Ciekawe, czy dzieciom nowobogackich słowo "tato" też kojarzy się z "chlebem"? Pytam bez ironii. W tym że dzieciom "postpegeerowców" tak się kojarzy, nie ma nic niezwykłego - na co dzień obcują z dorosłymi i dziećmi którym wprawdzie głód nie doskwiera, ale w bogactwa nie opływają, więc i ten sam kod kulturowy, jego symbolika nie dziwią. Intuicja podpowiada, że chyba jednak nieco inaczej jest dziećmi biznesmenów, polityków czy urzędników z "najwyższej półki". Warto by to zbadać - dla pełności obrazu - tak myślę.