Tu nie Bóg a rozum jest potrzebny. Jest zasada o zmarłych albo dobrze albo wcale. Jeśli Panu nie podobała sie Maria Czubaszek po co było ruszac temat. Sądzę że Panu zapamiętają ten artykuł. Może Pan Bóg wyciagnie odpowiednie wnioski?
"Wszystko zależy od tego, czy przyjmie Boże Miłosierdzie..." Ciekawa teologia... A myślałem, że liczy się to, co się robi przed śmiercią i w jakim stanie się umiera.
Owszem, ale Bóg nigdy nikogo nie przekreśla. W momencie śmierci jeśli żałuje się za grzechy to każdy ma szansę przyjąć odkupienie. Kwestia tego ile czasu spędzi w czyśćcu. Za życia wzrastamy w łasce.
Niekoniecznie. W tym życiu nigdy nie dowiemy się, ku czemu była skierowana dusza tej osoby w chwili śmierci, w tej szczelince, w którą wchodzi Bóg ze swoim miłosierdziem. Nie wiemy, czy ostatnim westchnieniem p. Marii nie były słowa "Jezu, ratuj", niezależnie od tego, co robiła w ostatnich latach czy nawet minutach życia.
no, fakt, że nie wiemy - do ujawnienia zapisów z czarnych skrzynek pewnego samolotu też podawano, że piloci krzyczeli "O Jezu, Jezu!", a krzyczeli coś zupełnie innego... naprawdę to grzeszne, zastanawianie się, "co robiła w ostatnich latach czy nawet minutach życia" - nic nam do tego, naprawdę. pokory trochę i prawdziwej wiary życzę...
Bardzo fajnie napisane, cóż jednak zrobić skoro taki np. red. Kucharczak nie rozumie lub nie zna nauki Jezusa i z godną pożałowania osobowością potępia ludzi których BÓG w swym miłosierdziu powołał do grona swych przybocznych. Wiadomo że zawiść nie dostąpienia miłosierdzia oraz zbawienia i dalsze prowadzenie życia na tym padole wielu rujnuje myśli i zdrowie psychiczne. Prawda red. Kucharczak? Wiem że prawda!
Panie Stefanie, a czy przeczytał Pan tekst redaktora Kucharczaka? Bo jeśli tak, to ma Pan specyficzną zdolność rozumienia tekstu. Pan redaktor pisze o Miłosierdziu, życząc Pani Marii wiecznego zbawienia, a pan z tego wyczytuje cosik o potępianiu. Oj, rzeczywiście, specyficzne rozumienie tekstu.
"Wszystko zależy od tego, czy przyjmie Boże Miłosierdzie..." - Dokładnie tak jest. Jeśli całe życie robiło się coś przeciwnego to niby dlaczego miałoby się przestać w ostatnich minutach? Skoro nie starczyło prawie całego życia na zawrócenie ze złej drogi, to jak mają wystarczyć ostatnie minuty? Pani Marysia nie chciała z nikim bliskim sama dzielić swojego życia więc jak miałaby chcieć dzielić wieczność z Bogiem? Myślę że artykuł jest świetny. Być może potrzebuje wyartykułowania prosty fakt że bardzo ciężko jest się nawrócić w ostatnich chwilach życia. To naprawdę trzeba ciągle "trenować".
... a dlaczego nie miałoby się przestać? a dlaczego nie miałyby wystarczyć ostatnie minuty? A dlaczego nie miałaby zechcieć dzielić wieczności z Bogiem?
Siedzimy zamknięci w skrzynce bez okien i opowiadamy, jak piękny jest świat na zewnątrz.
A przecież "nikt nigdy Boga nie oglądał". Dopiero po śmierci... A wtedy wszystko może być totalnie inaczej, niż nam się wydaje.
Z "czasem w czyśćcu" też by się pewnie należało teologicznie pokłócić, ale z drugiej strony... Kto ich tam wie, co z drugiej strony pobudowali...
Koncepcja Miłosierdzia Bożego to koncepcja nadziei i radości - pozostańmy więc radośni i pełni nadziei, zamiast sądzić żywych i umarłych:)
Każdy moze liczyć na miłosierdzie dlatego nie należy traacic nadziei i nigdy nie jest za późno na zmiany w życiu ale na te dobre i po szukanie Boga w tym zawirowanym świecie
"Bo ona kochałaby swoje dzieci, gdyby ich nie zabiła." A skąd ten człowiek to wie - wszechwiedzący się znalazł? Też sobie wybrał moment na wypominanie Czubaszkowej aborcji. "Dumna deklaracja" - nie widziałem nic z dumy w tej deklaracji, ani w późniejszych wywiadach gdzie mówiła na ten temat. Puknij się pan w głowę, panie wszechwiedzący Kucharczyk, do dziś szanowałem pana, od dziś chyba nie bardzo. oto przykład, jak w słusznej sprawie można się zachowywać jak nie człowiek.
Już pomijam całą interesującą wersję teologii, którą inni już skomentowali.
1. Łatwo tracisz szacunek, 2. Fajnieś szanował Pana Redaktora, jak nawet jego nazwiska poprawnie nie umiesz napisać, 3. Teologia Miłosierdzia to akurat od Faustyny, a nie od Pana Redaktora 4. Też się puknij, wszyscy się puknijmy, bo wszyscy jesteśmy w tej sprawie równie mądrzy i równie wszechwiedzący. 5. A moment chyba dobry sobie wybrał Pan Redaktor, skoro na wszystkich portalach śmierć Pani Marii łączy się z tym tematem (tylko z Panem Bogiem się nie łączy na większości, bo Pan Bóg ze śmiercią ma w rozumieniu niektórych niewiele wspólnego) 6. Czemu jak "nie człowiek"? Co w tym nie-człowieczego, że Pan Redaktor życzy Pani Marii Bożego Miłosierdzia? Rozumiem, że bardziej ludzkim byłoby nie pomodlić się za Panią Marię, albo w ogóle o tym nie wspominać?
Teraz puknij się pan drugi raz (tym razem już indywidualnie), bo właśnie nazwałeś pan nieludzkim jedyne, w czym możemy Pani Marii jeszcze pomóc.
@momo - a czy w podtekście pana Kucharczaka nie ma pośmiewiska ze słów pani Marii Czubaszek? Czyżby w podtekście pan Kucharczak nie był zadowolony ze swej przygany pośmiertnej? Może i nie lecz myślący i interpretujący ten felieton mogą i mają prawo tak rozumieć. Dlatego też dla mnie zastanawiające jest jak może człowiek(?) sugerować komuś dar miłosierdzia roku a samemu z tego nie skorzystać skoro jest dowolność wyboru życiowego? Może jestem złośliwy ale zapewniam, mogę być złośliwy inaczej jak pan Kucharczak bo jako Ślązak jestem przewrażliwiony na życzenia ludzi z pod flagi PIS i jej przybocznych.
Po czym poznać przeciwnika PiS? Nawet w artykule o kurze grzebiącej znajdzie powód, by się powściekać, że PiS to, PiS tamto.
Naprawdę nie wiem, skąd Pan, Panie @Stefan1, wyciągnął ten PiS, ale Pana uczulenie ma już znamiona manii prześladowczej. Bo właśnie wtedy widzi się rzeczy, których nie ma:)
Skoro zrobiła aborcję to może dzieci nie lubiła jednak wcześniej? Zresztą skąd pan wie, że nie istnieją kobiety, które dzieci nie lubią/lubią ale nie chcą mieć własnych. Większej bzdury nigdy nie slyszałam. Źle by było gdyby dziecko miał ktoś kto go nie chce.
Temat lubienia czy nie lubienia dzieci miał miejsce w mej rodzinie. Dokładnie? Kuzynka, mgr. prawa, praca w sądzie, chłopak od kilku lat, mówi "nie nadaję się na żonę bo nie chcę mieć dzieci". Po roku zdecydowała się mając 27 lat i nie złą przyszłość przed sobą na życie zakonne. O zgrozo po tym gdy została zakonnicą po 2 lub 3 latach skierowali ją do pracy z młodzieżą. Dwa lata , tyle wytrzymała i "przeniosą mnie albo wychodzę z zakonu" - jej słowa. Przeniesiona gdzieś tam po 7 czy 8 miesiącach przyjechawszy do rodziców przebrała się w ciuchy i została w domu. Mając 33 lata była "starą panną" ze zszarganym życiorysem.
W takiej chwili, ten drugi człowiek, ma w głębokim poważaniu to, co o nim mówi reszta ludzi. Artykuł odpowiada na pytanie zadane w tytule - autor robi to otwartym tekstem! Nie ocenia pani Czubaszek, a jedynie piętnuje jej działalność i następstwa elokwentnie głoszonych poglądów. Panie redaktorze, brawo!
"...Rok Miłosierdzia to dobry rok na umieranie..." - piękne - przypomniało mi się zawołanie wojowników Siouxów: "hoka hey - dzisiaj jest dobry dzień do umierania"
dokładnie tak Kornelio! a przy okazji: jeśli mamy wierzyć w siwego, brodatego starca na chmurze, to właśnie ma swój dobry czas rozmawiając z Czubaszek, nie wdając się w nasze ziemskie opinie o grzechach i grzesznikach. chociaż ona nie omieszka o tym wspomnieć, jak za życia. wolę wizję Boga serdecznie ubawionego i rozczulonego naszą głupotą, niż jego zaciekłych wyznawców, rozliczających wszystkich wokół. to w sumie świętokradztwo - mówienie za Boga, co On myśli i jak ukarze kogoś za złe (tylko w naszym mniemaniu) życie. nie wiem, czy to nie większe zło, niż skrobanki pani Marii...
@dziękuję! 1. Nie wierzymy w "brodatego starca na chmurze". Nasz jeden Bóg jest Trójcą Osób, z których Druga Osoba Boska wcieliła się i żyła na świecie jako Jezus Chrystus, została umęczona i ukrzyżowana, umarła, zmartwcychwstała, wstąpiła do Nieba i przyjdzie sądzić żywych i umarłych. 2. Opinie o grzchach nie są naszym ziemskim widzimisię. Dekalog został objawiony przez Boga Narodowi Wybranemu. Co więcej Prawa te zostały wpisane w naturę ludzką przy stworzeniu. 3. Bóg nie jest "ubawiony" naszymi grzechami. Kosztowały go one bowiem wielką kaźń zakończoną śmiercią. Taka jest powaga naszych grzechów i sądu nad nimi. Grzech = śmierć, jeśli nie przyjmiemy łaski Chrystusa. 4. Jezus nakazał Kościołowi, swoim wyznawcom, głosić sąd. Pomagają w tym Duchowi Świętemu, który działa w sercach. Im gorliwsi są, tym lepiej dla tych, którym głoszą. Dzięki nim, mogą uniknąć przykrej niespodzianki, gdy staną przed Bogiem ze swoimi grzechami mówiąc: Nie widziałem, bo nikt mi nie powiedział. 5. My znamy zamysł Chrystusowy, gdyż mamy udział w Jego Duchu, dlatego możemy mówić w Jego imieniu. Kto nas słucha, Jego słucha. Kto nami gardzi, Nim gardzi. Świętokradztwem jest raczej to, co Ty właśnie robisz, "mówiąc za Boga, co On myśli i twierdząc, że nie ukarze za złe życie". 6. Skrobanka = morderstwo
Świetnie napisane. Jak zwykle w samo sedno. To dobre napomnienie aby modlić się za swego bliźniego. Wszak Bóg chce zbawienia dla wszystkich. Tylko niektórzy potrzebują naszej modlitwy.
Akurat ten artykuł nie ma nic wspólnego z atakiem czy osądzeniem zmarlej. Sama takiego moralitorskiego ronu się spodziewałam i przyznaję że pozytywnie artykuł mnie zaskoczył. Miłosierdzia każdy z nas potrzebuje, o miłosierdzie trzeba się modlić. Zwłaszcza za zmarłych, bo oni już nic sami dla siebie uczynić nie mogą. Pan redaktor ładnie przypomniał nam te prawdę.
Niewątpliwie upublicznienie tego dramatycznego epizodu w życiu śp. Marii Czubaszek odbiło się na mojej sympatii do niej, ale... nie do nas należy ocenianie jej grzechów.
Dobry moment na umieranie ? Dobry jest wtedy gdy człowiek pojedna się z Bogiem, ma Pan Redaktor taką wiedzę o Marii Czubaszek? Czuję smutek po ludzku szkoda że nie zagości już nigdy na antenie radia, czuję smutek mimo jej niecierpienia dzieci...
Maria Czubaszek właśnie spotkała się ze swoimi nienarodzonymi dziećmi, które wcześniej zabiła. Teraz jej sytuacja wygląda podobnie jak bogacza z Ewangelii św. Łukasza Łk 16, 19-31.
I tu nie chodzi o "oczernianie po śmierci", czy o to, że "o zmarłych należy mówić tylko dobrze". Wręcz przeciwnie. Należy wypominać wszystkie grzechy zmarłego i uświadamiać w jakiej nieciekawej znalazł się sytuacji po to, by jak najwięcej ludzi wzywało Bożego Miłosierdzia w jego intencji.
A jakie mamy do tego prawo? Grzechy zmarłego to jego sprawa, bo tylko on za to odpowie lub nie. Ocenianie i wartościowanie czyjegoś życia jest nie na miejscu.
"Należy wypominać wszystkie grzechy zmarłego i uświadamiać w jakiej nieciekawej znalazł się sytuacji po to, by jak najwięcej ludzi wzywało Bożego Miłosierdzia w jego intencji" - właśnie!
Dobrze by było, żebyśmy robili sobie przez całe życie listę swoich grzechów, np. w katalogu w komputerze. Przed śmiercią moglibyśmy przekazywać ją rodzinie. Albo lepiej mediom, np. oficjalnie prosić o upublicznienie po naszej śmierci na jakichś łamach. Wtedy ohyda naszych grzechów pokaże ogrom Bożego Miłosierdzia. W ogóle na pogrzebach bliskich powinniśmy sobie czytać te listy grzechów. Po co dzieci mają pamiętać dobrze rodziców?
Szanowny panie redaktorze. Ja też nie lubię dzieci. Nigdy nie dokonałam aborcji. Czy to znaczy, że jestem nienormalna? Albo że coś ze mną nie tak jako z kobietą? Raczy pan nie wydawać takich osądów bo prawdopodobnie nie zna pan całej prawdy. Pozdrawiam.
To rzeczywiście NIENORMALNE - jakich dzieci, wszystkich, nawet tych pięknych dopiero co urodzonych, tych uśmiechających się do nas rocznych cudnych oczek, tych trzymających nas za rączkę ufnych stworzeń Bożych?
A jaka to cała prawda Pani "Goia"? Skąd tak kategoryczne sądy?
Nienormalne jest to, co pan wypisuje o dzieciach. To nie są kocięta ani pluszaki do przytulania! To osobni ludzie ze swoi i problemami, słabościami i niedoskonałościami. Proszę lepiej zostawić swoje teksty dla facetów, którzy porzucają kobiety w ciąży, albo swoje piękne, uśmiechnięte, ufne, małe dzieci, bo im się nagle odwidziało. Zjawisko niepłacenia alimentów i wypięcia się na własne dzieci jest w Polsce tak powszechne, że z pewnością znajdzie pan wielu kandydatów do pouczania w najbliższym otoczeniu, a nawet kościelnej ławce!
To znaczy że sporo tych nienormalnych... Bo ja np. znam bardzo wiele osób, które dzieci nie lubią, a już niemowląt szczególnie. Sama tez nie przepadam Infantylny trochę ten Twój tekst tak w ogóle jakbyś o szczeniaczkach pisał:/
Trochę nie rozumiem,jak można nie lubić dzieci.Każda kobieta ma w sobie instynkt macierzyński.Życie bez dzieci jest puste.Panią Marię bardzo lubiłam,ale jej stosunku do własnych dzieci nie popieram.Dzieci trzeba chronić i wychowywać,a nie być dumnym z Ich unicestwienia.Módlmy się za p.Marię!
Ale dlaczego przykłada pani do innych swoją miarę i narzuca swój światopogląd. To wspaniałe, ze realizuje się pani jako matka i mam nadzieje, ze ma pani dużo dzieci, które obdarza miłością. Ale proszę wysilić wyobraźnie i uświadomić sobie, że nie wszyscy myślą tak jak pani. W życiu można się realizować na rożne sposoby. Nigdy nie słyszałam, żeby pani Maria narzekała na pustkę w życiu. Myśle, ze wręcz przeciwnie. Pozostanie po niej wspaniały dorobek i ja jej za to szczerze dziękuje! Wniosła do mojego życia wiele radości, której by nie było, gdyby w tym czasie mieszała kaszkę.
Proszę mi wierzyć - NIE KAŻDA matka ma instynkt macierzyński. A życie bez dzieci wcale nie jest puste, wręcz przeciwnie. Jest po prostu inne. Ale na pewno nie puste. To po prostu niemozliwe.
Z jednej strony to prawda - to pewna "nienormalność", to nielubienie dzieci, ponieważ, biologicznie i statystycznie rzecz biorąc, większość kobiet posiada instynkt macierzyński. Inne, powiedziałabym, że muszą do tego dorosnąć... Lub nie dają rady... To też są prawdy. Są np. zaburzenia czy schorzenia, które kobietę uwarunkowują do tego, że nie może, jeśli wcześniej nie usunie, przyjąć dziecka i to takiego najbardziej zdrowego i ślicznego. Ale tu, na szczęście istnieje adopcja, w której czekają ludzie stęsknieni dzieci. Naprawdę mnóstwo takich i takich. Są mamy, które nawet decydując się świadomie na przyjęcie i urodzenie dziecka dłużej lub krócej "uczą się" przyjęcia go i pokochania. Co prawda widzę, z pewnego doświadczenia, że taka trudność w przyjęciu dziecka jest podyktowana pewnymi trudnościami psychicznymi. Np. (a piszę naprawdę z doświadczenia), kobieta, która urodziła córeczkę w związku z wydawałoby się z ukochanym mężczyzną, przez parę pierwszych miesięcy nie miała tzw. instynktu macierzyńskiego. W rozmowach, po latach, okazało się, że tak naprawdę nie czuła się bezpieczna w tym związku a dziecko pojawiło się hmmm... niezaplanowane, choć wcześniej były wspólne wizje świetlanej przyszłości dla ich miłości i wspólnych dzieci. Widać w tej sytuacji było to, że dlatego z taką trudnością je przyjęła. Dziś ma lekkiego bzika na punkcie córki ;) I druga kobieta, młoda, wykształcona, piękna, zadbana, robiąca karierę, która stanęła w obliczu najpierw ciąży zagrożonej = rezygnacja z dotychczasowego życia a potem trudnego porodu i dochodzenia po nim. Jej stan po porodzie był naprawdę trudny, mimo kochającego i próbującego wspierać męża, troskliwych i naprawdę sympatycznych teściów i wielu, próbujących ją wesprzeć osób. Potrafiła siedzieć obok dziecka nie reagując na jego płacz i zatapiając się w bliżej nieokreślonym smutku. Jej odrzucenie dziecka (bardzo chcianego i wyczekanego) było spowodowane tym, że widziała je jako "złodzieja ". Kogoś, kto zabrał jej wolność. Była też w tej sytuacji pewna rozmowa, w której padły słowa, że nic nie trwa wiecznie i ta sytuacja też niedługo się zmieni, że dziecko nie będzie przez dwadzieścia lat takie samo, tak samo wymagające uwagi i parę jeszcze innych dobrych słów. Okazało się, że te słowa były po prostu dla niej. Wyciągnęły z "dołu rozpaczy" i w dość szybkim czasie od nich przyniosły radość macierzyństwa. Wiele jest przypadków "niechcenia" dziecka. Czasem zwykłe poczucie obrzydzenia, gdy np. widzi się takie zasmarkane dziecko, a nie cudnie różowiutkie z wielkimi oczami, takie z okładki... Czasem zdenerwowanie, gdy jakiś "bachor" ;) drze się w sklepie, na ulicy, w autobusie... Sama tego doświadczałam mając -naście, -dzieścia lat... A teraz ... - wiem, że choć czasem trudnym, to jednak dziecko jest cudem :)
Nigdy nie lubiłem pani Czubaszek, ale kiedyś słuchając jej wypowiedzi o aborcji i dzieciach, pomyślałem że jest mi jej żal. Dziś rano czytając w internecie o jej śmierci, odmówiłem koronkę do Bożego Miłosierdzia w jej intencji. Mam nadzieję że przyjęła Jezusa w ostatnim swym tchnieniu i koroneczka poszła na jej konto.
Pan Bóg najlepiej wie, co ma zrobić. A my tak naprawdę nie wiemy nic. I tylko bawimy się w wiedzę. Nikt stamtąd nie przyszedł i nam nie opowiedział, jak tam jest. Swoją drogą bardzo uprościł Pan problem. Nie wszyscy lubią dzieci. Lepiej uczciwie przyznać, że się ich nie lubi, niż udawać i ziać nienawiścią poprzez słowa i czyny. Na mszach jest szczególnie duzo tych, którzy nie lubią i w dobitny sposób to pokazują. Jednocześnie są absolutnie przekonani, że stoją jedną nogą w Niebie, własnie za swoją świętość niewątpliwą.
Uważam, że Pan Bóg rozlicza nas z całego życia i wszystkich naszych uczynków. To, że popełniła dwukrotnie grzech ciężki wcale nie oznacza, że z tego powodu nie cierpiała. O wszystkich odczuciach nie wiemy i już się nie dowiemy. Opinia ludzi o ś.p.Marii jest jednoznaczna.Była bardzo dobrym człowiekiem i ja się będę za nią modlić.
Moją pierwszą reakcją była modlitwa za nią. Nie trafiłem jej poglądów, ale lubiłem za rolę babci Maggie w "Spadkobiercach". Boże, wybacz jej grzechy i daj radość nieba - jedyną pełną i prawdziwą radość.
Biedna pani Maria, najbiedniejsza, bo na kogo ma liczyć w kwestii modlitwy? Na feministki, matki abortujące własne dzieci, które ją na sztandarze nosiły? Budzi się w nas gniew, słuszny gniew, wynikający ze sprawiedliwości, ale nad nim jest Miłosierdzie. Cóż da teraz pośmiertny żal p. Marii, a nawet pokutowanie, jeśli wielu zagrzała do aborcji. Jak odszczeka swój błąd...? Rozlał się on po wielu głowach i wciągnął w sidła śmierci. Nie mnie sądzić, więc zakończę zwyczajową modlitwą Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie... a naśladowcom Czubaszek daj opamiętanie.
Czy nie rozumie pan, ze pani Czubaszek była niewierząca? Nie chciała żadnej modlitwy, bo nie wierzyła w jej moc wiec nie ma pan nad czym tak biadolić. Radzę zwrócić uwagę na to ilu ludziom dała Radosc swą wspaniała twórczością, ile wniosła do kultury polskiej. To do bardzo liczy! Nie wszyscy maja tak radykalne podejście do aborcji jak pan, a panu ta sprawa przysłoniła twórczego, inteligentnego i niezależnego człowieka. Czy równie ostro potępia pan mężczyzn, którzy porzucają swoje partnerki w ciąży lub z małymi dziećmi? I nigdy się tymi dziećmi nie interesują. Gdyby matki tych dzieci nie nakarmiły to one by umarły, bo tatuś sobie bimba. Plus trauma dla dziecka przez całe życie, ze ojciec je porzucił. Czemu tak się czepiacie tylko kobiet?
brunero, jaki hejt i nienawiść masz na myśli? Nic takiego nie zauważyłam. Wręcz przeciwnie, pamietam panią Marie jako życzliwą i pogodną osobę. A jak w inteligentny sposób wytykała czyjąś indolencję umysłową i ktoś nie umiał sobie z tym poradzić, bo inteligencji nie starczyło, to już problem tego kogoś. I proszę łaskawie ustosunkować się do drugiej części mojej wypowiedzi dotyczącej mężczyzn. Trudniej prawda? Ciekawe czy tak samo będziecie potępiać i oczerniać po śmierci Wojciecha Karolaka? A to były tez jego dzieci. Idę o zakład, ze słuchacie jego muzyki i w ogóle wam przez myśl nie przejdzie taka myśl. Najłatwiej napaść na kobietę i podważyć cały jej dorobek! Cieniasy!
To, czy ktoś jest wierzący czy nie nie zmienia obiektywnych faktów, że jest Bóg i że każdy idzie po śmierci na sąd. Nie wszyscy mają tak radykalne podejście jak pani, stając w obronie rzekomych "praw" do zabijania. Zamiast szukać rozwiązania, postuluje Pani uśmiercenie problemu. To jest dopiero w rzeczy samej radykalizm i bestialstwo! Stawanie w obronie każdego życia jest natomiast i powinno stać się formalnie jedyną dopuszczalną normą postępowania. Oczywiście, że nieodpowiedzialni mężczyźni, ojcowie dzieci, stają się współodpowiedzialnymi tych zbrodni. Głosimy zatem solidarny związek mężczyzny i kobiety - małżeństwo: monogamiczne, wierne i dożywotnie jako najlepsze i optymalne środowisko, w którym można przyjąć i wychować dzieci. Poza małżeństwem powinno piętnować się wszelkie formy współżycia, które stwarzają tylko te wszystkie problemy "niechcianych ciąż", "wpadek", "bimbających tatusiów". Słowo "partner"/"partnerka" winno wrócić tam, skąd przyszło - do świata biznesu. A co do dziecka z traumą - lepiej być dzieckiem z traumą, z której można za łaską Bożą wyjść i prowadzić wartościowe życie, niż zostać zlikwidowanym. Cóż to za "medycyna", która zamiast leczyć chorobę postuluje likwidację chorego pacjenta?!
Sama Pani odpowiedziała sobie na pytanie."..wytykała czyjąś indolencję umysłową i ktoś nie umiał sobie z tym poradzić, bo inteligencji nie starczyło, to już problem tego kogoś." To jest właśnie hejt, polegający na krytykowaniu i ośmieszaniu kogoś słabszego, zwłaszcza intelektualnie. To jest brak szacunku i pogarda dla drugiego człowieka.
Do brunero. Chyba się pan jeszcze w życiu z prawdziwym hektometr nie spotkał, skoro inteligentną rozmowę tak pan właśnie nazywa. To niestety problem wielu mężczyzn, gdy widzą i czują, ze kobieta przewyższa ich intelektualnie zaczynają zmieniać temat i zarzucać jej bezpodstawnie brak kultury, podniesiony ton czy inne niemerytoryczne rzeczy, na które nie pozwoliliby sobie w rozmowie z mężczyzną. Pani Maria błyskotliwie pokazywała inny punkt widzenia wielu spraw, albo brak elementarnej logiki w wypowiedziach innych, w tym głownie polityków. Uważam, ze samodzielne myślenie jest lepsze, niż bezkrytyczne potakiwanie, aby kogoś przypadkiem nie urazić. Jak ktoś bredzi, to trzeba mu to uświadomić. Pani Czubaszek robiła to delikatnie, ironicznie, inteligentnie i bardzo celnie. Nikogo nie opluwała, nigdy.
1. Istnienie Boga jest obiektywną prawdą. Można dojść do niej na drodze filozofowania. Nie potrzeba nawet do tego wiary. Udawało się wielu pogańskim filozofom - z pewnością uda się także Pani, jeśli Pani spróbuje pójść ich śladem. Proszę poczytać sobie o 5 drogach św. Tomasza z Akwinu. Już nawet samo istnienie świata jest dowodem na istnienie Boga. Proszę się sobie przyjrzeć - jest Pani dowodem na istnienie Boga! Ma Pani swoją istotę, a istnienie, które aktualizuje ją, pochodzi od Boga. 2. Z zaświatów owszem, ktoś wrócił i obwieścił: widziałem się z Bogiem i wszystko, co On mówił. Ta osoba to Jezus Chrystus! Był martwy, po trzech dniach zmartwychwstał i od tego czasu żyje! 3. Owszem, są inne religie, stanowiące wytwór człowieka bądź owoc jego błędów w rozumieniu jedynego Objawienia czy powstałe na skutek odrzucenia pewnych prawd, jednak prawdziwa wiara, owoc tego Objawienia, jest jedna i ona w całej pełni znajduje się w Kościele Katolickim. 4.To, że czasem zdarza się komuś, kto nie zna Objawienia, być "dobrym", to znaczy, że słucha swojego sumienia i odczytuje z niego prawdy, które w całości zna Kościół Katolicki i jest im wierny. Taki ma szansę na rozpoznanie Chrystusa, gdy usłyszy o Nim i wtedy przyjmie całą resztę, której mu jeszcze brakuje, gdyż przez życie tą prawdą, która była mu dostępna, otrzyma zmysł tej części tej samej prawdy, której jeszcze mu do pełni prawdy brakuje. 5. Katolicy będą sądzeni tak samo, a nawet surowiej niż inni, gdyż "komu więcej dano, od tego więcej wymagać będą". Bóg nie ma względu na osobę. Jeśli nie żyją w prawdzie, odpowiedzą za to jak wszyscy inni. 5. To wspaniale, że katolicy leżą krzyżem. Gdzie Pani widziała takich? Chciałbym i ja, gdyż nie widuje się tego powszechnie! Powinni też być zapiekli w obronie prawdy i wojujący o jej królowanie. Bo do triumfu złych wystarczy, żeby dobrzy siedzieli cicho. 6. Lekarstwem na wszystko jest łaska Jezusa Chrystusa, której on udziela małżonkom. Rozwodów nie ma, proszę Pani! Są one bowiem niemożliwe, gdyż człowiek nie może rozdzielić czegoś, co Bóg złączył. 7. Szczęście to w dużej mierze coś innego, niż Pani uważa. Szczęście jest w Bogu i Jego łasce! Całe to zło, o którym Pani pisze, nie bierze się z Sakramentu Małżeństwa, ale właśnie z życia tak, jakby Boga nie było, z niewiary w moc łaski Sakramentów, z naszych grzesznych i przewrotnych serc. Zło jest owocem nie-życia łaską i jest winą ludzi, którzy tak żyją. Kiedy małżonkowie żyją tak, jak Chrystus przykazał, rzeczywiście są szczęśliwi i nie chcą nigdzie uciekać. 8. Proszę Pani, Jezus nie powiedział również wprost, że nie należy mordować nikogo przez wyrywanie kończyn i odrywanie głowy od ciała, czy to znaczy, że jest to dozwolone? Do tego, żeby móc to stwierdzić, wystarczy prawe sumienie, a jeśli nie starczy, bo jest zwichrowane i ślepe, to jest Dekalog. A Jezus powiedział, że nie przyszedł znieść żadnego z Przykazań! 9. Bezkrytycznych i ślepo wierzących spotkałem na drodze swojej wielu, jednak nie katolików, ale ateistów i agnostyków. Ślepo wierzyli najczęściej swoim żądzom, skoro uważali, że nie ma nad nimi innego Boga, jak tylko ich grzechy.
Tak, ale przestrzenią zbawionych jest również czyściec. 2Machabejska 38-45
38 Potem Juda zebrał wojsko i powiódł do miasta Adullam. Ponieważ zaś wypadł siódmy dzień, zgodnie ze zwyczajem oczyścili się i tam spędzili szabat. 39 Następnego dnia w tym czasie, w którym należało już to wykonać, żołnierze Judy przyszli zabrać ciała tych, którzy polegli, i pochować razem z krewnymi w rodzinnych grobach. 40 Pod chitonem jednak u każdego ze zmarłych znaleźli przedmioty poświęcone bóstwom, zabrane z Jamnii, chociaż Prawo tego Żydom zakazuje. Dla wszystkich więc stało się jasne, że to oni i z tej właśnie przyczyny zginęli. 41 Wszyscy zaś wychwalali Pana, sprawiedliwego Sędziego, który rzeczy ukryte czyni jawnymi, 42 a potem oddali się modlitwie i błagali, aby popełniony grzech został całkowicie wymazany. Mężny Juda upomniał lud, aby strzegli samych siebie i byli bez grzechu mając przed oczyma to, co się stało na skutek grzechu tych, który zginęli. 43 Uczyniwszy zaś składkę pomiędzy ludźmi, posłał do Jerozolimy około dwu tysięcy srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech. Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. 44 Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym, 45 lecz jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda - była to myśl święta i pobożna. Dlatego właśnie sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu.
I czym Wy wszyscy mówicie? Znając Panią Marię sądzę że miałaby w nosie Wasze czcze rozważania. I dobrze. Całe szczęście Bóg jest znacznie mądrzejszy od Was, więc o jego miłosierdzie względem Pani Marii jakoś się nie obawiam. Natomiast autora tego tekstu namawiam na spotkanie z księżmi, którzy nie chcąc komplikowac sobie życia wysyłali i wysyłają swoje kochanki na skrobanki. Za nich się pomodlcie!
tydzień przed śmiercią Marysia Czubaszek prosiła o modlitwę; ona tak na prawdę nie chciała nikogo skrzywdzić i miała ogromną potrzebę sprawiania innym przyjemności, dawania, zwłaszcza w wymiarze fizycznym i to udało się jej zrealizować; obdarowywała tym co miała najlepsze, bez wyrachowania,tak wiele osób tego doświadczyło; spełniła swoją misję i odeszła szybko; z nią nie było nudy; jestem wdzięczna, że mogłam ją znać osobiście, ona potrafiła rozmawiać i dowcipnie i szczerze; zachowajmy ją w pamięci, miała bardzo czułe serce...
to pan uważa że Bóg jest i że pani Czubaszek miała taki czy inny problem za życia a teraz taki czy inny po śmierci. Wolno panu. Ale nie musi pan o tym pisać? czy musi jednak aby zaistnieć? Są ludzie co uważają że po śmierci niestety nie ma nic i jedyny sens życia to przeżyć je godnie - nie krzywdząc innych, dając z siebie jak najwięcej, wykorzystać swoje talenty nie tylko dla siebie. pan niech się zmaga ze swoimi demonami a zmarłej da już spokój.
Z punktu wiedzenia teologii (niech p. redaktor się lepiej zorientuje), to jednak dość ryzykowane szermowanie tym miłosierdziem. Każdy katolik powinien wiedzieć, że człowiek odpowiada za swe uczynki dokonane w doczesności - "w ciele". Raz się żyje, raz Sąd, a potem wieczność! To są rudymenty katolickiej teologii.
Nie pochlebiaj sobie! Nie ateista, tylko materialista. Ateista to inaczej bezbożnik, a bezbożnicy nie wierzą w nic, więc nie mają też celu w życiu, a Ty widać masz, bo coś Ci nie pasuje w tym felietonie, więc nie jesteś ateistą, tylko materialistą czyli człowiekiem o światopoglądzie opartym na wierze, w samoistne powstanie świata materialnego z niczego, a więc przypisującym cechy boskie materii. Nie żyjmy w zakłamaniu!
Niektórzy uważają, że ziemia jest płaska, inni, że chmury są z waty cukrowej, jeszcze inni uważają, że wystarczy zamknąć oczy, żeby zniknąć i tacy bywają, którzy są przekonani, że wyczarował ich lekarz podczas porodu, gdyż wcześniej ich nie było i wzięli się z powietrza. Tak więc lepiej opierać się zawsze na prawdzie, niż na tym, co kto sobie uważa. Tak się bowiem składa, że ludzie najczęściej uważają to, co jest dla nich wygodne.
Bóg to ludzie, zwierzęta, rośliny, emocje, świat, kosmos. Bóg to wszystko co jest. Całokształt tego , co sie stało, dzieje i dziać będzie. Dywagacje dotyczące lubienia czy też nielubienia dzieci przez kogokolwiek, a co za tym idzie wyciąganie płytkich dość wniosków, jest w chwili, kiedy żegnamy Panią Marię są moim zdaniem niesmacze i nie na miejscu. Autor tekstu powyżej pozwolił sobie na ocenę i wnioski z tej subiektywnej jakże oceny wypływające. A ja chciałabym, żeby napisał raczej o sobie i swoich osiągnięciach w dziedzinie kochania, akceptowania ludzi oraz innych żyjących stworzeń. Tego tu zabrakło. Nie Panu nas oceniać, choćby dlatego, że nie zna Pan naszej historii.
Bardzo trafne spostrzezenie . Napewno pani Mari nalezy sie wspolczucie . Sama bowiem nie potrafila poradzic sobie ze swoja trauma, a to co media znia wprawialy nie bylo akurat najbardziej ludzkie. Takie zachowanie sie ludzi wobec swego potomstwa jest spotykane tylko u ludzi chorych i zwierza w niewoli (nienaturalnych warunkach). Owszem znamy takie zachowanie w czasach wojny ( zezwierzecenie i bzobojetnienie deprawacja ).Ubogi to czlowiek nie dysponujacy ludzkimi odruchami i nieczuly na bodzce natury. Kazda zdrowa istota nie umie sie oprzec naturalnej pozytywnej energi i emocji jakie wywoluje swiadomosc macierzynstwa czy ojcostwa. Przypadek pani Mari jest dotkliwa strata dla kultury w ogole, ale takze kultury zycia.Zycze pani Mari zeby jej znana wypowiedz o aborcji okazala sie czescia jej kabaretowego tekstu.Jestem tez pewny , ze tak nieszczesliwym ludzia udziela Bog milosierdzia obligatoryjnie. Boze swiec nad jej dusza.
"Znaczenie ma to, czy przyjmie Boże miłosierdzie." [w domyśle po śmierci]
A może po prostu wkradł się chochlik (diabełek)drukarski i miało być: "Znaczenie ma to, czy przyjęła Boże miłosierdzie." [w domyśle przed śmiercią].
Bo jeśli autor upiera się przy opublikowanej wersji to uprzejmie proszę o szersze wyjaśnienie tej nowej nauki wiary i z jakich prądów teologicznych się ona wywodzi.
Teraz się zaczną spekulacje i teorie przeróżne "dlaczego" jak Pani Maria Czubaszek już nie może się wypowiedzieć, sprostować. Była świetnym człowiekiem i za późno na to żeby teraz wywlekać, można było to zrobić wcześniej jak jeszcze była i mogła się odnieść do tego.
po sympatycznym wstępie o Pani Czubaszek, pisze Pan: "Nie miałem pojęcia, że ta kobieta nosi w sobie ciężki problem" - a ja odnoszę wrażenie, że to Pan ma ciężki problem z niemożnością powstrzymania się od kategoryzacji i oceny postępowania osoby, którą wszyscy lubili, w dniu jej śmierci. naprawdę uważa Pan, że fakt, że pani Czubaszek nie chciała mieć dzieci i usunęła zarodek, dwa zarodki, uprawnia Pana do umoralniającego wpisu i fałszywej troski o jej pośmiertny los? przypisuje Pan sobie boskie prawa do rozdawania łaski. "Teraz to już bez znaczenia, że znana, że satyryk i że pisarka. Znaczenie ma to, czy przyjmie Boże miłosierdzie" - mam nadzieję, że Bóg ma więcej miłosierdzia i nie porazi Pana piorunem za miłosierdzia brak, zamiast zastanawiać się nad Czubaszek, która da sobie radę w Niebie bez pańskich umoralniających tyrad.
Paradoksalnie, Pan Bóg ze śmierci Pani Marii Czubaszek może wyprowadzić dobro, ponieważ bardzo dużo osób zapewne zastanawia się nad konsekwencją zabicia nienarodzonego dziecka w kontekście nieuchronnego spotkania się w swoim czasie z Bogiem...
Autor napisał, że lubił Marię Czubaszek do momentu, gdy przyznała się do zabicia swoich dzieci. To znamienne jest, że znani ludzie są lubiani tak długo, gdy sami przyznają albo w inny sposób zostanie ujawnione, że zrobili coś obrzydliwego (aborcja, byli pedofilami, molestowali, donosili na przyjaciół itd.). Niedawne sprawy Billa Cosby i "Bolka" to potwierdzają.
To zabawne z jakim przekonaniem mówi pan o uczuciach kobiet w niechcianej, czy też chcianej ciąży. Conajmniej jakby sam Pan był w takiej sytuacji kiedykolwiek. Jeśli nie lubiła dzieci to spora szansa jest, że cud by się nie zdarzył, nie pokochałaby tych dzieci i cała trójka byłaby nieszczęśliwa i skrzywdzona. Macierzyństwo powinno być świadomym wyborem, a nie przymusem, tylko wtedy ma sens i jest piękne.
To zabawne, że Gość próbuje dowodzić rzeczy oczywistej... Macierzyństwo jest świadomym wyborem... ZANIM SIĘ PÓJDZIE Z KIMŚ DO ŁÓŻKA... Może o tym warto pamiętać...
Jest taki dobry zwyczaj w naszym kraju, ze nie mowi sie zle o zmarlych ani o nieobecnych. Wypada sie natomiast cicho w sercu za nich pomodlic. Nikt nie zna ludzkiego serca i co by nie mowic o bledach czlowieka ( anikt nie jest od nich wolny) to pamietajmy ze ona byla kochana przez wielu.......
do p.Moniki: nie ma już takiego zwyczaju "w tym kraju" - czyli w Polsce, skoro do tej pory źle się mówi o zmarłym tragicznie prezydencie L. Kaczyńskim i o wielu innych zmarłych nie tak dawno. Już tego zwyczaju nie ma "w tym kraju" pani Moniko.
Zgadzam się, że po śmierci każdej osoby my, pozostali tutaj, musimy liczyć na Boże miłosierdzie, a jako katolicy - również modlić się o łaskę nieba dla zmarłej czy zmarłego.
Sądzę, że lepiej byłoby, gdyby pan Kucharczak poprzestał właśnie na modlitwie, zamiast sugerować jaki problem z przyjęciem tego miłosierdzia może czekać naszą siostrę. Jeśli się go spodziewa - taka modlitwa byłaby nawet bardziej wskazana.
Nie wiecie przypadkiem czemu Bóg dał człowiekowi piąte przykazanie Dekalogu? Przecież ten, który kwestionuje zasadność dekalogu jest skończonym idiotą...
A jak ktoś jest niewierzący (z tego co wiem, pani Czubaszek tak właśnie deklarowała) albo wyznaje inna religię, to chyba nie musi wyznawać Dekalogu. Co nie znaczy, ze jest złym człowiekiem. Dekalog to ogólne zasady, które ludzie respektowali już wcześniej, tylko kościół katolicki je dobie zawłaszczył i uważa za swój wymysł. Myślisz, ze wcześniej ludzie popierali nieuszanowanie rodziców albo kradzież? Pani Czubaszek była o wiele lepszym czlowiekiem niż wielu leżących krzyżem katolików, którzy nienawidzą wszystkich innych i myślą ze maja monopol na zbawienie.
Albo jest Pani tak słaba intelektualnie, albo Pani kłamie cynicznie. Na szczęście w jednym z postów chwaliła Pani wytykanie czyjejś indolencji umysłowej, więc i ja pozwolę sobie na to w stosunku do Pani. Proszę wskazać choć jeden dokument, źródło pochodzące z Kościoła Katolickiego, z którego wynikałoby, że tenże Kościół uważa się za autora dekalogu? Albo proszę przynajmniej się nie kompromitować publicznie.
Jestem na nie, a nawet na tak, bo trochę to komiczne. Maria Czubaszek, jak sama mówiła, nigdy dzieci nie lubiła, nie tylko po tym jak dokonała dwóch aborcji. Myślę, że Pani Maria wraz z papierosem w ręku nieźle uśmiałaby się z tego artykułu, w szczególności z tego, że umarła w tak dobrym czasie.
Nie życzę źle Marii Czubaszek, ale jeśli Bóg istnieje, spotka się ona teraz z jego miłosierdziem lub sprawiedliwością... i dobrze...ktoś napisał o niej, że musiała być bardzo poraniona jako kobieta, skoro w jednym z programów prowokacyjnie zachęcała kobiety do aborcji w dzień Wigilii... na mnie osobiście M. Czubaszek robiła koszmarne wrażenie, podobnie jak jej nihilistyczne poglądy... trudno byłoby kogoś takiego znosić jako towarzystwo w niebie, ale Boże miłosierdzie rzeczywiście nie zna granic. Może Bóg dokona cudu i uratuje na wieczność duszę tej biednej "intelektualistki"...
Pewności nikt nie ma (no chyba, że w chwili śmierci bardzo kocha się Boga), aczkolwiek uważam, że Pani Annah stara się o wieczne zbawienie, natomiast Pani Maria robiła wszystko (albo prawie wszystko), żeby do nieba nie trafić, niestety...
„...trudno byłoby kogoś takiego znosić jako towarzystwo w niebie...”
Będziemy oczyszczeni przez Bożą Sprawiedliwość (jeśli od razu nie trafimy do nieba), innymi słowy, każdy, kto wchodzi do nieba musi być święty, przebóstwiony, myślący po Bożemu, więc nie może być żadnego problemu z komunikacją z kimkolwiek w niebie :)
Drogi panie, Nie mam dzieci, bo nigdy ich nie lubiłam. Nie usuwałam, bo na szczęscie nie zaliczyłam wpadki. Ale nie lubiłam, nie lubię i lubic raczej nie będę. Znam wiele podobnych do mnie kobiet - dzieci nie mają bo ich nie lubią i nie chcą mieć. Znam też takie co potomstwo mają a i tak za dziecmi nie przepadają. Zatem twierdzenie, że Marysia miała jakąś traumę, bo dzieci usunęła i własnie dlatego ich nie lubi zalatuje bzdurą na milion kilometrów. Nie ma pan bladego pojęcia o kobietach.
Artykuł trochę śmieszny. Nikt z nas nie wie co jest po śmierci. Mówił to w jednych z ostatnich swoich słów JP II. On ufał Bogu. Autor artykułu jednak wie lepiej. Jego prawo. A jak jest naprawdę to przekona się jak umrze - albo i nie przekona się jeśli śmierć biologiczna jest naszym końcem. Myślę że twórczość Pani Czubaszek przetrwa jednak dłużej niż autora tego artykułu.
Pan Kucharczak znowu pokazuje jaka ma klase - a mama pewnie nie raz go uczyla ze o nieobecnych mowi sie dobrze albo nie mowi sie wcale. No ale taki to juz z naszego Kucharczaka gentleman. Kucharczak wie z cala pewnoscia co by bylo gdyby (kochalaby gdyby nie usunela - nie ma co do tego cienia watpliwosci), zna doskonale nature kobiet (jak wiadomo wszystkie kobiety mysla dokladnie tak samo i niczym ale to niczym sie nie roznia od Kucharczaka wyobrazenia o nich), a na dodatek wie jak Bog sie zachowa w takich czy innych okolicznosciach. Nie rozumiem po co GN zatrudnia tylu redaktorow, przeciez wystarczylby jeden Kucharczak - gosc zna sie na wszystkim i wie wszystko o wszystkim.
Kobiety zawsze powinny lubić dzieci, bo to dla koiet naturalne? Dobry żart każdy jest inny i to czy ktoś lubi czy nie lubi dzieci nie zależy od płci. Znam wiele kobiet które nie dokonały aborcji i nie lubią dzieci - po prostu bez przyczyny, tak samo mogło być z Panią Marią mogła po prostu nie lubić dzieci,ale nie przez aborcje.
Skąd taka pewnośc,ze nie lubiła dzieci przez aborcję. Myślę,ze przez ten tekst przemawia niezwykła arogancja i pewność autora któty myśli,że wie wszystko.Trochę pokory nikomu jeszcze nie zaszkodziło.
Fakt faktem że nie powinna dokonywać aborcji w żaden sposób -myślała popędami ale daj jej Boże wybaczenie....miałą nieszczęśliwe dzieciństwo stąd ta trauma. Jako kabareciara była przednia baba- odpoczywaj w pokoju
a ja myślę,że Pan Bóg lubi p.Czubaszek-inteligentna kobieta,z poczuciem humoru,pełna życzliwości dla ludzi.P.Maria nie miała dzieci,choć autor artykułu sugeruje,że było inaczej.P.Bóg nie robi wielkiego problemu z usuwania ciąży,to kościół rzymskokatolicki wyolbrzymił tę kwestię do niemal groteskowych wymiarów,zgodnie z katolicką "myślą naukową" i autor artykułu zmarnował-z pewnością bezwiednie,niejedno życie;)
ludzie!!! porąbało was maksymalnie?? Pisanie, że ktoś stoi przed Bogiem, lub nie, czy też jest w piekle, czyśccu jest totalną paranoją, bo niby skąd możecie wiedzieć co jest po śmierci?? Skoro żyjecie. Po śmierci nie ma nic. Tak podaje Pismo Swięte!
Nie każda matka, która urodzi dziecko, będzie je kochać. I nie każda matka zasługuje na szacunek i bezwarunkową miłość swojego dziecka. Ale to zrozumie tylko ktoś, kto doświadczył takich przykrości.
To były Jej decyzje i przekonania. To Ona z tym żyła i Brawa dla Niej, że nie wstydziła się o tym mówić. Znam księdza, który ma swoje biologiczne dzieci i wstydzi się o tym mówić. Czy to złe? Nie będę tego oceniała. To tak jak ocena, czy aborcja jest dobra czy zła? Jestem przeciwna aborcji, ale chcę podejmować decyzję sama, a nie by 65 letnia Pani Senator podejmowała tą decyzję a mnie. To tak jakby kastrować mężczyzn, który nie potrafią utrzymać rodziny, bo jeśli taki nie umie utrzymać rodziny nie powinien płodzić dzieci.
Na początek zacytuję fragment homilii na jednej z mszy:"Prawdziwymi katolikami jesteśmy tylko w niedzielę przez godzinę podczas mszy,potem to hulaj dusza piekła nie ma".Pomyślałem ksiądz tak mówi, ale po namyśle poparłem go. Otóż z 96 % polskich katolików połowa nie wierzy w Boga mimo, że są ochrzczeni.Nie przestrzegają Bożych przykazań, zwłaszcza przykazania miłości. Owszem chodzą do kościoła, klękają,robią znak krzyża i to tyle. Nie wierzą, że po śmierci Bóg będzie ich rozliczał, bowiem na ziemi mówi się im, że Bóg w swoim miłosierdziu wszystkim przebaczy. Oby się nie pomylili.
Religia opium dla mas.Pani CZubaszek żyła jak chciała i była szczęśliwa.Bóg umarł w Auschwitz i na Kołymie.Najbardziej cierpią ci których wpędza się w wine. Pozdrawiam
Ludzie starej daty i dawnych dobrych obyczajów uznawania zasadę, że o zmarłych mówi się dobrze, albo wcale. Czy złe emocje, złość w sercu na kogoś, zjadliwosc w wypowiedziach , zatruwanie jadem swojej i innych duszy to się godzi w moralności katolickiej? Nie kłóci się to z nauką Jezusa?
"Bo ona kochałaby swoje dzieci, gdyby ich nie zabiła.".. Panie Kucharczyk zal mi pana po prostu zal...pan to potrafi dorobic swoja ideologie nawet do czyjejs smierci...nie ładnie, nie ładnie..(sic!)
Pani Maria dlatego nie cierpiała dzieci, była odpowiedzialną kobieta i wiedziała,że nie podoła właściwemu wychowaniu dzieci,nie wiem czy wiesz,że w naszej ukochanej Polsce 70% kobiet nigdy nie powinno mieć dzieci,bo nie maja zielonego pojęcia o ich wychowaniu,żeby dziecku nie zrobić krzywdy w dorosłym życiu,a mam milionowe przykłady naszego społeczeństwa,które jest jakie jest,a to właśnie podstawy wychowania.
Zauważcie,że 99,90% z wypowiadających się na tym wątku NIE znało Marii Czubaszek osobiście. Tylko jeden wpis ratuje sytuację i daje nam pewną korektę obrazu Zmarłej oraz wzbudza nadzieję i mobilizuje Kościół do ufnej modlitwy w jej intencji. Poszukajcie tego wpisu - świadectwa. Pani Maria poprosiła o modlitwę i nie będzie jej pozbawiona. Dodam post za nią jako wyraz mojej wdzięczności Bogu za jej życie i twórczość.
Bardzo dobry materiał! Nie rozumiem tych komentarzy, które sprowadzają sprawę do absurdu - nie wolno rozważać, nie wolno oceniać, nie wolno wyrażać dezaprobaty, nie wolno odnosić naszego życia do oczekiwań Boga, nic nie wolno. Chciałoby się zacytować filmowego Franca Maurera "a kto umarł, ten nie żyje" Otóż właśnie można i koniecznie trzeba myśleć o ostatecznym celu życia. Mamy oto kolejną okazję rozważać o jego bezbożnej jałowości. Kiedyś musi nadejść refleksja...
za czasówb PRLu w trójce było OK! ostatnie lata to rynsztok Szkła Kontaktowe i poprawnego ścieku. Jej życie jej sumienie , po ludzku nie do pozazdroszczenia , moralne dno .
Nie godzi się by nad nieboszczką, która ledwo co odeszła,jeszcze wprawdzie nie ostygła ale nie może się już obronić, a i zbolały mąż nie może zamiast zajmować się pogrzebem oganiać się od takich ataków,by nad tą zmarłą kobietą uprawiać nachalną propagandę katolicką, czy jakąkolwiek.Powiem tak:nikt za Boga nie będzie decyddował, w jakim roku ma działać Jego miłosierdzie, ani autor tego tekstu, ani też miły skądinąd papież Franciszek .Maria Czubaszek, nie prosiła się aby się pan nad nią pochylał, więc ciszej nad tą trumną.Jako niekatoliczka , gdy umiera WASZ nie latam po Waszych forach i nie mącę WAM we łbach.A byłoby o czym pisać.Więc nie prowokujcie NAS do retorsji
Ja jestem katoliczką i zupełnie zgadzam się z Panią Gosią. Dodam tylko, że bardzo lubiłam Panią Marię i dziękuję Jej za to, że była i była właśnie taką, jaką była.
Na "Goćiu" ktoś napisał kiedyś "Jestem nikim". Kiedy już zrozumiesz, że jesteś nikim będziesz wiedział jak patrzeć na Panią Czubaszek. Zanim to zrozumiesz będziesz czuł się lepszy - nie tylko od Pani Czubaszek.
Panią Czubaszek podziwiam przede wszystkim za odwagę bycia sobą. Ja również od zawsze wiedziałam, że dzieci nie będę chciała mieć - to się po prostu wie!
Ja także lubiłam Panią Marię, chociaż nie zawsze zgadzałam się z jej tezami i dowcipami. Bardzo zawiodłam się gdy zaczęła głosić swoją niechęć do dzieci i pochwałę aborcji. Bo co innego jest zrobić to, a co innego chwalić się... Na starość straciła na dowcipie. Chwaliła się także dużą ilością wypalanych papierosów. Gdyby nie nałóg, pewnie nadal by głosiła pochwałę papierosów i aborcji... Ale w jej czasach praktycznie aborcja byłą na każde życzenie i nikogo nie bulwersowała, wiedza była niewielka i nie uważano płodu za człowieka, ale za zwierzę, rybę, albo małpę. Morderstwo zmienia punkt widzenia. I tak właśnie z nią się stało. Alenie nam ją osądzać. Jak Biblia mówi: "zapłatą za grzech jest śmierć". Ona zapłaciła i wierzę, że Bóg jej wybaczy.
Chcesz powiedzieć, że ona umarła za karę? No, to i tak Bóg łaskawy, ze dał jej żyć tyle lat po tym rzekomym "grzechu". Wg. tej teorii umierający w młodości musza być potwornymi grzesznikami. Aż strach pomysleć co zrobili! Podaj proszę źródło, które podaje, ze w latach 1956-93 Polska medycyna uważała płód ludzki za zwierze, rybę lub małpę (co i tak jest rozwinięciem bez sensu bo ryby i małpy to zwierzęta, ale niech będzie) Płód to płód, póki jego istnienie zależy od kobiety, w której żyje, wszelkie decyzje o nim należą do niej. Dziecko czyli czlowiek jest dopiero po porodzie. W Waszej wizji pani Czubaszek chyba ukręciła lub odrąbła główki jakimś bobasem w kołyskach albo przedszkolakom. Ludzie, opanujcie się! A jak już tak chcecie wojowac, to czemu nie zaatakujevie jej męża? On żyje i może podać argumenty za ich wspólną decyzją dotyczącą braku dzieci. Dlaczego napietnujecie tylko kobiety?
1. "Zapłatą za grzech jest śmierć". Nie chodzi w tym fragmencie o indywidualną śmierć doczesną, ale o śmierć wieczną. Jednak racją jest, że śmierć doczesna jest również zapłatą za grzech Adama, gdyż to z uwagi na jego winę do dziś wszyscy umieramy i tylko o to chodzi, a nie o długość życia. Zdarzali się wielcy zbrodniarze, którzy dożywali późnej starości jak i wielcy święci, którzy umierali jako dzieci. 2. Płód to człowiek we wczesnym stadium swojego rozwoju. I my wszyscy byliśmy na tym stadium kiedyś. 3. Płód owszem zależy od kobiety, jednak, jak widzimy, jest to zależność organiczna, nie dano bowiem kobiecie decydować o tym, czy jej organizm będzie karmił płód przez łożysko czy nie. Czy będzie trwała ciąża, czy nie. To jedynie dzieje się w kobiecie, której ciało jest tak skonstruowane, że sprzyja temu, jest na przyjęcie dziecka przygotowane (co miesiąc), temu w dużej mierze podporządkowane. Kobiecie dano natomiast, jak i mężczyźnie, decydować, czy współżyje czy też nie. Tutaj jest czas na decydowanie. Ciąża to konsekwencja wcześniejszej decyzji! 4. Pani argumentacja jest bardzo słaba. Gdybyśmy mieli uznać, że jedna osoba może decydować o życiu drugiej, słabszej i bezbronnej, tylko na podstawie tego, że zapewnia jej mieszkanie i pożywienie, to znaczyłoby, że każdy rodzic może również zabić każde ze swoich narodzonych już dzieci. A może też każdy wynajmujący komuś mieszkanie, może zabić swojego lokatora? To jest absurd! Tak więc nie jest prawdą, że wszystkie decyzje odnośnie płodu zależą od kobiety, w której on przez kilka miesięcy mieszka. Każdy człowiek ma jednakowe prawo do życia. Jeśli nie jest sam w stanie stanąć w swojej obronie przed agresorem, muszą to zrobić dla niego inni. 5. Kolejnym absurdem jest twierdzenie, że "dziecko to człowiek dopiero po porodzie". Gdyby tak miało być, to znaczyłoby, że coś powstaje z niczego. Trudno też byłoby znaleźć tatę dla takiego dziecka - no chyba, że w porodzie by uczestniczył! A gdyby na sali porodowej były same kobiety? Dziecko nie miałoby zatem ojca! Jak można by bowiem twierdzić, że ktoś stał się ojcem człowieka, przy którego początku nawet nie był obecny?! To się rozmija już nie tylko z rozumem, ale nawet ze zdrowym rozsądkiem. Gdyby chcieć tak przyjąć, należałoby zlikwidować alimenty! 6. To ktoś inny wyrwał kończyny czy zmiażdżył i oderwał głowę jej dziecku - ginekolog. Ona jedynie chciała tego i temu się poddała. Nie rozumiem, czemu to, czego nie widać, miałoby być czymś innym niż to samo, gdy to widać. A jest to rzeczywiście to samo. Stąd widać jak wielką niesprawiedliwością, bestialstwem i okrucieństwem jest aborcja i jak bardzo trzeba jej całkowicie zabronić. Nie wystarczy zamknąć oczy, aby morderstwo przestało być morderstwem.
A kogo to wogóle obchodzi to była jej i tylko jej sprawa i nikomu nic do tego... nie nam to oceniać a szczególnie takiemu kucharczykowi. Każdy niech pilnuje swoich spraw i swoich grzechów. Każdy będzie osądzony przez Pana Boga jak przyjdzie na to czas.
Gdyby to była tylko Jej sprawa. Przecież nawoływała, żeby zabić swoje dziecko i to w Wigilię. Gdyby chciała aborcje traktować jako tylko swoją sprawę, nie chwaliła by się tym publicznie, nawołując do aborcji też głośno i publicznie. To uważam było Jej winą.
Zastanawiam się,czy w 21wieku jest możliwe takie sredniowiecze,dlaczego z taka latwoacie oceniamy i krytykujemy innych nie zaglądając we wlasne gniazdo-ja cenilam,szanuje i sznowac będę Panią Marie,jedyna kobieta ktora miała odwagę mówić co myśli i wielka szkoda,ze mu potrafimy odebrać tego tak jak należy tylko oceniamy blednie-szkoda,ze w naszym kraju nie ma więcej takich jak Pani Maria-jej sprawa bylo jej życie,lepiej pomyślcie co powiedzieć na temat tych kobiet których dzieci były znalezione na śmietnikach,rowach itd.lub są w Domach Dziecka-może tu pomyślcie o ocenie ale własnej
Tak,ma Pan rację, 17 milionów Polek to idiotki i konformistki, które w przeciwieństwie do zmarłej nie mają odwagi wypowiedzieć swojego zdania. Szowinista z Pana. A o średniowieczu proponuję trochę poczytać.
Pani Maria nie potrzebuje Waszych modłów i guseł. Jej Bóg to nie Wasz Bóg. Tak samo jak nie jest Bogiem milionów polaków. Jeśli Wasz Bóg istnieje i widzi co robicie to macie problem. Rozliczy Was po śmierci solidnie. I nie będzie to czyściec.
MI sie robi przykro jak wiecznie ten temat sie wałkuje Kobiety usuwały ciążę,usuwają i będą to robić.To jest zła rzecz ale to ich sprawa.Jeśli obrońcy życia wierzą w swą ideę i nie chcą by do tego dochodziło to muszą nauczyć mężczyzn by byli bardziej odpowiedzialni i poprzez współżycie umieli przychamować popęd seksualny na tyle by nie zapładniać kobiety. Ja mogę tylko domniemywać dlaczego M Cz nie lubiła dzieci To sie wynosi byc może z dzieciństwa być może z niekochania siebie samej,moze miała takich partnerów.Można gdybać,ale na pewno nie osadzać.Rzuć kamieniem skoro sam nie masz grzechu.Przepraszam tu wszystkich wierzących ale ja w dzieciństwie miałam wspaniałego ksiedza Adasia Tyczyńskiego,który uczył nas iż wiara to postępowanie nasze w/g przykazań ale zawsze podkreślał te 2.Kazał nam skupiać sie na sobie samych na tworzenie siebie Zawsze przestrzegał przed farezeuszami jak proroczo!!! Nie ci wierzący co krzyże stawiają i obrazy noszą albo grzmia jak tuby My do tego nie mamy prawa Zakładam iż ludzie chca dobrze ale zapominaja co Bogu a co Cesarzowi a już ocenianie tej kobiety najbardziej o braku Boga poświadcza.Dodam iz nie każda kobieta musi mieć instynkt macierzyński nie każda też znosi dobrze i ciążę i poród.Wszystko to wiąże się z oddziaływaniem na jej organizm Ciąża to nie choroba ale organizmy kobiece sa na ogół słabsze niż u poprzednich pokoleń To wszystko mówie sama z siebie Jestem matka 4 dzieci,mąż katolik jak i jego cała rodzina zostawił mnie gdy najmłodsza szła do komunii a najstarsza do 7 klasy.Mało kłocił sie o kazdy grosz by tylko nie dać na swoje własne dzieci/340zł/ Najpierw udawał iz przeze mnie i on jest dobry a jak to zazwyczaj bywa wyszło po latach na wierzch Nie utrzymuje kontaktu z żadnym Corka urodziła córeczke i zawiadomiła go i zaprosiła Odpowiedział jej coś tam i tyle.Jego rodzina też urwała kontakt mimo iz wiedzieli że mam bardzo ciężko a wręcz tragicznie Jak to sie mówi opatrzność czuwała Nikt jednak nie podał ręki Wychowałam sama Jak?nie wiem do dziś.Zapłaciłam ja i moje dzieci za to bardzo wysoką cenę Odbiło sie to na zdrowiu każdego a mnie szczególnie.I nie zycze nikomu by znalazł sie w mojej skórze.Także zanim kogoś określamy spójrzmy na siebie samych i rozglądnijmy sie może ktoś blisko potrzebuje pomocy? mówie o tym po moich przejściach Uważam iż mam prawo/dodam iz 4 ciąże były mąż nie chciał juz 3 nie akceptował choc to syn i do niego podobny toczka w toczkę/ Byłoby to bardziej po chrześcijańsku niż to epatowanie krzyżami,słowami czy czepianiem sie że inny jest inny.
Brawo! Bardzo ważny głos. Należy zwiekszyć świadomość i odpowiedzialność mężczyzn. Narazie potrafią tylko szkalowac i potępiać kobiety, a sami wykręcaja się od obowiązków rodzinnych, okradają własne dzieci, a już kuriozalne jest jak mają do swoich partnerek pretensje o ciąże, którą sami spowodowali! Dziwne, ze nikt z tych święcie oburzonych nie napiętnuje męża pani Czubaszek. On tez podejmował te decyzje, problem, ze nie ma macicy i nie mógł poddać się zabiegowi osobiście. To go niby chroni? Katolicy - obłudnicy!
Do Niueste. W wielu przypadkach tak, stad mój postulat, aby uruchomić mężczyzn, by byli bardziej odpowiedzialni i dawali przykład zarówno córkom jak i synom. Jak taki chłopak widzi, ze ojciec go zostawia, odchodzi, nie interesuje się, nie pomaga i nie ponosi za to żadnej odpowiedzialności, to słusznie wyciąga wniosek, ze tak można i powtarza to w swoim dorosłym życiu. Ale to oczywiście najłatwiej zwalić winę na matkę, ze złe wychowała. I mężczyźni nadal niewinni, co oni biedni mogą?
Ja zawsze twierdzę, że odpowiedzialność za dzieci ponoszą matka i ojciec po równo. Tak uczy zresztą Kościół.Rzecz w tym, że nie wszyscy podzielają to zdanie. Ostatnio bardzo często słyszy się i widzi (różne publiczne manifestacje) że dzieci są prywatną sprawą matki i mężczyźni nie mają się prawa wtrącać.
Brunero, genialnie! Jeśli dziecko jest sprawą matki, to dlaczego ojciec ma się poczuwać do odpowiedzialności? Czemu ma płacić alimenty? Czemu przejmować kobietą i jej dzieckiem? W tej argumentacji jest sprzeczność i niekonsekwencja.
Gość powinien zmienić nazwę na "Jestem śmieciem" bo tym jest w tym momencie autor. Jak można opluwać osobę, która już odeszła? na tym wasza miłość polega? Wstyd, że taki prostak publikuje taki artykuł.
Jeśli ktoś umiera w grzechu ciężkim idzie na potępienie. To jest nauka Jezusa Chrystusa podawana niezmiennie przez Jego Kościół, co można wyczytać w KKK. Jeśli ta Pani przed śmiercią nie oddzieliła się od swoich grzechów, przyjmując łaskę w postaci doskonałego żalu za grzechy i odwrócenia się od tego zła, które głosiła za życia, gorsząc przy tym z uporem innych, to nie będzie zbawiona. Prawda jest taka, że to zło, które tak chwaliła, musiała z nienawiścią potępić poza sobą i w sobie, aby móc zostać oddzieloną od tego. Rację ma jeden ze wcześniejszych komentujących, że jest to trudne, żeby tak radykalnie zmienić się. Dla Boga wszystko jest możliwe, ale czy stało się możliwe dla Pani Marii? Bóg jeden raczy wiedzieć. Jeśli tak, to jedno jest pewne. Gdyby mogła teraz wrócić i coś nam powiedzieć, powiedziałaby, że zrobiła źle i że przeprasza wszystkich za swój upór w złu i że to, z czym się tak za życia obnosiła, teraz sprawia jej ogromny wstyd i ból i że gdyby mogła wrócić na świat i przeżyć swoje życie jeszcze raz, to za żadną cenę nie popełniłaby tych samych ohydnych morderstw na swoich dzieciach.
Niewątpliwie Pan Redaktor jako mężczyzna, który nie raz i nie dwa był w ciąży, może z pozycji katolickiego autorytetu wypowiadać się na temat tego, co się nosiło i dlaczego się tego nie znosi, a także traumy. Ech, katolicy, oceniajcie siebie samych i sobie nawzajem fundujcie ekspiacje, pseudonaukowe eksplikacje i egzorcyzmy.
Ładnie napisane. Z nawiązaniem do najważniejszych wartości. Niech się Pan nie przejmuje zjadliwymi komentarzami. Szatan szaleje i atakuje. Przykre, że poprzez kobiety = nosicielki życia i opiekunki ogniska domowego.
Treść artykułu bardzo poprawna i oddająca należyty szacunek dla zmarłej Mari Czubaszek. Ale komentowanie Jej słów w takiej chwili nie przystoi. To Jej decyzja. Każdy człowiek sam wybiera drogę i nikt nie powinien mu w tym przeszkadzać, a tym bardziej osądzać. Nie po to Bóg dał nam wolną wolę, aby inni za nas decydowali co jest słuszne , a co nie. To każdy z nas sam musi się rozliczyć przed sobą, a jeżeli jest wierzący to przed Bogiem. Nie wiem dlaczego mężczyźni mają decydować o tym, co jest dla kobiety dobre, a co złe. Niestety do tej pory to mężczyźni decydowali (rząd,parlament, księża, prawie sami mężczyźni) co kobiecie wolno, a czego nie. Kobieta to nie "inkubator", to taki sam człowiek jak mężczyzna i sama potrafi decydować.A o duszę Pani Marii Czubaszek proszę się nie martwić, Pan Bóg jest Ojcem i potrafi zrozumieć swoje dziecko, które stworzył na swoje podobieństwo. Pozdrawiam
O czym decydować? O zabiciu dziecka? To nie są decyzje typu wybór koloru tapety do pokoju. Kiedy ludzie w końcu załapią, że chodzi tu o zabicie nienarodzonej istoty ludzkiej. Redefinicje zrobiły swoje. Jeśli walczymy o prawa zwierząt postulując jednocześnie "prawo" matki (sic!) do zabicia własnego dziecka - świat stanął na głowie i dąży po równi pochyłej w przepaść. Tak moralną, jak i humanitarną. Współczesna Sparta.
Nie tak. Trzeba jasno nazywać zło złem i piętnować je, w kimkolwiek ono się znajduje. Pani Czubaszek, jeśli ma być zbawiona, musiała oddzielić się od swojego zła i znienawidzić je. Tak więc to, co teraz mówimy, ona przyjmuje z wdzięcznością, skoro sama nie może już tego na głos powiedzieć!
To był jej wybór, szanowny panie .Nie panu ją oceniać. A pan nie wiesz czym jest macierzyństwo i co siedzi w głowach kobiet, więc się nie wypowiadaj i nie oceniaj innych !!!
Czubaszek z własnej nieprzymuszonej woli została aborcyjną celebrytką. Dała tym samym pretekst do moralnej oceny jej postawy. Rozumiem, że piszący "nie nam ją oceniać" aprobują aborcję. Nie rozumiem jednak, dlaczego ktoś taki deklaruje się ochoczo jako katolik, nie dodając jednocześnie, że bardzo w tym katolicyzmie zagubiony.
Wspaniale napisane panie Franku ... Jakieś parę dni przed jej śmiercią pomyślałam że trzeba się za nią modlić. Pewnie dlatego że zbieram podpisy pod projektem ustawy Stop aborcji i spotykam się z różnymi reakcjami np " zależy od kiedy zaczyna się życie " - przyjaciółka trafnie to skomentowała : piłatowe "cóż to jest prawda"....
Joanna Chmielewska tez nie znosila dzieci, choc miala dwoje. Wiele kobiet tak ma i pchanie ich w niechciana ciaze to zwyczajne dranstwo! Niech katolicy zachowaja swoje katolickie obyczaje dla siebie, nawet utworzcie kare smierci dla kobiety za usuniecie embriona, ale tylko w wypadku, gdy bedzie to katoliczka, od reszty swiata badzcie uprzejmi sie odczepic, gdyz nikt was nie prosi o nic, nawet o modlitwe. Maria Czubaszek waszego "wsparcia" kompletnie nie potrzebuje.
Panie Franciszku - "Ostatecznie sam człowiek zdecyduje, czy przyjmie ocalenie na wieczność, czy pogrąży się w wiecznej ciemności. To jednak może zależeć od tego, czy się ludzie za taką osobę modlą." - czy nie wydaje się Panu że to co pan pisze, to się kupy nie trzyma? To zdecyduj sie Pan, kto decyduje o losie człowieka w zaświatach? - człowiek? - Bóg - czy modlący ludzie??
@Arnoild - w Pwt 30 Bóg mówi: "Kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli". Jak widzisz Bóg daje człowiekowi wybór, a człowiek wybiera - przez swoje czyny i decyzje. A inni ludzie swoimi modlitwami mogą wyprosić temu człowiekowi łaskę właściwego wyboru - czyli nawrócenia. Nie trzyma się kupy?
To pan pomylił skutek z przyczyną. Najpierw się nie lubi lub nie znosi dzieci, potem się ich nie chce mieć (po prostu nie zachodząc w ciążę, dokonując aborcji lub oddając noworodka do adopcji).
Pierwszy raz od wielu lat zgadzam się z Panem (i to w 100%)
????????????
Ciekawa teologia... A myślałem, że liczy się to, co się robi przed śmiercią i w jakim stanie się umiera.
Bardzo fajnie napisane, cóż jednak zrobić skoro taki np. red. Kucharczak nie rozumie lub nie zna nauki Jezusa i z godną pożałowania osobowością potępia ludzi których BÓG w swym miłosierdziu powołał do grona swych przybocznych. Wiadomo że zawiść nie dostąpienia miłosierdzia oraz zbawienia i dalsze prowadzenie życia na tym padole wielu rujnuje myśli i zdrowie psychiczne.
Prawda red. Kucharczak? Wiem że prawda!
Siedzimy zamknięci w skrzynce bez okien i opowiadamy, jak piękny jest świat na zewnątrz.
A przecież "nikt nigdy Boga nie oglądał". Dopiero po śmierci... A wtedy wszystko może być totalnie inaczej, niż nam się wydaje.
Z "czasem w czyśćcu" też by się pewnie należało teologicznie pokłócić, ale z drugiej strony... Kto ich tam wie, co z drugiej strony pobudowali...
Koncepcja Miłosierdzia Bożego to koncepcja nadziei i radości - pozostańmy więc radośni i pełni nadziei, zamiast sądzić żywych i umarłych:)
A skąd ten człowiek to wie - wszechwiedzący się znalazł?
Też sobie wybrał moment na wypominanie Czubaszkowej aborcji. "Dumna deklaracja" - nie widziałem nic z dumy w tej deklaracji, ani w późniejszych wywiadach gdzie mówiła na ten temat. Puknij się pan w głowę, panie wszechwiedzący Kucharczyk, do dziś szanowałem pana, od dziś chyba nie bardzo. oto przykład, jak w słusznej sprawie można się zachowywać jak nie człowiek.
Już pomijam całą interesującą wersję teologii, którą inni już skomentowali.
2. Fajnieś szanował Pana Redaktora, jak nawet jego nazwiska poprawnie nie umiesz napisać,
3. Teologia Miłosierdzia to akurat od Faustyny, a nie od Pana Redaktora
4. Też się puknij, wszyscy się puknijmy, bo wszyscy jesteśmy w tej sprawie równie mądrzy i równie wszechwiedzący.
5. A moment chyba dobry sobie wybrał Pan Redaktor, skoro na wszystkich portalach śmierć Pani Marii łączy się z tym tematem (tylko z Panem Bogiem się nie łączy na większości, bo Pan Bóg ze śmiercią ma w rozumieniu niektórych niewiele wspólnego)
6. Czemu jak "nie człowiek"? Co w tym nie-człowieczego, że Pan Redaktor życzy Pani Marii Bożego Miłosierdzia? Rozumiem, że bardziej ludzkim byłoby nie pomodlić się za Panią Marię, albo w ogóle o tym nie wspominać?
Teraz puknij się pan drugi raz (tym razem już indywidualnie), bo właśnie nazwałeś pan nieludzkim jedyne, w czym możemy Pani Marii jeszcze pomóc.
Czyżby w podtekście pan Kucharczak nie był zadowolony ze swej przygany pośmiertnej?
Może i nie lecz myślący i interpretujący ten felieton mogą i mają prawo tak rozumieć.
Dlatego też dla mnie zastanawiające jest jak może człowiek(?) sugerować komuś dar miłosierdzia roku a samemu z tego nie skorzystać skoro jest dowolność wyboru życiowego? Może jestem złośliwy ale zapewniam, mogę być złośliwy inaczej jak pan Kucharczak bo jako Ślązak jestem przewrażliwiony na życzenia ludzi z pod flagi PIS i jej przybocznych.
I ludzi spod flagi PiS, ma się rozumieć ;)
Nie tylko ślązaki mają uczulenie na PIS. Jestem spod Rzeszowa i gdy słyszę PIS to kosa ze obory wychodzi. Tak wienc jest nas dwuch.
Nawet w artykule o kurze grzebiącej znajdzie powód, by się powściekać, że PiS to, PiS tamto.
Naprawdę nie wiem, skąd Pan, Panie @Stefan1, wyciągnął ten PiS, ale Pana uczulenie ma już znamiona manii prześladowczej. Bo właśnie wtedy widzi się rzeczy, których nie ma:)
Temat lubienia czy nie lubienia dzieci miał miejsce w mej rodzinie. Dokładnie?
Kuzynka, mgr. prawa, praca w sądzie, chłopak od kilku lat, mówi "nie nadaję się na żonę bo nie chcę mieć dzieci". Po roku zdecydowała się mając 27 lat i nie złą przyszłość przed sobą na życie zakonne. O zgrozo po tym gdy została zakonnicą po 2 lub 3 latach skierowali ją do pracy z młodzieżą. Dwa lata , tyle wytrzymała i "przeniosą mnie albo wychodzę z zakonu" - jej słowa. Przeniesiona gdzieś tam po 7 czy 8 miesiącach przyjechawszy do rodziców przebrała się w ciuchy i została w domu. Mając 33 lata była "starą panną" ze zszarganym życiorysem.
Jak to mozliwe, ze w takiej chwili ma Pan czelność oceniać drugiego człowieka.
Panie redaktorze, brawo!
a przy okazji:
jeśli mamy wierzyć w siwego, brodatego starca na chmurze, to właśnie ma swój dobry czas rozmawiając z Czubaszek, nie wdając się w nasze ziemskie opinie o grzechach i grzesznikach. chociaż ona nie omieszka o tym wspomnieć, jak za życia. wolę wizję Boga serdecznie ubawionego i rozczulonego naszą głupotą, niż jego zaciekłych wyznawców, rozliczających wszystkich wokół.
to w sumie świętokradztwo - mówienie za Boga, co On myśli i jak ukarze kogoś za złe (tylko w naszym mniemaniu) życie. nie wiem, czy to nie większe zło, niż skrobanki pani Marii...
1. Nie wierzymy w "brodatego starca na chmurze". Nasz jeden Bóg jest Trójcą Osób, z których Druga Osoba Boska wcieliła się i żyła na świecie jako Jezus Chrystus, została umęczona i ukrzyżowana, umarła, zmartwcychwstała, wstąpiła do Nieba i przyjdzie sądzić żywych i umarłych.
2. Opinie o grzchach nie są naszym ziemskim widzimisię. Dekalog został objawiony przez Boga Narodowi Wybranemu. Co więcej Prawa te zostały wpisane w naturę ludzką przy stworzeniu.
3. Bóg nie jest "ubawiony" naszymi grzechami. Kosztowały go one bowiem wielką kaźń zakończoną śmiercią. Taka jest powaga naszych grzechów i sądu nad nimi. Grzech = śmierć, jeśli nie przyjmiemy łaski Chrystusa.
4. Jezus nakazał Kościołowi, swoim wyznawcom, głosić sąd. Pomagają w tym Duchowi Świętemu, który działa w sercach. Im gorliwsi są, tym lepiej dla tych, którym głoszą. Dzięki nim, mogą uniknąć przykrej niespodzianki, gdy staną przed Bogiem ze swoimi grzechami mówiąc: Nie widziałem, bo nikt mi nie powiedział.
5. My znamy zamysł Chrystusowy, gdyż mamy udział w Jego Duchu, dlatego możemy mówić w Jego imieniu. Kto nas słucha, Jego słucha. Kto nami gardzi, Nim gardzi. Świętokradztwem jest raczej to, co Ty właśnie robisz, "mówiąc za Boga, co On myśli i twierdząc, że nie ukarze za złe życie".
6. Skrobanka = morderstwo
Niewątpliwie upublicznienie tego dramatycznego epizodu w życiu śp. Marii Czubaszek odbiło się na mojej sympatii do niej, ale... nie do nas należy ocenianie jej grzechów.
Dobry moment na umieranie ? Dobry jest wtedy gdy człowiek pojedna się z Bogiem, ma Pan Redaktor taką wiedzę o Marii Czubaszek? Czuję smutek po ludzku szkoda że nie zagości już nigdy na antenie radia, czuję smutek mimo jej niecierpienia dzieci...
I tu nie chodzi o "oczernianie po śmierci", czy o to, że "o zmarłych należy mówić tylko dobrze". Wręcz przeciwnie. Należy wypominać wszystkie grzechy zmarłego i uświadamiać w jakiej nieciekawej znalazł się sytuacji po to, by jak najwięcej ludzi wzywało Bożego Miłosierdzia w jego intencji.
Dobrze by było, żebyśmy robili sobie przez całe życie listę swoich grzechów, np. w katalogu w komputerze. Przed śmiercią moglibyśmy przekazywać ją rodzinie. Albo lepiej mediom, np. oficjalnie prosić o upublicznienie po naszej śmierci na jakichś łamach. Wtedy ohyda naszych grzechów pokaże ogrom Bożego Miłosierdzia. W ogóle na pogrzebach bliskich powinniśmy sobie czytać te listy grzechów. Po co dzieci mają pamiętać dobrze rodziców?
To rzeczywiście NIENORMALNE - jakich dzieci, wszystkich, nawet tych pięknych dopiero co urodzonych, tych uśmiechających się do nas rocznych cudnych oczek, tych trzymających nas za rączkę ufnych stworzeń Bożych?
A jaka to cała prawda Pani "Goia"?
Skąd tak kategoryczne sądy?
Z Bogiem!
Bo ja np. znam bardzo wiele osób, które dzieci nie lubią, a już niemowląt szczególnie.
Sama tez nie przepadam
Infantylny trochę ten Twój tekst tak w ogóle
jakbyś o szczeniaczkach pisał:/
Są np. zaburzenia czy schorzenia, które kobietę uwarunkowują do tego, że nie może, jeśli wcześniej nie usunie, przyjąć dziecka i to takiego najbardziej zdrowego i ślicznego. Ale tu, na szczęście istnieje adopcja, w której czekają ludzie stęsknieni dzieci. Naprawdę mnóstwo takich i takich.
Są mamy, które nawet decydując się świadomie na przyjęcie i urodzenie dziecka dłużej lub krócej "uczą się" przyjęcia go i pokochania. Co prawda widzę, z pewnego doświadczenia, że taka trudność w przyjęciu dziecka jest podyktowana pewnymi trudnościami psychicznymi. Np. (a piszę naprawdę z doświadczenia), kobieta, która urodziła córeczkę w związku z wydawałoby się z ukochanym mężczyzną, przez parę pierwszych miesięcy nie miała tzw. instynktu macierzyńskiego. W rozmowach, po latach, okazało się, że tak naprawdę nie czuła się bezpieczna w tym związku a dziecko pojawiło się hmmm... niezaplanowane, choć wcześniej były wspólne wizje świetlanej przyszłości dla ich miłości i wspólnych dzieci. Widać w tej sytuacji było to, że dlatego z taką trudnością je przyjęła. Dziś ma lekkiego bzika na punkcie córki ;)
I druga kobieta, młoda, wykształcona, piękna, zadbana, robiąca karierę, która stanęła w obliczu najpierw ciąży zagrożonej = rezygnacja z dotychczasowego życia a potem trudnego porodu i dochodzenia po nim. Jej stan po porodzie był naprawdę trudny, mimo kochającego i próbującego wspierać męża, troskliwych i naprawdę sympatycznych teściów i wielu, próbujących ją wesprzeć osób. Potrafiła siedzieć obok dziecka nie reagując na jego płacz i zatapiając się w bliżej nieokreślonym smutku. Jej odrzucenie dziecka (bardzo chcianego i wyczekanego) było spowodowane tym, że widziała je jako "złodzieja ". Kogoś, kto zabrał jej wolność. Była też w tej sytuacji pewna rozmowa, w której padły słowa, że nic nie trwa wiecznie i ta sytuacja też niedługo się zmieni, że dziecko nie będzie przez dwadzieścia lat takie samo, tak samo wymagające uwagi i parę jeszcze innych dobrych słów. Okazało się, że te słowa były po prostu dla niej. Wyciągnęły z "dołu rozpaczy" i w dość szybkim czasie od nich przyniosły radość macierzyństwa.
Wiele jest przypadków "niechcenia" dziecka. Czasem zwykłe poczucie obrzydzenia, gdy np. widzi się takie zasmarkane dziecko, a nie cudnie różowiutkie z wielkimi oczami, takie z okładki... Czasem zdenerwowanie, gdy jakiś "bachor" ;) drze się w sklepie, na ulicy, w autobusie... Sama tego doświadczałam mając -naście, -dzieścia lat... A teraz ... - wiem, że choć czasem trudnym, to jednak dziecko jest cudem :)
kiedyś słuchając jej wypowiedzi o aborcji i dzieciach, pomyślałem że jest mi jej żal.
Dziś rano czytając w internecie o jej śmierci, odmówiłem koronkę do Bożego Miłosierdzia w jej intencji. Mam nadzieję że przyjęła Jezusa w ostatnim swym tchnieniu i koroneczka poszła na jej konto.
Czy Autor coś powie na ten temat?
Budzi się w nas gniew, słuszny gniew, wynikający ze sprawiedliwości, ale nad nim jest Miłosierdzie.
Cóż da teraz pośmiertny żal p. Marii, a nawet pokutowanie, jeśli wielu zagrzała do aborcji.
Jak odszczeka swój błąd...? Rozlał się on po wielu głowach i wciągnął w sidła śmierci.
Nie mnie sądzić, więc zakończę zwyczajową modlitwą Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie... a naśladowcom Czubaszek daj opamiętanie.
Oczywiście, że nieodpowiedzialni mężczyźni, ojcowie dzieci, stają się współodpowiedzialnymi tych zbrodni. Głosimy zatem solidarny związek mężczyzny i kobiety - małżeństwo: monogamiczne, wierne i dożywotnie jako najlepsze i optymalne środowisko, w którym można przyjąć i wychować dzieci. Poza małżeństwem powinno piętnować się wszelkie formy współżycia, które stwarzają tylko te wszystkie problemy "niechcianych ciąż", "wpadek", "bimbających tatusiów". Słowo "partner"/"partnerka" winno wrócić tam, skąd przyszło - do świata biznesu. A co do dziecka z traumą - lepiej być dzieckiem z traumą, z której można za łaską Bożą wyjść i prowadzić wartościowe życie, niż zostać zlikwidowanym. Cóż to za "medycyna", która zamiast leczyć chorobę postuluje likwidację chorego pacjenta?!
2. Z zaświatów owszem, ktoś wrócił i obwieścił: widziałem się z Bogiem i wszystko, co On mówił. Ta osoba to Jezus Chrystus! Był martwy, po trzech dniach zmartwychwstał i od tego czasu żyje!
3. Owszem, są inne religie, stanowiące wytwór człowieka bądź owoc jego błędów w rozumieniu jedynego Objawienia czy powstałe na skutek odrzucenia pewnych prawd, jednak prawdziwa wiara, owoc tego Objawienia, jest jedna i ona w całej pełni znajduje się w Kościele Katolickim.
4.To, że czasem zdarza się komuś, kto nie zna Objawienia, być "dobrym", to znaczy, że słucha swojego sumienia i odczytuje z niego prawdy, które w całości zna Kościół Katolicki i jest im wierny. Taki ma szansę na rozpoznanie Chrystusa, gdy usłyszy o Nim i wtedy przyjmie całą resztę, której mu jeszcze brakuje, gdyż przez życie tą prawdą, która była mu dostępna, otrzyma zmysł tej części tej samej prawdy, której jeszcze mu do pełni prawdy brakuje.
5. Katolicy będą sądzeni tak samo, a nawet surowiej niż inni, gdyż "komu więcej dano, od tego więcej wymagać będą". Bóg nie ma względu na osobę. Jeśli nie żyją w prawdzie, odpowiedzą za to jak wszyscy inni.
5. To wspaniale, że katolicy leżą krzyżem. Gdzie Pani widziała takich? Chciałbym i ja, gdyż nie widuje się tego powszechnie! Powinni też być zapiekli w obronie prawdy i wojujący o jej królowanie. Bo do triumfu złych wystarczy, żeby dobrzy siedzieli cicho.
6. Lekarstwem na wszystko jest łaska Jezusa Chrystusa, której on udziela małżonkom. Rozwodów nie ma, proszę Pani! Są one bowiem niemożliwe, gdyż człowiek nie może rozdzielić czegoś, co Bóg złączył.
7. Szczęście to w dużej mierze coś innego, niż Pani uważa. Szczęście jest w Bogu i Jego łasce! Całe to zło, o którym Pani pisze, nie bierze się z Sakramentu Małżeństwa, ale właśnie z życia tak, jakby Boga nie było, z niewiary w moc łaski Sakramentów, z naszych grzesznych i przewrotnych serc. Zło jest owocem nie-życia łaską i jest winą ludzi, którzy tak żyją. Kiedy małżonkowie żyją tak, jak Chrystus przykazał, rzeczywiście są szczęśliwi i nie chcą nigdzie uciekać.
8. Proszę Pani, Jezus nie powiedział również wprost, że nie należy mordować nikogo przez wyrywanie kończyn i odrywanie głowy od ciała, czy to znaczy, że jest to dozwolone? Do tego, żeby móc to stwierdzić, wystarczy prawe sumienie, a jeśli nie starczy, bo jest zwichrowane i ślepe, to jest Dekalog. A Jezus powiedział, że nie przyszedł znieść żadnego z Przykazań!
9. Bezkrytycznych i ślepo wierzących spotkałem na drodze swojej wielu, jednak nie katolików, ale ateistów i agnostyków. Ślepo wierzyli najczęściej swoim żądzom, skoro uważali, że nie ma nad nimi innego Boga, jak tylko ich grzechy.
"Postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd" (2 Tesaloniczan, 1, 6)
Autor jednak miesza. Przyjąć miłosierdzie Boże można za życia, po śmierci jest za późno.
Tak, ale przestrzenią zbawionych jest również czyściec. 2Machabejska 38-45
38 Potem Juda zebrał wojsko i powiódł do miasta Adullam. Ponieważ zaś wypadł siódmy dzień, zgodnie ze zwyczajem oczyścili się i tam spędzili szabat. 39 Następnego dnia w tym czasie, w którym należało już to wykonać, żołnierze Judy przyszli zabrać ciała tych, którzy polegli, i pochować razem z krewnymi w rodzinnych grobach. 40 Pod chitonem jednak u każdego ze zmarłych znaleźli przedmioty poświęcone bóstwom, zabrane z Jamnii, chociaż Prawo tego Żydom zakazuje. Dla wszystkich więc stało się jasne, że to oni i z tej właśnie przyczyny zginęli. 41 Wszyscy zaś wychwalali Pana, sprawiedliwego Sędziego, który rzeczy ukryte czyni jawnymi, 42 a potem oddali się modlitwie i błagali, aby popełniony grzech został całkowicie wymazany. Mężny Juda upomniał lud, aby strzegli samych siebie i byli bez grzechu mając przed oczyma to, co się stało na skutek grzechu tych, który zginęli. 43 Uczyniwszy zaś składkę pomiędzy ludźmi, posłał do Jerozolimy około dwu tysięcy srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech. Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. 44 Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym, 45 lecz jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda - była to myśl święta i pobożna. Dlatego właśnie sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu.
ona tak na prawdę nie chciała nikogo skrzywdzić i miała ogromną potrzebę sprawiania innym przyjemności, dawania, zwłaszcza w wymiarze fizycznym i to udało się jej zrealizować;
obdarowywała tym co miała najlepsze, bez wyrachowania,tak wiele osób tego doświadczyło;
spełniła swoją misję i odeszła szybko;
z nią nie było nudy;
jestem wdzięczna, że mogłam ją znać osobiście, ona potrafiła rozmawiać i dowcipnie i szczerze; zachowajmy ją w pamięci, miała bardzo czułe serce...
Są ludzie co uważają że po śmierci niestety nie ma nic i jedyny sens życia to przeżyć je godnie - nie krzywdząc innych, dając z siebie jak najwięcej, wykorzystać swoje talenty nie tylko dla siebie. pan niech się zmaga ze swoimi demonami a zmarłej da już spokój.
Nie ateista, tylko materialista.
Ateista to inaczej bezbożnik, a bezbożnicy nie wierzą w nic, więc nie mają też celu w życiu, a Ty widać masz, bo coś Ci nie pasuje w tym felietonie, więc nie jesteś ateistą, tylko materialistą czyli człowiekiem o światopoglądzie opartym na wierze, w samoistne powstanie świata materialnego z niczego, a więc przypisującym cechy boskie materii.
Nie żyjmy w zakłamaniu!
tyle w temacie, szkoda, że się nigdy nie przekonacie, że p. Maria miała rację
Sama bowiem nie potrafila poradzic sobie ze swoja trauma, a to co media znia wprawialy nie bylo akurat najbardziej ludzkie.
Takie zachowanie sie ludzi wobec swego potomstwa jest spotykane tylko u ludzi chorych i zwierza w niewoli (nienaturalnych warunkach).
Owszem znamy takie zachowanie w czasach wojny ( zezwierzecenie i bzobojetnienie deprawacja ).Ubogi to czlowiek nie dysponujacy ludzkimi odruchami i nieczuly na bodzce natury.
Kazda zdrowa istota nie umie sie oprzec naturalnej pozytywnej energi i emocji jakie wywoluje swiadomosc macierzynstwa czy ojcostwa.
Przypadek pani Mari jest dotkliwa strata dla kultury w ogole, ale takze kultury zycia.Zycze pani Mari zeby jej znana wypowiedz o aborcji okazala sie
czescia jej kabaretowego tekstu.Jestem tez pewny , ze tak nieszczesliwym ludzia udziela Bog milosierdzia obligatoryjnie.
Boze swiec nad jej dusza.
A może po prostu wkradł się chochlik (diabełek)drukarski i miało być:
"Znaczenie ma to, czy przyjęła Boże miłosierdzie." [w domyśle przed śmiercią].
Bo jeśli autor upiera się przy opublikowanej wersji to uprzejmie proszę o szersze wyjaśnienie tej nowej nauki wiary i z jakich prądów teologicznych się ona wywodzi.
przypisuje Pan sobie boskie prawa do rozdawania łaski.
"Teraz to już bez znaczenia, że znana, że satyryk i że pisarka. Znaczenie ma to, czy przyjmie Boże miłosierdzie" - mam nadzieję, że Bóg ma więcej miłosierdzia i nie porazi Pana piorunem za miłosierdzia brak, zamiast zastanawiać się nad Czubaszek, która da sobie radę w Niebie bez pańskich umoralniających tyrad.
Macierzyństwo jest świadomym wyborem...
ZANIM SIĘ PÓJDZIE Z KIMŚ DO ŁÓŻKA...
Może o tym warto pamiętać...
Sądzę, że lepiej byłoby, gdyby pan Kucharczak poprzestał właśnie na modlitwie, zamiast sugerować jaki problem z przyjęciem tego miłosierdzia może czekać naszą siostrę. Jeśli się go spodziewa - taka modlitwa byłaby nawet bardziej wskazana.
Będziemy oczyszczeni przez Bożą Sprawiedliwość (jeśli od razu nie trafimy do nieba), innymi słowy, każdy, kto wchodzi do nieba musi być święty, przebóstwiony, myślący po Bożemu, więc nie może być żadnego problemu z komunikacją z kimkolwiek w niebie :)
Nie mam dzieci, bo nigdy ich nie lubiłam. Nie usuwałam, bo na szczęscie nie zaliczyłam wpadki. Ale nie lubiłam, nie lubię i lubic raczej nie będę.
Znam wiele podobnych do mnie kobiet - dzieci nie mają bo ich nie lubią i nie chcą mieć. Znam też takie co potomstwo mają a i tak za dziecmi nie przepadają. Zatem twierdzenie, że Marysia miała jakąś traumę, bo dzieci usunęła i własnie dlatego ich nie lubi zalatuje bzdurą na milion kilometrów.
Nie ma pan bladego pojęcia o kobietach.
Zgadzam się z tą wypowiedzią, zwłaszcza z ostatnim zdaniem.
"de mortuis aut bene aut nihil a. de mortuis nil nisi bene" czyli "o zmarłych należy (mówić) tylko dobrze, albo (nie mówić) nic"!!!
Ta zasada powinna Panu (a także portalowi) przyświecać zawsze, ale szczególnie - w Roku Miłosierdzia.
Pozdrawiam
Panie Kucharczyk zal mi pana po prostu zal...pan to potrafi dorobic swoja ideologie nawet do czyjejs smierci...nie ładnie, nie ładnie..(sic!)
Kiedy już zrozumiesz, że jesteś nikim będziesz wiedział jak patrzeć na Panią Czubaszek.
Zanim to zrozumiesz będziesz czuł się lepszy - nie tylko od Pani Czubaszek.
Bardzo zawiodłam się gdy zaczęła głosić swoją niechęć do dzieci i pochwałę aborcji. Bo co innego jest zrobić to, a co innego chwalić się... Na starość straciła na dowcipie. Chwaliła się także dużą ilością wypalanych papierosów. Gdyby nie nałóg, pewnie nadal by głosiła pochwałę papierosów i aborcji...
Ale w jej czasach praktycznie aborcja byłą na każde życzenie i nikogo nie bulwersowała, wiedza była niewielka i nie uważano płodu za człowieka, ale za zwierzę, rybę, albo małpę.
Morderstwo zmienia punkt widzenia. I tak właśnie z nią się stało.
Alenie nam ją osądzać. Jak Biblia mówi:
"zapłatą za grzech jest śmierć". Ona zapłaciła i wierzę, że Bóg jej wybaczy.
2. Płód to człowiek we wczesnym stadium swojego rozwoju. I my wszyscy byliśmy na tym stadium kiedyś.
3. Płód owszem zależy od kobiety, jednak, jak widzimy, jest to zależność organiczna, nie dano bowiem kobiecie decydować o tym, czy jej organizm będzie karmił płód przez łożysko czy nie. Czy będzie trwała ciąża, czy nie. To jedynie dzieje się w kobiecie, której ciało jest tak skonstruowane, że sprzyja temu, jest na przyjęcie dziecka przygotowane (co miesiąc), temu w dużej mierze podporządkowane. Kobiecie dano natomiast, jak i mężczyźnie, decydować, czy współżyje czy też nie. Tutaj jest czas na decydowanie. Ciąża to konsekwencja wcześniejszej decyzji!
4. Pani argumentacja jest bardzo słaba. Gdybyśmy mieli uznać, że jedna osoba może decydować o życiu drugiej, słabszej i bezbronnej, tylko na podstawie tego, że zapewnia jej mieszkanie i pożywienie, to znaczyłoby, że każdy rodzic może również zabić każde ze swoich narodzonych już dzieci. A może też każdy wynajmujący komuś mieszkanie, może zabić swojego lokatora? To jest absurd! Tak więc nie jest prawdą, że wszystkie decyzje odnośnie płodu zależą od kobiety, w której on przez kilka miesięcy mieszka. Każdy człowiek ma jednakowe prawo do życia. Jeśli nie jest sam w stanie stanąć w swojej obronie przed agresorem, muszą to zrobić dla niego inni.
5. Kolejnym absurdem jest twierdzenie, że "dziecko to człowiek dopiero po porodzie". Gdyby tak miało być, to znaczyłoby, że coś powstaje z niczego. Trudno też byłoby znaleźć tatę dla takiego dziecka - no chyba, że w porodzie by uczestniczył! A gdyby na sali porodowej były same kobiety? Dziecko nie miałoby zatem ojca! Jak można by bowiem twierdzić, że ktoś stał się ojcem człowieka, przy którego początku nawet nie był obecny?! To się rozmija już nie tylko z rozumem, ale nawet ze zdrowym rozsądkiem. Gdyby chcieć tak przyjąć, należałoby zlikwidować alimenty!
6. To ktoś inny wyrwał kończyny czy zmiażdżył i oderwał głowę jej dziecku - ginekolog. Ona jedynie chciała tego i temu się poddała. Nie rozumiem, czemu to, czego nie widać, miałoby być czymś innym niż to samo, gdy to widać. A jest to rzeczywiście to samo. Stąd widać jak wielką niesprawiedliwością, bestialstwem i okrucieństwem jest aborcja i jak bardzo trzeba jej całkowicie zabronić. Nie wystarczy zamknąć oczy, aby morderstwo przestało być morderstwem.
Ja mogę tylko domniemywać dlaczego M Cz nie lubiła dzieci To sie wynosi byc może z dzieciństwa być może z niekochania siebie samej,moze miała takich partnerów.Można gdybać,ale na pewno nie osadzać.Rzuć kamieniem skoro sam nie masz grzechu.Przepraszam tu wszystkich wierzących ale ja w dzieciństwie miałam wspaniałego ksiedza Adasia Tyczyńskiego,który uczył nas iż wiara to postępowanie nasze w/g przykazań ale zawsze podkreślał te 2.Kazał nam skupiać sie na sobie samych na tworzenie siebie Zawsze przestrzegał przed farezeuszami jak proroczo!!! Nie ci wierzący co krzyże stawiają i obrazy noszą albo grzmia jak tuby My do tego nie mamy prawa Zakładam iż ludzie chca dobrze ale zapominaja co Bogu a co Cesarzowi a już ocenianie tej kobiety najbardziej o braku Boga poświadcza.Dodam iz nie każda kobieta musi mieć instynkt macierzyński nie każda też znosi dobrze i ciążę i poród.Wszystko to wiąże się z oddziaływaniem na jej organizm Ciąża to nie choroba ale organizmy kobiece sa na ogół słabsze niż u poprzednich pokoleń To wszystko mówie sama z siebie Jestem matka 4 dzieci,mąż katolik jak i jego cała rodzina zostawił mnie gdy najmłodsza szła do komunii a najstarsza do 7 klasy.Mało kłocił sie o kazdy grosz by tylko nie dać na swoje własne dzieci/340zł/ Najpierw udawał iz przeze mnie i on jest dobry a jak to zazwyczaj bywa wyszło po latach na wierzch Nie utrzymuje kontaktu z żadnym Corka urodziła córeczke i zawiadomiła go i zaprosiła Odpowiedział jej coś tam i tyle.Jego rodzina też urwała kontakt mimo iz wiedzieli że mam bardzo ciężko a wręcz tragicznie Jak to sie mówi opatrzność czuwała Nikt jednak nie podał ręki Wychowałam sama Jak?nie wiem do dziś.Zapłaciłam ja i moje dzieci za to bardzo wysoką cenę Odbiło sie to na zdrowiu każdego a mnie szczególnie.I nie zycze nikomu by znalazł sie w mojej skórze.Także zanim kogoś określamy spójrzmy na siebie samych i rozglądnijmy sie może ktoś blisko potrzebuje pomocy? mówie o tym po moich przejściach Uważam iż mam prawo/dodam iz 4 ciąże były mąż nie chciał juz 3 nie akceptował choc to syn i do niego podobny toczka w toczkę/ Byłoby to bardziej po chrześcijańsku niż to epatowanie krzyżami,słowami czy czepianiem sie że inny jest inny.
Pozdrawiam
Jakieś parę dni przed jej śmiercią pomyślałam że trzeba się za nią modlić. Pewnie dlatego że zbieram podpisy pod projektem ustawy Stop aborcji i spotykam się z różnymi reakcjami np " zależy od kiedy zaczyna się życie " - przyjaciółka trafnie to skomentowała : piłatowe "cóż to jest prawda"....
"Ostatecznie sam człowiek zdecyduje, czy przyjmie ocalenie na wieczność, czy pogrąży się w wiecznej ciemności. To jednak może zależeć od tego, czy się ludzie za taką osobę modlą."
- czy nie wydaje się Panu że to co pan pisze, to się kupy nie trzyma?
To zdecyduj sie Pan, kto decyduje o losie człowieka w zaświatach?
- człowiek?
- Bóg
- czy modlący ludzie??