Pogrzeb papieża stał się okazją do bardziej prywatnych spotkań polityków.
Dachau było głównym obozem dla duchownych katolickich, protestanckich i prawosławnych.
W tle między innymi spotkanie z prezydentem Zelenskim podczas pogrzebu papieża Franciszka.
# Aktualizujemy bilans ofiar i dodajemy informację o przebiegu akcji ratunkowej. #
Nie wszyscy zwierzchnicy zwierzchnicy dykasterii Kurii Rzymskiej przestają pełnić urząd.
Pierwszy raz od wielu lat zgadzam się z Panem (i to w 100%)
????????????
Ciekawa teologia... A myślałem, że liczy się to, co się robi przed śmiercią i w jakim stanie się umiera.
Bardzo fajnie napisane, cóż jednak zrobić skoro taki np. red. Kucharczak nie rozumie lub nie zna nauki Jezusa i z godną pożałowania osobowością potępia ludzi których BÓG w swym miłosierdziu powołał do grona swych przybocznych. Wiadomo że zawiść nie dostąpienia miłosierdzia oraz zbawienia i dalsze prowadzenie życia na tym padole wielu rujnuje myśli i zdrowie psychiczne.
Prawda red. Kucharczak? Wiem że prawda!
Siedzimy zamknięci w skrzynce bez okien i opowiadamy, jak piękny jest świat na zewnątrz.
A przecież "nikt nigdy Boga nie oglądał". Dopiero po śmierci... A wtedy wszystko może być totalnie inaczej, niż nam się wydaje.
Z "czasem w czyśćcu" też by się pewnie należało teologicznie pokłócić, ale z drugiej strony... Kto ich tam wie, co z drugiej strony pobudowali...
Koncepcja Miłosierdzia Bożego to koncepcja nadziei i radości - pozostańmy więc radośni i pełni nadziei, zamiast sądzić żywych i umarłych:)
A skąd ten człowiek to wie - wszechwiedzący się znalazł?
Też sobie wybrał moment na wypominanie Czubaszkowej aborcji. "Dumna deklaracja" - nie widziałem nic z dumy w tej deklaracji, ani w późniejszych wywiadach gdzie mówiła na ten temat. Puknij się pan w głowę, panie wszechwiedzący Kucharczyk, do dziś szanowałem pana, od dziś chyba nie bardzo. oto przykład, jak w słusznej sprawie można się zachowywać jak nie człowiek.
Już pomijam całą interesującą wersję teologii, którą inni już skomentowali.
2. Fajnieś szanował Pana Redaktora, jak nawet jego nazwiska poprawnie nie umiesz napisać,
3. Teologia Miłosierdzia to akurat od Faustyny, a nie od Pana Redaktora
4. Też się puknij, wszyscy się puknijmy, bo wszyscy jesteśmy w tej sprawie równie mądrzy i równie wszechwiedzący.
5. A moment chyba dobry sobie wybrał Pan Redaktor, skoro na wszystkich portalach śmierć Pani Marii łączy się z tym tematem (tylko z Panem Bogiem się nie łączy na większości, bo Pan Bóg ze śmiercią ma w rozumieniu niektórych niewiele wspólnego)
6. Czemu jak "nie człowiek"? Co w tym nie-człowieczego, że Pan Redaktor życzy Pani Marii Bożego Miłosierdzia? Rozumiem, że bardziej ludzkim byłoby nie pomodlić się za Panią Marię, albo w ogóle o tym nie wspominać?
Teraz puknij się pan drugi raz (tym razem już indywidualnie), bo właśnie nazwałeś pan nieludzkim jedyne, w czym możemy Pani Marii jeszcze pomóc.
Czyżby w podtekście pan Kucharczak nie był zadowolony ze swej przygany pośmiertnej?
Może i nie lecz myślący i interpretujący ten felieton mogą i mają prawo tak rozumieć.
Dlatego też dla mnie zastanawiające jest jak może człowiek(?) sugerować komuś dar miłosierdzia roku a samemu z tego nie skorzystać skoro jest dowolność wyboru życiowego? Może jestem złośliwy ale zapewniam, mogę być złośliwy inaczej jak pan Kucharczak bo jako Ślązak jestem przewrażliwiony na życzenia ludzi z pod flagi PIS i jej przybocznych.
I ludzi spod flagi PiS, ma się rozumieć ;)
Nie tylko ślązaki mają uczulenie na PIS. Jestem spod Rzeszowa i gdy słyszę PIS to kosa ze obory wychodzi. Tak wienc jest nas dwuch.
Nawet w artykule o kurze grzebiącej znajdzie powód, by się powściekać, że PiS to, PiS tamto.
Naprawdę nie wiem, skąd Pan, Panie @Stefan1, wyciągnął ten PiS, ale Pana uczulenie ma już znamiona manii prześladowczej. Bo właśnie wtedy widzi się rzeczy, których nie ma:)
Temat lubienia czy nie lubienia dzieci miał miejsce w mej rodzinie. Dokładnie?
Kuzynka, mgr. prawa, praca w sądzie, chłopak od kilku lat, mówi "nie nadaję się na żonę bo nie chcę mieć dzieci". Po roku zdecydowała się mając 27 lat i nie złą przyszłość przed sobą na życie zakonne. O zgrozo po tym gdy została zakonnicą po 2 lub 3 latach skierowali ją do pracy z młodzieżą. Dwa lata , tyle wytrzymała i "przeniosą mnie albo wychodzę z zakonu" - jej słowa. Przeniesiona gdzieś tam po 7 czy 8 miesiącach przyjechawszy do rodziców przebrała się w ciuchy i została w domu. Mając 33 lata była "starą panną" ze zszarganym życiorysem.
Jak to mozliwe, ze w takiej chwili ma Pan czelność oceniać drugiego człowieka.
Panie redaktorze, brawo!
a przy okazji:
jeśli mamy wierzyć w siwego, brodatego starca na chmurze, to właśnie ma swój dobry czas rozmawiając z Czubaszek, nie wdając się w nasze ziemskie opinie o grzechach i grzesznikach. chociaż ona nie omieszka o tym wspomnieć, jak za życia. wolę wizję Boga serdecznie ubawionego i rozczulonego naszą głupotą, niż jego zaciekłych wyznawców, rozliczających wszystkich wokół.
to w sumie świętokradztwo - mówienie za Boga, co On myśli i jak ukarze kogoś za złe (tylko w naszym mniemaniu) życie. nie wiem, czy to nie większe zło, niż skrobanki pani Marii...
1. Nie wierzymy w "brodatego starca na chmurze". Nasz jeden Bóg jest Trójcą Osób, z których Druga Osoba Boska wcieliła się i żyła na świecie jako Jezus Chrystus, została umęczona i ukrzyżowana, umarła, zmartwcychwstała, wstąpiła do Nieba i przyjdzie sądzić żywych i umarłych.
2. Opinie o grzchach nie są naszym ziemskim widzimisię. Dekalog został objawiony przez Boga Narodowi Wybranemu. Co więcej Prawa te zostały wpisane w naturę ludzką przy stworzeniu.
3. Bóg nie jest "ubawiony" naszymi grzechami. Kosztowały go one bowiem wielką kaźń zakończoną śmiercią. Taka jest powaga naszych grzechów i sądu nad nimi. Grzech = śmierć, jeśli nie przyjmiemy łaski Chrystusa.
4. Jezus nakazał Kościołowi, swoim wyznawcom, głosić sąd. Pomagają w tym Duchowi Świętemu, który działa w sercach. Im gorliwsi są, tym lepiej dla tych, którym głoszą. Dzięki nim, mogą uniknąć przykrej niespodzianki, gdy staną przed Bogiem ze swoimi grzechami mówiąc: Nie widziałem, bo nikt mi nie powiedział.
5. My znamy zamysł Chrystusowy, gdyż mamy udział w Jego Duchu, dlatego możemy mówić w Jego imieniu. Kto nas słucha, Jego słucha. Kto nami gardzi, Nim gardzi. Świętokradztwem jest raczej to, co Ty właśnie robisz, "mówiąc za Boga, co On myśli i twierdząc, że nie ukarze za złe życie".
6. Skrobanka = morderstwo
Niewątpliwie upublicznienie tego dramatycznego epizodu w życiu śp. Marii Czubaszek odbiło się na mojej sympatii do niej, ale... nie do nas należy ocenianie jej grzechów.
Dobry moment na umieranie ? Dobry jest wtedy gdy człowiek pojedna się z Bogiem, ma Pan Redaktor taką wiedzę o Marii Czubaszek? Czuję smutek po ludzku szkoda że nie zagości już nigdy na antenie radia, czuję smutek mimo jej niecierpienia dzieci...
I tu nie chodzi o "oczernianie po śmierci", czy o to, że "o zmarłych należy mówić tylko dobrze". Wręcz przeciwnie. Należy wypominać wszystkie grzechy zmarłego i uświadamiać w jakiej nieciekawej znalazł się sytuacji po to, by jak najwięcej ludzi wzywało Bożego Miłosierdzia w jego intencji.
Dobrze by było, żebyśmy robili sobie przez całe życie listę swoich grzechów, np. w katalogu w komputerze. Przed śmiercią moglibyśmy przekazywać ją rodzinie. Albo lepiej mediom, np. oficjalnie prosić o upublicznienie po naszej śmierci na jakichś łamach. Wtedy ohyda naszych grzechów pokaże ogrom Bożego Miłosierdzia. W ogóle na pogrzebach bliskich powinniśmy sobie czytać te listy grzechów. Po co dzieci mają pamiętać dobrze rodziców?
To rzeczywiście NIENORMALNE - jakich dzieci, wszystkich, nawet tych pięknych dopiero co urodzonych, tych uśmiechających się do nas rocznych cudnych oczek, tych trzymających nas za rączkę ufnych stworzeń Bożych?
A jaka to cała prawda Pani "Goia"?
Skąd tak kategoryczne sądy?
Z Bogiem!
Bo ja np. znam bardzo wiele osób, które dzieci nie lubią, a już niemowląt szczególnie.
Sama tez nie przepadam
Infantylny trochę ten Twój tekst tak w ogóle
jakbyś o szczeniaczkach pisał:/
Są np. zaburzenia czy schorzenia, które kobietę uwarunkowują do tego, że nie może, jeśli wcześniej nie usunie, przyjąć dziecka i to takiego najbardziej zdrowego i ślicznego. Ale tu, na szczęście istnieje adopcja, w której czekają ludzie stęsknieni dzieci. Naprawdę mnóstwo takich i takich.
Są mamy, które nawet decydując się świadomie na przyjęcie i urodzenie dziecka dłużej lub krócej "uczą się" przyjęcia go i pokochania. Co prawda widzę, z pewnego doświadczenia, że taka trudność w przyjęciu dziecka jest podyktowana pewnymi trudnościami psychicznymi. Np. (a piszę naprawdę z doświadczenia), kobieta, która urodziła córeczkę w związku z wydawałoby się z ukochanym mężczyzną, przez parę pierwszych miesięcy nie miała tzw. instynktu macierzyńskiego. W rozmowach, po latach, okazało się, że tak naprawdę nie czuła się bezpieczna w tym związku a dziecko pojawiło się hmmm... niezaplanowane, choć wcześniej były wspólne wizje świetlanej przyszłości dla ich miłości i wspólnych dzieci. Widać w tej sytuacji było to, że dlatego z taką trudnością je przyjęła. Dziś ma lekkiego bzika na punkcie córki ;)
I druga kobieta, młoda, wykształcona, piękna, zadbana, robiąca karierę, która stanęła w obliczu najpierw ciąży zagrożonej = rezygnacja z dotychczasowego życia a potem trudnego porodu i dochodzenia po nim. Jej stan po porodzie był naprawdę trudny, mimo kochającego i próbującego wspierać męża, troskliwych i naprawdę sympatycznych teściów i wielu, próbujących ją wesprzeć osób. Potrafiła siedzieć obok dziecka nie reagując na jego płacz i zatapiając się w bliżej nieokreślonym smutku. Jej odrzucenie dziecka (bardzo chcianego i wyczekanego) było spowodowane tym, że widziała je jako "złodzieja ". Kogoś, kto zabrał jej wolność. Była też w tej sytuacji pewna rozmowa, w której padły słowa, że nic nie trwa wiecznie i ta sytuacja też niedługo się zmieni, że dziecko nie będzie przez dwadzieścia lat takie samo, tak samo wymagające uwagi i parę jeszcze innych dobrych słów. Okazało się, że te słowa były po prostu dla niej. Wyciągnęły z "dołu rozpaczy" i w dość szybkim czasie od nich przyniosły radość macierzyństwa.
Wiele jest przypadków "niechcenia" dziecka. Czasem zwykłe poczucie obrzydzenia, gdy np. widzi się takie zasmarkane dziecko, a nie cudnie różowiutkie z wielkimi oczami, takie z okładki... Czasem zdenerwowanie, gdy jakiś "bachor" ;) drze się w sklepie, na ulicy, w autobusie... Sama tego doświadczałam mając -naście, -dzieścia lat... A teraz ... - wiem, że choć czasem trudnym, to jednak dziecko jest cudem :)
kiedyś słuchając jej wypowiedzi o aborcji i dzieciach, pomyślałem że jest mi jej żal.
Dziś rano czytając w internecie o jej śmierci, odmówiłem koronkę do Bożego Miłosierdzia w jej intencji. Mam nadzieję że przyjęła Jezusa w ostatnim swym tchnieniu i koroneczka poszła na jej konto.
Czy Autor coś powie na ten temat?
Budzi się w nas gniew, słuszny gniew, wynikający ze sprawiedliwości, ale nad nim jest Miłosierdzie.
Cóż da teraz pośmiertny żal p. Marii, a nawet pokutowanie, jeśli wielu zagrzała do aborcji.
Jak odszczeka swój błąd...? Rozlał się on po wielu głowach i wciągnął w sidła śmierci.
Nie mnie sądzić, więc zakończę zwyczajową modlitwą Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie... a naśladowcom Czubaszek daj opamiętanie.
Oczywiście, że nieodpowiedzialni mężczyźni, ojcowie dzieci, stają się współodpowiedzialnymi tych zbrodni. Głosimy zatem solidarny związek mężczyzny i kobiety - małżeństwo: monogamiczne, wierne i dożywotnie jako najlepsze i optymalne środowisko, w którym można przyjąć i wychować dzieci. Poza małżeństwem powinno piętnować się wszelkie formy współżycia, które stwarzają tylko te wszystkie problemy "niechcianych ciąż", "wpadek", "bimbających tatusiów". Słowo "partner"/"partnerka" winno wrócić tam, skąd przyszło - do świata biznesu. A co do dziecka z traumą - lepiej być dzieckiem z traumą, z której można za łaską Bożą wyjść i prowadzić wartościowe życie, niż zostać zlikwidowanym. Cóż to za "medycyna", która zamiast leczyć chorobę postuluje likwidację chorego pacjenta?!
2. Z zaświatów owszem, ktoś wrócił i obwieścił: widziałem się z Bogiem i wszystko, co On mówił. Ta osoba to Jezus Chrystus! Był martwy, po trzech dniach zmartwychwstał i od tego czasu żyje!
3. Owszem, są inne religie, stanowiące wytwór człowieka bądź owoc jego błędów w rozumieniu jedynego Objawienia czy powstałe na skutek odrzucenia pewnych prawd, jednak prawdziwa wiara, owoc tego Objawienia, jest jedna i ona w całej pełni znajduje się w Kościele Katolickim.
4.To, że czasem zdarza się komuś, kto nie zna Objawienia, być "dobrym", to znaczy, że słucha swojego sumienia i odczytuje z niego prawdy, które w całości zna Kościół Katolicki i jest im wierny. Taki ma szansę na rozpoznanie Chrystusa, gdy usłyszy o Nim i wtedy przyjmie całą resztę, której mu jeszcze brakuje, gdyż przez życie tą prawdą, która była mu dostępna, otrzyma zmysł tej części tej samej prawdy, której jeszcze mu do pełni prawdy brakuje.
5. Katolicy będą sądzeni tak samo, a nawet surowiej niż inni, gdyż "komu więcej dano, od tego więcej wymagać będą". Bóg nie ma względu na osobę. Jeśli nie żyją w prawdzie, odpowiedzą za to jak wszyscy inni.
5. To wspaniale, że katolicy leżą krzyżem. Gdzie Pani widziała takich? Chciałbym i ja, gdyż nie widuje się tego powszechnie! Powinni też być zapiekli w obronie prawdy i wojujący o jej królowanie. Bo do triumfu złych wystarczy, żeby dobrzy siedzieli cicho.
6. Lekarstwem na wszystko jest łaska Jezusa Chrystusa, której on udziela małżonkom. Rozwodów nie ma, proszę Pani! Są one bowiem niemożliwe, gdyż człowiek nie może rozdzielić czegoś, co Bóg złączył.
7. Szczęście to w dużej mierze coś innego, niż Pani uważa. Szczęście jest w Bogu i Jego łasce! Całe to zło, o którym Pani pisze, nie bierze się z Sakramentu Małżeństwa, ale właśnie z życia tak, jakby Boga nie było, z niewiary w moc łaski Sakramentów, z naszych grzesznych i przewrotnych serc. Zło jest owocem nie-życia łaską i jest winą ludzi, którzy tak żyją. Kiedy małżonkowie żyją tak, jak Chrystus przykazał, rzeczywiście są szczęśliwi i nie chcą nigdzie uciekać.
8. Proszę Pani, Jezus nie powiedział również wprost, że nie należy mordować nikogo przez wyrywanie kończyn i odrywanie głowy od ciała, czy to znaczy, że jest to dozwolone? Do tego, żeby móc to stwierdzić, wystarczy prawe sumienie, a jeśli nie starczy, bo jest zwichrowane i ślepe, to jest Dekalog. A Jezus powiedział, że nie przyszedł znieść żadnego z Przykazań!
9. Bezkrytycznych i ślepo wierzących spotkałem na drodze swojej wielu, jednak nie katolików, ale ateistów i agnostyków. Ślepo wierzyli najczęściej swoim żądzom, skoro uważali, że nie ma nad nimi innego Boga, jak tylko ich grzechy.
"Postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd" (2 Tesaloniczan, 1, 6)
Autor jednak miesza. Przyjąć miłosierdzie Boże można za życia, po śmierci jest za późno.
Tak, ale przestrzenią zbawionych jest również czyściec. 2Machabejska 38-45
38 Potem Juda zebrał wojsko i powiódł do miasta Adullam. Ponieważ zaś wypadł siódmy dzień, zgodnie ze zwyczajem oczyścili się i tam spędzili szabat. 39 Następnego dnia w tym czasie, w którym należało już to wykonać, żołnierze Judy przyszli zabrać ciała tych, którzy polegli, i pochować razem z krewnymi w rodzinnych grobach. 40 Pod chitonem jednak u każdego ze zmarłych znaleźli przedmioty poświęcone bóstwom, zabrane z Jamnii, chociaż Prawo tego Żydom zakazuje. Dla wszystkich więc stało się jasne, że to oni i z tej właśnie przyczyny zginęli. 41 Wszyscy zaś wychwalali Pana, sprawiedliwego Sędziego, który rzeczy ukryte czyni jawnymi, 42 a potem oddali się modlitwie i błagali, aby popełniony grzech został całkowicie wymazany. Mężny Juda upomniał lud, aby strzegli samych siebie i byli bez grzechu mając przed oczyma to, co się stało na skutek grzechu tych, który zginęli. 43 Uczyniwszy zaś składkę pomiędzy ludźmi, posłał do Jerozolimy około dwu tysięcy srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech. Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. 44 Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym, 45 lecz jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda - była to myśl święta i pobożna. Dlatego właśnie sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu.
ona tak na prawdę nie chciała nikogo skrzywdzić i miała ogromną potrzebę sprawiania innym przyjemności, dawania, zwłaszcza w wymiarze fizycznym i to udało się jej zrealizować;
obdarowywała tym co miała najlepsze, bez wyrachowania,tak wiele osób tego doświadczyło;
spełniła swoją misję i odeszła szybko;
z nią nie było nudy;
jestem wdzięczna, że mogłam ją znać osobiście, ona potrafiła rozmawiać i dowcipnie i szczerze; zachowajmy ją w pamięci, miała bardzo czułe serce...
Są ludzie co uważają że po śmierci niestety nie ma nic i jedyny sens życia to przeżyć je godnie - nie krzywdząc innych, dając z siebie jak najwięcej, wykorzystać swoje talenty nie tylko dla siebie. pan niech się zmaga ze swoimi demonami a zmarłej da już spokój.
Nie ateista, tylko materialista.
Ateista to inaczej bezbożnik, a bezbożnicy nie wierzą w nic, więc nie mają też celu w życiu, a Ty widać masz, bo coś Ci nie pasuje w tym felietonie, więc nie jesteś ateistą, tylko materialistą czyli człowiekiem o światopoglądzie opartym na wierze, w samoistne powstanie świata materialnego z niczego, a więc przypisującym cechy boskie materii.
Nie żyjmy w zakłamaniu!
tyle w temacie, szkoda, że się nigdy nie przekonacie, że p. Maria miała rację
Sama bowiem nie potrafila poradzic sobie ze swoja trauma, a to co media znia wprawialy nie bylo akurat najbardziej ludzkie.
Takie zachowanie sie ludzi wobec swego potomstwa jest spotykane tylko u ludzi chorych i zwierza w niewoli (nienaturalnych warunkach).
Owszem znamy takie zachowanie w czasach wojny ( zezwierzecenie i bzobojetnienie deprawacja ).Ubogi to czlowiek nie dysponujacy ludzkimi odruchami i nieczuly na bodzce natury.
Kazda zdrowa istota nie umie sie oprzec naturalnej pozytywnej energi i emocji jakie wywoluje swiadomosc macierzynstwa czy ojcostwa.
Przypadek pani Mari jest dotkliwa strata dla kultury w ogole, ale takze kultury zycia.Zycze pani Mari zeby jej znana wypowiedz o aborcji okazala sie
czescia jej kabaretowego tekstu.Jestem tez pewny , ze tak nieszczesliwym ludzia udziela Bog milosierdzia obligatoryjnie.
Boze swiec nad jej dusza.
A może po prostu wkradł się chochlik (diabełek)drukarski i miało być:
"Znaczenie ma to, czy przyjęła Boże miłosierdzie." [w domyśle przed śmiercią].
Bo jeśli autor upiera się przy opublikowanej wersji to uprzejmie proszę o szersze wyjaśnienie tej nowej nauki wiary i z jakich prądów teologicznych się ona wywodzi.
przypisuje Pan sobie boskie prawa do rozdawania łaski.
"Teraz to już bez znaczenia, że znana, że satyryk i że pisarka. Znaczenie ma to, czy przyjmie Boże miłosierdzie" - mam nadzieję, że Bóg ma więcej miłosierdzia i nie porazi Pana piorunem za miłosierdzia brak, zamiast zastanawiać się nad Czubaszek, która da sobie radę w Niebie bez pańskich umoralniających tyrad.
Macierzyństwo jest świadomym wyborem...
ZANIM SIĘ PÓJDZIE Z KIMŚ DO ŁÓŻKA...
Może o tym warto pamiętać...
Sądzę, że lepiej byłoby, gdyby pan Kucharczak poprzestał właśnie na modlitwie, zamiast sugerować jaki problem z przyjęciem tego miłosierdzia może czekać naszą siostrę. Jeśli się go spodziewa - taka modlitwa byłaby nawet bardziej wskazana.
Będziemy oczyszczeni przez Bożą Sprawiedliwość (jeśli od razu nie trafimy do nieba), innymi słowy, każdy, kto wchodzi do nieba musi być święty, przebóstwiony, myślący po Bożemu, więc nie może być żadnego problemu z komunikacją z kimkolwiek w niebie :)
Nie mam dzieci, bo nigdy ich nie lubiłam. Nie usuwałam, bo na szczęscie nie zaliczyłam wpadki. Ale nie lubiłam, nie lubię i lubic raczej nie będę.
Znam wiele podobnych do mnie kobiet - dzieci nie mają bo ich nie lubią i nie chcą mieć. Znam też takie co potomstwo mają a i tak za dziecmi nie przepadają. Zatem twierdzenie, że Marysia miała jakąś traumę, bo dzieci usunęła i własnie dlatego ich nie lubi zalatuje bzdurą na milion kilometrów.
Nie ma pan bladego pojęcia o kobietach.
Zgadzam się z tą wypowiedzią, zwłaszcza z ostatnim zdaniem.
"de mortuis aut bene aut nihil a. de mortuis nil nisi bene" czyli "o zmarłych należy (mówić) tylko dobrze, albo (nie mówić) nic"!!!
Ta zasada powinna Panu (a także portalowi) przyświecać zawsze, ale szczególnie - w Roku Miłosierdzia.
Pozdrawiam
Panie Kucharczyk zal mi pana po prostu zal...pan to potrafi dorobic swoja ideologie nawet do czyjejs smierci...nie ładnie, nie ładnie..(sic!)
Kiedy już zrozumiesz, że jesteś nikim będziesz wiedział jak patrzeć na Panią Czubaszek.
Zanim to zrozumiesz będziesz czuł się lepszy - nie tylko od Pani Czubaszek.
Bardzo zawiodłam się gdy zaczęła głosić swoją niechęć do dzieci i pochwałę aborcji. Bo co innego jest zrobić to, a co innego chwalić się... Na starość straciła na dowcipie. Chwaliła się także dużą ilością wypalanych papierosów. Gdyby nie nałóg, pewnie nadal by głosiła pochwałę papierosów i aborcji...
Ale w jej czasach praktycznie aborcja byłą na każde życzenie i nikogo nie bulwersowała, wiedza była niewielka i nie uważano płodu za człowieka, ale za zwierzę, rybę, albo małpę.
Morderstwo zmienia punkt widzenia. I tak właśnie z nią się stało.
Alenie nam ją osądzać. Jak Biblia mówi:
"zapłatą za grzech jest śmierć". Ona zapłaciła i wierzę, że Bóg jej wybaczy.
2. Płód to człowiek we wczesnym stadium swojego rozwoju. I my wszyscy byliśmy na tym stadium kiedyś.
3. Płód owszem zależy od kobiety, jednak, jak widzimy, jest to zależność organiczna, nie dano bowiem kobiecie decydować o tym, czy jej organizm będzie karmił płód przez łożysko czy nie. Czy będzie trwała ciąża, czy nie. To jedynie dzieje się w kobiecie, której ciało jest tak skonstruowane, że sprzyja temu, jest na przyjęcie dziecka przygotowane (co miesiąc), temu w dużej mierze podporządkowane. Kobiecie dano natomiast, jak i mężczyźnie, decydować, czy współżyje czy też nie. Tutaj jest czas na decydowanie. Ciąża to konsekwencja wcześniejszej decyzji!
4. Pani argumentacja jest bardzo słaba. Gdybyśmy mieli uznać, że jedna osoba może decydować o życiu drugiej, słabszej i bezbronnej, tylko na podstawie tego, że zapewnia jej mieszkanie i pożywienie, to znaczyłoby, że każdy rodzic może również zabić każde ze swoich narodzonych już dzieci. A może też każdy wynajmujący komuś mieszkanie, może zabić swojego lokatora? To jest absurd! Tak więc nie jest prawdą, że wszystkie decyzje odnośnie płodu zależą od kobiety, w której on przez kilka miesięcy mieszka. Każdy człowiek ma jednakowe prawo do życia. Jeśli nie jest sam w stanie stanąć w swojej obronie przed agresorem, muszą to zrobić dla niego inni.
5. Kolejnym absurdem jest twierdzenie, że "dziecko to człowiek dopiero po porodzie". Gdyby tak miało być, to znaczyłoby, że coś powstaje z niczego. Trudno też byłoby znaleźć tatę dla takiego dziecka - no chyba, że w porodzie by uczestniczył! A gdyby na sali porodowej były same kobiety? Dziecko nie miałoby zatem ojca! Jak można by bowiem twierdzić, że ktoś stał się ojcem człowieka, przy którego początku nawet nie był obecny?! To się rozmija już nie tylko z rozumem, ale nawet ze zdrowym rozsądkiem. Gdyby chcieć tak przyjąć, należałoby zlikwidować alimenty!
6. To ktoś inny wyrwał kończyny czy zmiażdżył i oderwał głowę jej dziecku - ginekolog. Ona jedynie chciała tego i temu się poddała. Nie rozumiem, czemu to, czego nie widać, miałoby być czymś innym niż to samo, gdy to widać. A jest to rzeczywiście to samo. Stąd widać jak wielką niesprawiedliwością, bestialstwem i okrucieństwem jest aborcja i jak bardzo trzeba jej całkowicie zabronić. Nie wystarczy zamknąć oczy, aby morderstwo przestało być morderstwem.
Ja mogę tylko domniemywać dlaczego M Cz nie lubiła dzieci To sie wynosi byc może z dzieciństwa być może z niekochania siebie samej,moze miała takich partnerów.Można gdybać,ale na pewno nie osadzać.Rzuć kamieniem skoro sam nie masz grzechu.Przepraszam tu wszystkich wierzących ale ja w dzieciństwie miałam wspaniałego ksiedza Adasia Tyczyńskiego,który uczył nas iż wiara to postępowanie nasze w/g przykazań ale zawsze podkreślał te 2.Kazał nam skupiać sie na sobie samych na tworzenie siebie Zawsze przestrzegał przed farezeuszami jak proroczo!!! Nie ci wierzący co krzyże stawiają i obrazy noszą albo grzmia jak tuby My do tego nie mamy prawa Zakładam iż ludzie chca dobrze ale zapominaja co Bogu a co Cesarzowi a już ocenianie tej kobiety najbardziej o braku Boga poświadcza.Dodam iz nie każda kobieta musi mieć instynkt macierzyński nie każda też znosi dobrze i ciążę i poród.Wszystko to wiąże się z oddziaływaniem na jej organizm Ciąża to nie choroba ale organizmy kobiece sa na ogół słabsze niż u poprzednich pokoleń To wszystko mówie sama z siebie Jestem matka 4 dzieci,mąż katolik jak i jego cała rodzina zostawił mnie gdy najmłodsza szła do komunii a najstarsza do 7 klasy.Mało kłocił sie o kazdy grosz by tylko nie dać na swoje własne dzieci/340zł/ Najpierw udawał iz przeze mnie i on jest dobry a jak to zazwyczaj bywa wyszło po latach na wierzch Nie utrzymuje kontaktu z żadnym Corka urodziła córeczke i zawiadomiła go i zaprosiła Odpowiedział jej coś tam i tyle.Jego rodzina też urwała kontakt mimo iz wiedzieli że mam bardzo ciężko a wręcz tragicznie Jak to sie mówi opatrzność czuwała Nikt jednak nie podał ręki Wychowałam sama Jak?nie wiem do dziś.Zapłaciłam ja i moje dzieci za to bardzo wysoką cenę Odbiło sie to na zdrowiu każdego a mnie szczególnie.I nie zycze nikomu by znalazł sie w mojej skórze.Także zanim kogoś określamy spójrzmy na siebie samych i rozglądnijmy sie może ktoś blisko potrzebuje pomocy? mówie o tym po moich przejściach Uważam iż mam prawo/dodam iz 4 ciąże były mąż nie chciał juz 3 nie akceptował choc to syn i do niego podobny toczka w toczkę/ Byłoby to bardziej po chrześcijańsku niż to epatowanie krzyżami,słowami czy czepianiem sie że inny jest inny.
Pozdrawiam
Jakieś parę dni przed jej śmiercią pomyślałam że trzeba się za nią modlić. Pewnie dlatego że zbieram podpisy pod projektem ustawy Stop aborcji i spotykam się z różnymi reakcjami np " zależy od kiedy zaczyna się życie " - przyjaciółka trafnie to skomentowała : piłatowe "cóż to jest prawda"....
"Ostatecznie sam człowiek zdecyduje, czy przyjmie ocalenie na wieczność, czy pogrąży się w wiecznej ciemności. To jednak może zależeć od tego, czy się ludzie za taką osobę modlą."
- czy nie wydaje się Panu że to co pan pisze, to się kupy nie trzyma?
To zdecyduj sie Pan, kto decyduje o losie człowieka w zaświatach?
- człowiek?
- Bóg
- czy modlący ludzie??