy też nie zapomni. Może je do koperty złożyć i podpisać nazwiskiem darczyńcy, odnawiamy ołtarz nie byle kogo jak, tylko Jana Pawła prawdziwego Polaka przy, który odprawił mszę tu u nas w Białymstoku. Gdybym ja mógł zadecydować o tym co z tym zrobić wziął bym przykład z Niemców – rozbił ołtarz na mniejsze i większe kawałki i sprzedał na aukcji a pieniądze przekazał na akcję Owsika lub innego szarlatana co ratuje życie dzieciom a może na in vitro? I niech mnie piekło pochłonie. Jak dobrze, że Bóg nie ulega pokusom. Nie wy a ON mnie za te słowa osądzi. Czuję, że wszystkich kocham nawet Żydów i tego z krzyżyka też.
Koniec.
Pozdrawiam
Hańba polskiego sądownictwa!!!
Jestem oburzona,może nie tyle wyrokiem sądu co postawą niektórych matek. One walczą, ktoś mi powie. Tylko o co? Walczą jak lwice żeby te biedne dzieci wiedziały jak bardzo mama je kocha? Walczą żeby dano im i ich dzieciom prawo do godnego życia? No nie wiem czy żyło by mi się godnie gdyby wokół mnie była taka burza. I nie opuszczałaby mnie świadomość,że jestem, ale tylko dlatego,że jakiś lekarz się nade mną zlitował, bo mama chyba wolałaby inne rozwiązanie.
Co te mamy mówią po wygranym procesie? Że prawda zwyciężyła? Że mamy oszczędności?
Niedawno oglądałam film "Karol-Człowiek,który został papieżem". Słowa,które wypowiedziane zostały w scenie kiedy bezpieka niszczyła redakcję "A później co, wytniecie nam struny głosowe?" odpowiedź brzmiała "A czemu nie?" I tego właśnie się boję. Że nadszedł czas kiedy za posiadanie własnej opinii przyjdzie nam zapłacić wysoką cenę.
Hasłem przewodnim Polski jest już "Tolerancja dla wszystkich, byle nie dla katolików".
Mam propozycję - módlmy się za tych, którzy będą jeszcze orzekać w tej sprawie w Sądzie Apelacyjnym (a może i w Sądzie Najwyższym?)
córce i co jej powie?
Co do wyroku sądu to kiedyś był dowcip, który pozwolę sobie przytoczyć.
Rozprawa w sądzie, Sędzia do oskarżonego - prosze opowiedzieć jak to było.
Oskarżony - prosze wysokiej sprawiedliwości
sędzia przerywa- prosze mówić wysoki sądzie
oskarżony - dobrze no więc prosze wysokiej sprawiedliwości
sędzia znowu przerywa- prosze mówić wysoki sądzie.
Cała sytuacja powtarza się iles razy w końcu sędzia wściekły, wali pięścią w stół i wrzeszczy - czy oskarżony nie rozumie, że tutaj nie ma żadnej sprawiedliwosci tutaj jest sąd.
Taka jest moja konkluzja do tego wyroku.
P.S. Jestem przekonany, że mimo "umiłowania prawdy" moderator nie puści tego tekstu
można ten wyrok przedstwić w ten sposób:
maltretowanie bicie dzieci jest złe
ale nie można powiedzieć Kowlaska bije i maltretuje dzieci
Kościół zawsze ma bronić życia
"jesli matka może zabić własne dziecko co powstrzyma Ciebie lum mnie żebysmy sie nawzajem pozabijali " jak mawiali Matka Teresa i Jan Paweł II
Módlmy się za Alicję i wszystkie feministki w Polsce i na świecie.
Módlmy się za aborterów, za prezydenta Obamę i innych którzy zabijają nienarodzone.
Modlitwa jest najslniejszym orężem i nikt jej jeszcze nie pokonał.
Proponuję Kronkę do Miłosierdzia Bożego każdego dnia w intencjach w/w.
Piotr z żoną i piątką dzieci
A pani Alicji szczerze współczuję,że daje się tak manipulować :( !! Jeszcze bardziej mi żal jej córki.Tym którzy tak głośno krzyczą po stronie p.Alicji powiem jedno...pożyjemy-zobaczymy.Pozdrawiam wszystkich katolików i czytelników GN.
( Od 20lat jestem "mężem jednej żony" i mamy trójkę wspaniałych dzieciaków :):):). )