Jeśli ktoś idzie na pielgrzymkę i nie zaczyna bardziej kochać, to marnuje czas.
Pielgrzymowanie jest ważne
Długo zastanawiałam się, czy napisać o tym, co leży mi na sercu od roku, czyli od czasu, gdy przeżyłam moją pierwszą pieszą pielgrzymkę na trasie Warszawa-Częstochowa. To były dla mnie mocne i owocne rekolekcje, takie spełnione marzenie. W wieku 7 lat pielgrzymowałam pieszo po raz pierwszy z rodzinnego Boronowa na Jasną Górę wraz z moją rodziną (ale to „tylko” dwa dni pielgrzymki; jednego dnia parafianie z Boronowa dochodzą na Jasną Górę, drugiego wracają i są wzruszająco witani przez pozostałych mieszkańców). Te pierwsze pielgrzymki z mojej parafii zasiały we mnie ducha pielgrzyma. I on żyje. Od tamtego czasu starałam się co roku przeżywać taki czas. I cieszę się, że mogłam pielgrzymować pieszo z Warszawy, w której zamieszkałam wraz z początkiem studiów.
Idzie wierna Warszawa
Pamiętam wzruszające przejście przez Stolicę… Ludzi pozdrawiających nas na chodnikach. Niektórzy z nich byli wzruszeni… Inni podpowiadali intencje. Wielu włączało się do naszej modlitwy i śpiewu. Wiedziałam, że zabieram ich intencje. I cieszyłam się, że mogę pielgrzymować w imieniu mojej Rodziny, która towarzyszyła mi duchowo. Dla wielu obserwujących nas w Warszawie osób przejście kilku tysięcy pątników mogło być poruszeniem ich serca, często takiego serca, które pragnienie Boga i pięknego życia schowało ciut za głęboko… Wiedziałam, że dajemy świadectwo.
Poruszające były dla mnie poranki, gdy zaspani śpiewaliśmy godzinki, niejednokrotnie przechodząc przez urokliwe łąki, lasy i pola. Nie zapomnę Mszy św. sprawowanych dla pielgrzymów często w sanktuariach, które są piękne, ale nieznane… Najważniejsza jednak była świadomość, że jestem wśród osób, które zmierzają w jednym kierunku: do ukochanej Mamy. I miałam pewność, że to są osoby – które we wszystkich życiowych zawirowaniach – szukają Miłości, czyli Pana Boga.
Poczułam moc wspólnoty. Poczułam radość i wdzięczność, że mogę z nimi być. I – co najważniejsze – podczas pielgrzymki spotkałam starych i nowych przyjaciół. Bliskie więzi po 10-dniach pielgrzymowania pozostaną do końca życia.
Pokuta to nie zaniedbanie ciała!
Pielgrzymka stawia pewne wymagania: spartańskie nieraz warunki, reakcje na zmęczenie, podenerwowanie czyjąś postawą… Pozwólcie, że napiszę o tych sprawach, które dla każdego pielgrzyma mają znaczenie i o których może być trudniej mówić księżom czy organizatorom, bo oni mają wiele innych zadań (dla organizatorów pielgrzymka zaczyna się ofiarną pracą wiele miesięcy lub tygodni wcześniej!). Na drodze pielgrzymki spotykamy wspaniałych gospodarzy, którzy dzielą się z nami swoim miejscem, dają dach nad głową i karmią nas. Jesteśmy im za to wdzięczni. Grupy pielgrzymkowe nocują zazwyczaj w namiotach na podwórkach prywatnych osób, którym jesteśmy winni wdzięczność za ich gościnność. Wysłanie pocztówki z podziękowaniem nie powinno być zbyt dużym wysiłkiem pielgrzyma… Zachęcam do tego, żeby spisywać adresy gospodarzy i wysłać im pozdrowienie, podziękowanie i pomodlić się za nich.
Podczas pielgrzymki zapukałam do wielu domów z prośbą o możliwość skorzystania z prysznica czy o nocleg. Jestem tym osobom wdzięczna, że otworzyły mi swoje drzwi. Jestem im wdzięczna za gościnność, za troskę, za zaufanie!
Chciałabym jednocześnie poprosić Księży o to, aby jednak unikali przedstawiania spartańskich warunków jako zalety pielgrzymki… Pokuta to nie zaniedbanie ciała! Można do tych warunków podejść od strony umartwień. To powinno być jednak indywidualną postawą. Zapewniam każdego mężczyznę, a zwłaszcza księży, że brak łazienki, czy zamkniętego pomieszczenia z wodą, w którym można się umyć, jest dotkliwy dla kobiet. Zwłaszcza po wielu kilometrach przebytych pieszo w upale lub deszczu. Zwracam na to uwagę tym bardziej, że wysłuchiwałam rozżalonych kobiet, które buntowały się słysząc księdza zachęcającego przez mikrofon do umartwień przez brak normalnej możliwości wykąpania się, a po czym (już nie do mikrofonu) wykonującego telefon do kogoś znajomego z prośbą o „załatwienie” gorącej kąpieli…
Chyba nie jest dobrze, gdy księża jako mężczyźni w sile wieku i kondycji, namawiają swoich pielgrzymów (zwłaszcza kobiety, bo tych przecież więcej na pielgrzymce) do umartwień, a sami korzystają z przywilejów… Oczywiście, nie mam na myśli sytuacji, gdy jacyś gospodarze chcą ugościć księdza. Oczywiste jest, że w takiej sytuacji obecność Kapłana w ich domu może być dla nich błogosławieństwem i nie powinno się odmawiać!
Podobnie, nie jest dobrze, gdy wybrana grupa organizatorów ma dostęp do przenośnego prysznica przygotowanego tylko dla siebie… Każdy rozsądny pielgrzym docenia ich wysiłek i jest wdzięczny za ich pracę. Jednak oczywiste jest, że dzielenie pielgrzymów na tych, którym zapewnia się prysznic i na tych, którzy go nie mają, jest smutne i sprzeczne za charakterem pielgrzymki.
Nie mam pojęcia, jak wygląda praca kwatermistrzów. Domyślam się, że to bardzo odpowiedzialne zadanie, zwłaszcza, że to na tych osobach spoczywa kontakt z gospodarzami. Na pewno należy docenić tych kwatermistrzów, którzy wiernie wykonują swoją posługę, a zwłaszcza tych, którzy dla np. 200 osobowej grupy osób są w stanie znaleźć co najmniej 10 (albo więcej!) gospodarstw (nie zawsze jest to możliwe, bo miejscowości, w których nocuje pielgrzymka, mogą być niewielkie). Przyjęcie przez gospodarzy mniejszej grupy (np. 10-15 osób) pozwala nawiązać z tymi osobami indywidualny kontakt i ugościć je. Niektórzy gospodarze, którzy otworzyli mi swoje drzwi, mówili, że czasem u nich też nocowały większe grupy i że z chęcią znowu przyjęliby pielgrzymów pod swój dach albo chociaż udostępnili swoje podwórka jako pola namiotowe. Może warto pomyśleć o tym, aby pielgrzymka zawitała do większej liczby domów?
Warto też trzymać żelazną zasadę osobnego pola namiotowego dla namiotów żeńskich i męskich (zazwyczaj te zasady były respektowane, chociaż zdarzało się chyba, że tworzono „wspólne” pola namiotowe). To samo dotyczy organizatorów, w tym medyków i innych służb. Między służbami także podział na płeć na noclegu powinien być respektowany bez wyjątków. Warto, aby księża wyjaśniali sens takiego podziału. Wszak ten podział jest dla szacunku i naszej swobody! Jest on po to, aby można swobodnie wykonać różne czynności, umyć sobie bez skrępowania włosy, zrobić makijaż;) No i takie noclegi mocno integrują na pewno kobiety (mężczyzn pewnie też).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.