Na prezent dla pary młodej goście chcą przeznaczyć najczęściej między 401 a 750 zł.
To opinia często powtarzana przed mającymi się dziś odbyć rozmowami pokojowymi.
„Przedwczesne” jest obecnie rozważanie ewentualnej podróży papieża Leona XIV na Ukrainę
Ale większość noclegów to były jednak namioty :)
A to jedno wspomnienie o makijażu miało być jedynie metaforą tego, że na pielgrzymce kobiety pozostają kobietami :)
Do zobaczenia na szlaku!
Co do noclegów koedukacyjnych to też się nie zgodzę, wiele lat temu owszem spaliśmy osobno kobiety, osobno mężczyźni, bo były namioty i był taki podział, ale nikt nie dzielił pola namiotowego na podwórku gospodarza na damskie i męskie. Pomimo to jakoś nikomu nie przeszkadzało w przebieraniu się i innych czynnościach, to że w namiocie obok śpią bracia. Teraz śpimy po szkołach i remizach, czasem nocuje w jednej szkole około 300-400 osób, i nie ma szans zrobić osobnych sal damskich i męskich, są koedukacyjne. Mało tego, dodam że kapłani prowadzący pielgrzymkę śpią z pielgrzymami na tej samej sali, w śpiworze i na karimacie. I co ważne, idzie z nami cały dzień w sutannie, czarnej sutannie, my w koszulkach i spodenkach do kolan, a on w sutannie, też mu gorąco, też go bolą nogi, ma pęcherze...
Co do braku wody, to nie zgadzam się, że doskwiera ona szczególnie kobietom, mężczyznom też doskwiera i może powodować bardzo dotkliwe dolegliwości. Równie dotkliwe jak w przypadku kobiet. Natomiast jak pani autorka ma "kobiecą przypadłość", to niech siedzi w te dni w domu i tego roku zrezygnuje z pielgrzymki... Bo artykuł napawa pesymizmem, i gdybym nigdy nie była na pielgrzymce, to po takim artykule raczej bym się nie wybrała. Odstrasza to, że z artykułu można wywnioskować, niestety błędnie, że chodzą tam frustraci i pesymiści.
Droga Pani,
dziękuję za komentarz, jednak nie odnosi się on do tego, co napisałam :)
Nie pisałam, że mężczyznom brak wody nie doskwiera. Napisałam tylko, że na pewno doskwiera ten brak kobietom.
Co do noclegów, nie zgadzam się z Panią. W tej kwestii warto unikać kompromisów. Podział na płeć jest możliwy, ale wymaga odpowiedniej organizacji. Na szczęście wiele (myślę, że zdecydowana większość, chociaż tego nie wiem) pielgrzymek traktuje te zasady jako żelazne i kobiety nie nocują z mężczyznami na tych samych polach i podwórkach. Gdy chodzi o wielkie sale, to minimum jest odpowiedni podział sali na części żeńskie i męskie, chociaż lepiej znaleźć osobne pomieszczenia (o to można zadbać wcześniej...).
A co do makijażu, to chyba oczywiste jest, że jest to metafora :) Idąc na pielgrzymkę nie przestajemy być kobietami. Można się nie malować (co do fluidów, to oczywiście, że lepiej ich unikać przy wielu godzinach w słońcu!), ale na pewno warto po prostu dbać o siebie... :)
Do zobaczenia na szlaku!
Ludzie są różni i różne lubią pieśni/piosenki. Nie ma co wkładać wszystkich do jednego worka, co czyni autorka.
Pewnie to młoda osoba, doświadczenie i wyrozumiałość powinny przyjść z wiekiem.
A co do piosenek, to jakiś problem niewątpliwie istnieje...
Zimna woda nikomu nie zaszkodzi, a gdy jest upał, to może przynieść ulgę :) Chodzi jedynie o to, aby na pielgrzymce koncentrować się na tym, co ważne i nie gloryfikować braku łazienki!
Pozdrawiam.
Myślę, że autorka nie ma bladego pojęcia o tym, jak wygląda praca służb pielgrzymkowych. Że nie zawsze da się zaspokoić życzenia wymagającego pątnika. I że te życzenia bywają zgoła odmienne - zaczynając od warunków zakwaterowania, a na doborze modlitw czy pieśni i piosenek pielgrzymkowych kończąc. Pomijam już to, że czasem wymagania są po prostu zbyt wygórowane, bo choć pielgrzymka to nie biwak ani udręka, ale również nie wczasy all inclusive.
Wiele mogłabym napisać krytycznych uwag weryfikujących listę życzeń autorki. Mogłabym też wiele opowiedzieć o pracy przy organizacji przemarszu, jednakże komentarz pod artykułem to nie miejsce na to.
Jestem pątnikiem jednej z warszawskich pielgrzymek na Jasną Górę. Chyba jeszcze młodym - liczę sobie 35 lat, a mimo to mam już za sobą dziewiętnaście pielgrzymek, w tym trzynaście jako ich współorganizator. Znam pielgrzymkowy szlak zarówno ze strony "zwykłego" pątnika, jak również "od kuchni", więc raczej coś tam wiem ;)
Każdemu pątnikowi polecam wzięcie sobie do serca fundamentalnej zasady: Pątnik nie wymaga. Pątnik dziękuje za wszystko, co zostało mu ofiarowane. Wszystko jest darem serca, nie obowiązkiem.
Choćby to był niezgodny z życzeniem repertuar pieśni i piosenek, modlitw, kiepski nocleg (nawet koedukacyjny! Widać nie dało się zorganizować innego) czy niewystarczająca ilość wody do umycia się lub wiele innych. A jeśli autorka ma odmienne zdanie na ten temat - serdecznie zapraszam do współpracy przy organizacji. Potrzebujemy rąk do pracy - szczególnie grająco-śpiewających, medycznych, kwatermistrzowskich. I osób duchownych! Tych potrzebujemy najbardziej!
Mam nadzieję, że autorka potraktuje moje zaproszenie jako wyzwanie i włączy się w grupę jako np. kwatermistrz (dlaczego tu? bo pod adresem kwatermistrzostwa padło chyba najwięcej krytycznych uwag), a po pielgrzymce opisze swoje wrażenia z całodziennego, dziesięciodniowego biegania od domu do domu z prośbą o nocleg dla pątników oraz wieczornego słuchania narzekań na warunki zakwaterowania. Mój e-mail: errorekk@o2.pl Zapraszam :)
dziękuję za komentarz, jednak nie zrozumieliśmy się... Piszę w tekście wprost o tym, że każdy pielgrzym jest wdzięczny kwatermistrzom i innym organizatorom. Oczywiste jest, że taka posługa pochłania wiele czasu, sił, potu, a czasem może i łez, gdy na coś nie ma się wpływu.
Niemniej jednak wyraziłam w tekście problem, o którym wielu pielgrzymów mówi... Troszczymy się o wszystko. Żelazna zasada niekoedukacyjnych noclegów - przykładowo - naprawdę jest ważna (prawie nie zdarza się, żeby nie udało się tak podzielić kwater/podwórek, aby kobiety i mężczyźni musieli spać w jednym miejscu).
Zgadzamy się, że pątnik za wszystko dziękuję!
Ale nie zgadzamy się, że nie wymaga... Z zaznaczeniem, że najpierw wymaga od siebie!! Dyscypliny, ofiarnej modlitwy, pomocy innym...
Do zobaczenia na szlaku!
Mam za sobą już 10 pielgrzymek na Jasną Górę i nigdy nie miałam problemów z umyciem się. Zawsze dostawałam wodę, co prawda często zimną, ale to też nie problem, można podgrzać. Nie rozumiem co to za problem dla kobiet myć się przez 9 dni w trochę gorszych warunkach niż zwykle.
Autorka zdaje się też nie doceniać pracy służb pielgrzymkowych narzekając, że mają zbyt dużo udogodnień, czy zwracając uwagę na koedukacyjne noclegi. Kwatermistrzowie często maja problem ze znalezieniem miejsc noclegowych, stąd też wspólne pola namiotowe dla kobiet i mężczyzn.
Nie rozumiem również sprzeciwu autorki na "czas na porozmawianie". Pielgrzymka to nie tylko modlitwa, spotkanie z Bogiem, ale też z drugim człowiekiem!
Jeśli chodzi o śpiew na pielgrzymce, to uważam, że wszystko powinno się śpiewać z umiarem: i Bogurodzica i Arka Noego. A tamburyn, gitara czy bęben tylko pomagają w śpiewaniu i ożywiają grupę.
dziękuję za komentarz, jednak widzę pewne niezrozumienie.
Nie narzekam na warunki, a jedynie na sposób ich przedstawiania! Zimna woda, brak prysznica itd. nikomu krzywdy nie zrobią, ale warto traktować to po prostu jako pewną konieczność. Chcę iść na pielgrzymkę, liczę się z tym, że będę żyć w takich warunkach :) I ok.
Co do spotkania z drugim człowiekiem, to czasu na rozmawianie jest bardzo dużo! Nie trzeba jednak rozmawiać w drodze, gdy jest czas na modlitwę, śpiew, konferencje, refleksje... To mają być rekolekcje, a nie spacerek z kumplami.
Podobnie, co do śpiewu, nie krytykuję gitar i tamburynów, a jedynie pewną tendencję do zastępowania pięknych pieśni tkliwymi i dziecinnymi pioseneczkami, które mogą być przerywnikami, ale nie powinny dominować.
A co do noclegów, to przy odrobinie wysiłku nie jest problemem podzielenie kwater tak, aby mężczyźni i kobiety nie musieli spać razem. Na moich pielgrzymkach te zasady były trzymane i wszystkim to służyło.
Drogi Anonimie (podpisany "Do Magdy"),
ten tekst nie jest o jednej konkretnej pielgrzymce. Piszę o takich dobrych i niedobrych aspektach pielgrzymek, o których mówili mi różni pielgrzymi, niektóre przeżyłam sama w różnych miejscach (byłam na różnych pielgrzymkach)...
Na WAPM byłam tylko raz i doświadczyłam tam wspaniałych chwil... :)
Mogę wiedzieć, kto do mnie pisze? :)
Ale też edukacji i wypracowywania dobrych zwyczajów wśród młodzieży... Nie mieszkamy ze sobą bez ślubu, nie nocujemy razem okazyjnie, nie mieszkamy ze sobą w jednym pokoju na wyjazdach i nie przyzwyczajamy się do takich sytuacji nawet na pielgrzymkach...
Tym bardziej, że akurat tę zasadę jest naprawdę prosto zastosować (byłam na pielgrzymce, gdzie była to zasada bezwzględna, wszyscy się podporządkowali...).
Pozdrawiam ciepło!
Droga Pani,
akurat na moich pielgrzymkach nie było pośpiechu... Wieczory właśnie kojarzą mi się z takim spokojnym czasem, gdy po rozbiciu obozu jest sporo czasu na rozmowy. Podobnie, postoje... Co do minuty wyliczone, ale bez biegania.
Ale może po prostu Pani była na innych pielgrzymkach :)
Droga Pani,
dzięki takim osobom, jak Pani, inni pielgrzymi mogą iść! Szkoda, że nie było więcej osób, które mogłyby Pani pomóc w służbie medycznej... Tym większy podziw i szacunek dla Pani!
Jest też coś bardzo ważnego: że pielgrzymka jest dla wielu osób szkołą wychodzenia z egoizmu.
I chcę jeszcze dodać (bo chyba się ciągle nie rozumiemy), że nie narzekam na warunki czy zimną wodę, tylko apeluję o dobre priorytety. Celem pielgrzymki nie jest biwakowanie, tylko nawrócenie!
no nie przesadzajmy z tym brakiem koedukacji na postojach :) (Z drugiej strony, to ciekawe, czy kiedyś tak nie było?)
Nikt się nie gorszy :)... Ale warto wyciągać wnioski. Jeśli nie pilnujemy braku koedukacji na noclegach, to dajemy dzieciom i młodzieży pewien sygnał: nawet w katolickim środowisku można pozwolić sobie na takie ustępstwa... Wtedy dużo prościej o przenoszenie tych zasad do życia prywatnego.
świetnie, że dobrze wspomina Pani pielgrzymkę!
Zgadzam się z tymi dobrymi aspektami, o których Pani pisze, że pielgrzymka ma być szkołą miłości!
Gdyby jeszcze Pani sprecyzowała, co konkretnie z mojego tekstu i moich uwag jest tym, czego by Pani nie chciała, to mogłabym nie tylko poznać kierunek Pani opinii, ale też ją poznać :)
I jak grupa, z którą idę lubi okrzyki i to ze skakaniem, to krzyczę i skaczę; jak śpiewa infantylne piosenki to ja też je śpiewam; jak nocleg jest koedukacyjny, to się dostosowuję do warunków; jak ktoś opowiada o tym jak go zachwyciły kwiatki, to staram się coś z tego wyciągnąć dla siebie; a jak są osoby "uprzywilejowane", które np. mogą korzystać z prysznica, to na nich nie patrzę, tylko zajmuję się organizacją własnego mycia, w jakich Bóg da warunkach :) (to były te konkrety, o które Pani prosiła - przynajmniej te, o których jeszcze pamiętam).
I choć coś mi się może nie podobać, to zachowuję to dla siebie i mam nadzieję, ćwiczę się w ten sposób w różnych cnotach :)
dziękuję za podzielenie się Pani wrażeniami!
Celem tekstu było pokazanie tego, że warto pielgrzymować - to po pierwsze...
A po drugie, że - jeśli w Kościele cokolwiek organizujemy - to musimy zawsze dbać o najwyższy poziom tego, co robimy. I że mamy prawo powiedzieć (grzecznie, chociaż czasem dobitnie i głośno), jeśli coś nie gra tak, jak powinno. Nie może być tak, że idziemy na kolejne ustępstwa... (najpierw nocleg w jednej sali, na jednym podwórku... A w przyszłości (mam nadzieję, że do tego nie dojdzie) przyzwyczaimy się do tego, że nawet pary narzeczonych sypiają w jednym namiocie.
Bądźmy konsekwentni w tych sprawach!
I nie może być tak, że bardziej oburza Panią fakt, że artykuł mówi o pewnych złych zachowaniach i zwyczajach, niż same te zachowania! :) Oczywiście, najpierw patrzmy krytycznie na siebie :)
A co do ćwiczenia się w cnotach, to oczywiście pielgrzymka może w tym pomóc! :)
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wszystkie komentarze.
Co do pielgrzymek, to ja nie chodzę na nie ze względu na to, że wśród uczestników są takie osoby, które zwyczajnie by szydziły i kpiły ze mnie za moimi plecami. Nie chciałbym być przyczyną czyjegoś grzechu...
Co do spartańskich warunków, to każdy uczestnik pielgrzymki powinien być tego świadomy zanim się zdecyduje na udział i nie powinien narzekać. Słusznie tutaj autorka zwróciła uwagę na "równych i równiejszych". Z tą patologią należy walczyć.
Na zakończenie dodam, że PIESZA pielgrzymka ma sens tylko wtedy, gdy również WRACAMY z niej PIESZO.
cieszę się, że zgadza się Pan z tym, co poruszyłam, odnośnie potrzeby oddzielnego noclegu dla kobiet i mężczyzn (bo to akurat najprościej zorganizować nawet dysponując niewielką ilością miejsca. Można przecież połączyć kobiety z różnych grup... I mężczyzn z różnych grup, jeśli byłaby tylko jedna sala dla całej grupy. Podobnie, nie ma problemu z podziałem pól namiotowych...)
Co do zbyt małych kostiumów, to niewątpliwie zwraca Pan uwagę na istotny problem :)
A co do pieszych powrotów, to przeżyłam wiele takich pielgrzymek (piesze powroty są piękne!), jednak jest to realne do zorganizowania przy krótszych trasach w każdą stronę. Kilkanaście dni pieszo to i tak świetny wynik :) No i rzeczywistość jest taka, że wyrwanie 2 tygodni urlopu dla wielu osób oznacza rezygnację z wakacyjnego wypoczynku na rzecz pielgrzymki... Doceńmy to!
PS Dobrze, że autorka tekstu tutaj prowadzi dyskusję z czytelnikami, wyjaśniając wiele wątpliwości. Szkoda, że pozostali autorzy tekstów w GN tego nie robią, a jeśli robią, to tylko sporadycznie.
dziękuję Panu za miły komentarz :)
I za to, że podzielił się Pan wrażliwością, którą ma wiele osób, ale mało mówi o niej głośno!
cieszę się, że zna Pani wiele takich osób :)
Mamy jednak nieco inną wrażliwość (ja biorę też pod uwagę taki prosty fakt, że przesuwanie granic tego, co dopuszczalne, może być groźne) i proponuję na tym zakończyć dyskusję.
Dziękuję za Pani tak aktywny udział w tej dyskusji.
Pozdrawiam wszystkich Pielgrzymów!
dla mnie jest piękne, kiedy 30-letni mężczyzna, ba! nawet 50-letni, ksiądz, zakonnik, ktokolwiek! potrafi z wielkim entuzjazmem zaśpiewać "dzieckiem Bożym jestem ja, tralalala", bo kimże innym??? I nie spotkałam się z zażenowaniem pielgrzymów, nawet kiedy śpiewa się nieco infantylne piosenki z pokazywaniem. Wszystkie uwielbiają Boga. Czy nie napisano, że mamy wrócić do początku i stać się jak dzieci?
Proszę poobserwować osoby duchowne w takich chwilach, które potrafią się oderwać od stereotypu poważnego i sztywnego księdza/siostry zakonnej i promienieć radością z bycia dzieckiem Boga!
Taki widok zmienił moje myślenie o wierzących, którzy wcześniej głównie kojarzyli mi się tylko z wielką pobożnością i zadumaniem, i dopiero na pielgrzymce poznałam ludzi, którzy głębokie relacje z Bogiem przenoszą optymistycznie na relacje z ludźmi.
Oczywiście szanuję inny punkt widzenia, inne potrzeby i gusta, ale nie sposób dopasować repertuar, tak aby każdy był w 100% zadowolony.
pozdrawiam
dziękuję za przeczytanie tekstu i za komentarz!
Zgadzam się, że czasem warto złamać jakiś schemat, poudawać dziecko, pośmiać się i powygłupiać. Takie zachowanie może rozluźnić atmosferę, poprawić nastrój itd...
Problem jest wtedy, gdy takie wesołkowate pioseneczki są najczęstszym repertuarem pielgrzymki. Wtedy stajemy się infantylni, zamiast pogłębieni...
Osobiście zachęcałabym do chwalenia Boga jak Dawid... Śpiewajmy psalmy!
Pozdrawiam ciepło!
Teksty jest co najmniej godny pozalowania. Nie wiem czy bardzie sie śmiała jak go czytałam, czy bardziej rozpierała mnie złość i smutek, ze ktoś moze cos tak żałosnego i obrazkowego napisać na temat pielgrzymki. Inna sprawa to kwesta tego, kto w ogole dopuścił to do publikacji.
Czytając te brednie zastanawiamiam sie czy Wiesz czym jest pielgrzymka? Przede wszystkim jest ogromna lekcja pokory, której jak widzę nie masz, co dało sie zauważyć nie tylko w tym artykule ale rownież w znanej mi Twojej opinii na temat pewnej organizacji kościelnej.
Za kogo sie masz oceniając i komentując w tak obrzydliwy sposób element Kościoła??? Myslisz ze jak ktoś nieopatrznie pozwolił Ci opublikować Twoje wypociny na łamach GN to mozesz uważać sie za autorytet? Kim Ty w ogole jesteś, aby moc obrażać ludzi? Pielgrzymów, którzy ofiarują Matce Bożej swoje cierpienie, brak wygod, zmęczenie, niedogodności! Którzy idą nie raz w konkretnej ważnej dla siebie intencji, w intencjach swoich bliskich. To ze Ty musiałaś miec makijaż, wypracowane sukienki i myć sie pod prysznicem nie znaczy, ze inni tez musza. Inni brak tych wygod traktują jako ofiarę!!!
Kim w końcu jesteś aby pouczać kapłanów?????
Zastanów sie troche nad swoimi ocenami! POKORY DZIEWCZYNO!
Przez takich jak Ty Kosciol jako wspólnota słabnie! Już dosyć mamy żałosnych mędrców, którzy czuja ze maja przyzwolenie na ocenę Kościoła i to na forum publicznym.
Pozdrawiam z nadzieją, że zastanowisz sie nad tym co napisałaś.
Owszem, pielgrzymka jest lekcją pokory, ale to nie ma nic wspólnego z bylejakością! Jedyny ewangeliczny cel pielgrzymki to zacząć bardziej kochać. Jeśli ktoś nie zaczyna bardziej kochać po pielgrzymce, to zmarnował ten czas...
Pozdrawiam serdecznie!
Autorka
Szczęść Boże