Komentarze do materiału/ów:
Co powiedziałby terapeuta Kościołowi, gdyby on, jako pacjent, zawitał w jego gabinecie?
Andrzej Duda podkreślił, że niektóre wypowiedzi szefa MSZ wzbudziły jego niesmak.
Filip Dębowski podpowiadał uczestnikom Festiwalu Kariery 2024, jak zadbać o higienę cyfrową.
-------
Jakim cudem opcja wstrzemięźliwości może być niewykonalna???? Może to ktoś jakoś sensownie wytłumaczyć?
VIII de Amoris laetitia. No hay otras interpretaciones". Podpisał papież Franciszek. Tłumacz google: "Pismo jest bardzo dobre i wyraźnie wyjaśnia znaczenie rozdziału VIII Amoris laetitia. Nie ma innych interpretacji."
Zresztą my też :(
"Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie " . Ten cytat nie dotyczy Sakramentu Małżeństwa, choć duchowni posługują się tą nauką i stąd mamy to co mamy, np. Sądy Biskupie do unieważnienia małżeństwa. Jedne się unieważnia, drugie nie. Te co winne być unieważnione często nie są, i tak dalej.
1. małżeństwo jest sakramentem, małżonkowie są szafarzami. prezbiter lub diakon jest urzędowym świadkiem, potwierdzającym jego ważność. I to w jego obecności dokonuje się "powiedzenie tak" przed Bogiem, a nie wcześniej.
2. nie ma czego takiego jak unieważnienie małżeństwa. Jest stwierdzenie nieważności, co oznacza, że małżeństwa nigdy nie było. ani jak sobie mówili tak za stodołą i kościele.
3. osoba porzucona (skrzywdzona etc.), po rozwodzie, która weszła nowy związek, żyje w cudzołóstwie tj. w grzechu ciężkim.
4. w stanie grzechu ciężkiego, nie wolno przyjmować Komunii. end of the story.
1. małżeństwo jest sakramentem, małżonkowie są szafarzami. prezbiter lub diakon jest urzędowym świadkiem, potwierdzającym jego ważność. I to w jego obecności dokonuje się "powiedzenie tak" przed Bogiem, a nie wcześniej.
2. nie ma czego takiego jak unieważnienie małżeństwa. Jest stwierdzenie nieważności, co oznacza, że małżeństwa nigdy nie było. ani jak sobie mówili tak za stodołą i kościele.
3. osoba porzucona (skrzywdzona etc.), po rozwodzie, która weszła nowy związek, żyje w cudzołóstwie tj. w grzechu ciężkim.
4. w stanie grzechu ciężkiego, nie wolno przyjmować Komunii. end of the story.
1. małżeństwo jest sakramentem, małżonkowie są szafarzami. prezbiter lub diakon jest urzędowym świadkiem, potwierdzającym jego ważność. I to w jego obecności dokonuje się "powiedzenie tak" przed Bogiem, a nie wcześniej.
2. nie ma czego takiego jak unieważnienie małżeństwa. Jest stwierdzenie nieważności, co oznacza, że małżeństwa nigdy nie było. ani jak sobie mówili tak za stodołą i kościele.
3. osoba porzucona (skrzywdzona etc.), po rozwodzie, która weszła nowy związek, żyje w cudzołóstwie tj. w grzechu ciężkim.
4. w stanie grzechu ciężkiego, nie wolno przyjmować Komunii. end of the story.
" Poza wypadkiem nierządu" jest kluczowe. Pod słowem nierząd nie kryje się wyłącznie cudzołóstwo, kryje się to" bicie i kopanie", o którym wspominałem wcześniej. Jezus w tym miejscu by powiedział kto ma uszy do słuchania, niech słucha ... . Sakrament Małżeństwa powstał w KK 500 lat po Chrystusie - jakiś papież sobie go ustanowił - wcześniej nosili go pewnie na lektyce aż mu rozum wytrzęsło i poszli kolejni papieże o krok dalej by wprowadzić instytucje Sadów Biskupich w sprawie rozwodów. Tak więc się stało, że Bóg już nie wiąże dwóch młodych ludzi a czynią to księża. Ty tą retorykę przyjąłeś w KK mamy to co mamy.
I przy okazji, znasz historię Abrahama i Hagar? to o taki nierząd chodzi. Ale rozumiem, że Ty możesz sobie pod to wstawić nawet krzywe spojrzenie i odmowę spożycia pomidorowej.
Po drugie: guzik z pętelką wiesz na temat tego, czy to nasz episkopat nie zdołał się wypowiedzieć czy raczej ta wypowiedź została zablokowana wyżej. Powtarzasz - nie wiem czy ty sam czy z innymi - już to dłuższy czas w róznych miejscach. Oskarżając trzeba znać prawdę.
Po trzecie: wcale nie jest "pozamiatane" List został opublikowany w zeszłorocznych AAS. A w wersji elektronicznej znany jest bodaj od czerwca. Więc weź sobie na wstrzymanie z tym biadoleniem...
A jak się dyskutuje o weselu w Kanie Galilejskiej to w sumie warto by znać jak ówcześnie zawierano małżeństwa.
Obecna adhortacja, łącząc fragmenty tych myśli, wyraźnie sugeruje, że brak współżycia w "nowych związkach" byłby jakąś szkodą i podsuwa usprawiedliwienie dla decyzji kapłana czy biskupa o dopuszczeniu do rozgrzeszenia i Komunii św. ludzi rozwiedzionych, w powtórnych związkach, aktywnych seksualnie.
Dla przykładu często mówi się, że mężczyzna jest winny rozpadowi małżeństwa bo zdradza zonę. Po ludzku mąż winnym rozpadowi, ale czy przypadkiem oboje nie deptali łaski małżeństwa?
Wystarczy zadać pytanie czy przed ślubem żyli w czystości? Albo czy żona wbrew nauce Kościoła stosowała antykoncepcje, albo jak wyglądało ich życie religijne? Razem co niedziela byli na Mszy św, razem szli do Komunii św, razem jakieś dzieła kościelne tworzyli?
"dalej trafiają się żli ludzie, którzy ją kamieniują z tego powodu, że odeszła od tego złego człowieka "
To jest symptomatyczne - zawsze inni są ci źli, co rzucają kamieniami. Ale sorry - grzesznik sam siebie kamienuje.
33 Słyszeliście jeszcze, że powiedziano przodkom: "Nie będziesz fałszywie przysięgał", oraz: "Dotrzymasz Panu swoich ślubów". 34 A ja wam mówię, by w ogóle nie przysięgać: ani na niebo, bo jest tronem Boga; 35 ani na ziemię, bo jest podnóżkiem Jego stóp; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla; 36 ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym lub czarnym. 37 Wasza mowa niech będzie: "Tak - tak, nie - nie". A co nadto, z zepsucia jest.
A błąd trzeci - kompletna wybiórczość czytania Biblii. Pasujące fragmenty są dobre, a złe pomijasz.
No i na koniec - co jest zbędnego, co jest przesadą w bardzo krótkim przyrzeczeniu małżeńskim składanym sobie w obecności Boga i Kościoła?
A może jest w Kościele inny problem i mało kto naprawdę wierzy w łaski otrzymywane poprzez sakramenty stąd dyskusje schodzą na kwestie przestrzegania prawa.
Jak dla mnie taka czy inna interpretacja kilku punktów AL nie zmienia nic w stosunku do danej kiedyś mojej kochanej żonie przysięgi małżeńskiej.
Natomiast osobiście wątpię, aby tak czy inna polityka wobec rozwodników wielu rzeczywiście pomogła w ich drodze ku świętości. Szczególnie tym, którzy kiedyś zniszczyli otrzymane łaski, a teraz domagają się prawa do kolejnych.
Ale mogą być i zapewne są takie sytuacje, gdy bardzo dyskusyjna jest czyjaś wina. Pytanie czy w ich sytuacji można podążać drogą wyznaczoną przez AL, czy może jednak lepiej drogą FC to kwestia odpowiedzialności ich, spowiedników i biskupów.
I oczywiście kobietom, szczególnie z małymi dziećmi trzeba w takiej sytuacji pomagać. Tyle tylko ze pomocą nie jest wikłanie jej w kolejny związek, jak to maja w zwyczaju mężczyźni usiłujący uwieść będące w tragicznej sytuacji cudze żony.
I często to mężczyźni i ten pierwszy i ten drugi winni są rozwodu i cudzołóstwa. Jeden poprzez znęcanie, drugi poprzez wykorzystywanie takiej sytuacji.
Ale w takim razie aby już nie szukać w Ewangeliach jak konkretnie rozumiesz słowa "nie pożądaj żony bliźniego swego" w kontekście nauczania Kościoła o nierozerwalności małżeństwa?
Oczywiście może tego nie akceptować, ale czego w takim razie oczekujesz od Kościoła? Że zmieni cała swoja naukę, to Tobie się coś wydaje?
Stworzyłeś sobie wygodna własną religię i ok. Ale narzucanie jej innym, to już chyba przesada.
Bo ja tu widzę wyłącznie Twoja prywatną religię, która nie ma nic wspólnego z nauczaniem i Kościoła i Papieża Franciszka.
§ 1. Kto znęca się fizycznie lub psychicznie nad osobą najbliższą lub nad inną osobą pozostającą w stałym lub przemijającym stosunku zależności od sprawcy albo nad małoletnim lub osobą nieporadną ze względu na jej stan psychiczny lub fizyczny, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 2. Jeżeli czyn określony w § 1 połączony jest ze stosowaniem szczególnego okrucieństwa, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
§ 3. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 1 lub 2 jest targnięcie się pokrzywdzonego na własne życie, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.
art. 207 par 1 - 3
Rok liczba postępowań wszczętych liczba przestępstw stwierdzonych
2016 26633 14513
2015 27642 14191
2014 30901 17523
2013 29879 17513
2012 29193 17785
2011 29958 18832
2010 30534 18759
2009 33267 20505
2008 34206 21167
2007 34979 22800
2006 39723 24543
2005 37457 22652
2004 37507 22610
2003 38378 23388
2002 37606 23921
2001 36337 24200
2000 35255 23308
1999 32037 22710
Tyle tylko ze nie usprawiedliwia to w żaden sposób kolejnych związków, ani też wykorzystywania np sytuacji maltretowanych kobiet przez kolejnych mężczyzn.
Sprawa zawsze była oczywista - cudza żona czy cudzy mąż nie są osobami z którymi kolejni partnerzy się wiążą.
Tyle że aby to zrozumieć, trzeba najpierw założyć że małżeństwo faktycznie jest nierozrywane, a dane słowo jest zobowiązujące do końca życia. A do tego trzeba wiary.
Ale wystarczy poczytać choćby anonimowe fora dla mężczyzn, którym żona zabrała dzieci i w ten sposób się nad nimi znęca, aby zobaczyć skalę problemu.
Fakt, ten problem dla obecnych sfeminizowanych czasów nie jest politycznie poprawny. Dziś trzeba rozprawiać o złu jakie mężczyźni wyrządzają kobietom, bo to jest na topie. Zapomina się jedynie ze to kobiety, ich matki wychowały takich mężczyzn.
Bardzo szanowano kiedyś nauczycielki. I jakby któryś młodzian coś złego powiedział na swoja nauczycielkę to by znów długo o tym pamiętał. I tu by i matka i ojciec takiego młodego człowieka naprostowali.
Owszem, zaczepiało się koleżanki, ciągało za warkocze itd. Ale znów jak to się wydało, winę na siebie brał młodzieniec. Bo takie panowały zasady i tak wyglądało wychowanie.
A dziś wiele mamusiek złego słowa nie da powiedzieć o swoim ukochanym synku, pewnie prędzej się rozwiedzie za znęcanie nad dzieckiem, niż pozwoli aby ojciec dziecka użył pasa na rozpasanego młodzieńca.
A później statystyki są jakie są.
ps. ostatnio na zwrócona uwagę młodej mamusi, aby jej dziecko nie kopało w siedzenie na którym siedziałem, ja stary człowiek, usłyszałem stek bluzgów od mamuśki. Pozostało mi wstać i milcząco odejść.
@Gość2 - wiem, mówienie o przemocy wobec mężczyzn którą stosują kobiety jest niepoprawna politycznie w czasie, gdy to jedynie kobiety mogą siebie uznawać za ofiary przemocy. Ale wystarczy wejść do realnego życia aby zauważyć, że w kwestii przemocy jest też równouprawnienie.
"Rozwód jest poważnym wykroczeniem przeciw prawu naturalnemu. Zmierza do zerwania dobrowolnie zawartej przez małżonków umowy, by żyć razem aż do śmierci. Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne. Fakt zawarcia nowego związku, choćby był uznany przez prawo cywilne, powiększa jeszcze bardziej ciężar rozbicia; stawia bowiem współmałżonka żyjącego w nowym związku w sytuacji publicznego i trwałego cudzołóstwa:"
Jak pewnie zauważyłeś posługuję się obowiązującym wszystkich katolików Katechizmem. Tego co Ty wypisujesz tam na 100% nie ma. Ale mogę się mylić, więc jeżeli katechizm Kościoła mówi to co wypisujesz, też poproszę o konkretne cytaty.
Bo obecnie widzę jedynie jakieś Twoje prywatne wizje nie mające nic wspólnego z nauką Kościoła. I aby dalej nie zaśmiecać internetu bez konkretów z twoje strony zamykam tą dyskusję.
Już nawet na starcie często kobiety są współwinne rozpadowi swego małżeństwa, bo nie widza wad swego narzeczonego, albo uważają ze go "naprawią".
Narzeczony pije nadmiernie, albo jest wulgarny, czy nie szanuje swych rodziców. To po co się z takim człowiekiem wiązać?
Albo co częściej teraz się dzieje, czemu kobieta zgadza się na współżycie przed ślubem, czy nie jest współwinna małżeństwu z ciążą w pakiecie?
O Piotrusiach panach, czy księżniczkach jedynaczkach nie warto wspominać.
Idąc dalej, ostatnio genialne słowa jednego z księży o zdradzie małżeńskiej żony z własnym dzieckiem. Oczywiście nie fizycznej, ale jeżeli dla żony ważniejsze staje się dziecko niż mąż....
Albo o zdradzie małżeńskiej z rodzicami, gdy pępowina nie został przecięta, a teściowa czy teść są ważniejsi niż współmałżonek.
A później dana osoba uważa się za pokrzywdzoną rozwodem. A na koniec warto zadać pytanie co ta przez Ciebie zwaną niewinna strona zrobiła, aby ratować swoje małżeństwo? Weszła w nowy związek?
Natomiast nadal ewidentnie nie rozumiesz czym jest Sakrament Małżeństwa i wymyślasz jakieś swoje bajeczki.