Ok. 300 tysięcy Polaków, najwyższe władze państwowe oraz Episkopat Polski zgromadzili się na narodowej Mszy św. w Warszawie, aby modlić się za Jana Pawła II i dziękować za Jego pontyfikat.
- "Spróbujmy i my pamiętać o tym, próbujmy odbywać tę drogę od Boga do człowieka i od ludzi do Boga. Po to tu dzisiaj przyszliśmy" - zachęcał. Podziękował wierzącym za modlitwę za Papieża, który przez 27 lat uczył nas modlitwy i modlił się za nas, a także dziś modli się za nami, uwielbia Boga, modli się o miłosierdzie dla świata. Nie mającym daru wiary podziękował za znak jedności ludzkiej. - Znaki braterstwa ludzkiego są przecież niezależne od przekonania, są potrzebne i zawsze krzepiące - podkreślił.Abp Michalik nazywał Papieża "najwybitniejszym Synem naszej Ojczyzny". Przypomniał, ze Jan Paweł II sam o sobie mówił, że wyrósł z polskiej chrześcijańskiej kultury, a stylem swego życia ubogacił kulturę całego świata, bo ubogacił życie wielu konkretnych ludzi. - On nie tylko czynił dobro, on umiał wydobywać je z innych, on uruchamiał dobro w ludziach - mówił. - Nie zagrażał nikomu, ale i nikogo się nie bał. Wierzył i ufał ludziom i dlatego z przebaczeniem i miłością poszedł do zamachowca, nie mógł inaczej, nie mógł, skoro kiedyś raz usłyszał: "Byliście w więzieniu a przyszliście do mnie". Do końca wierzył, że miłość zdoła otworzyć granice państw zamkniętych dla niego i dla Kościoła. Ale najpierw musi się otworzyć ludzkie serce, musi się otworzyć na prawdę o Bogu, o życiu po śmierci i na prawdę o pięknie życia codziennego - tłumaczył Ks. Arcybiskup.Zdaniem abp Michalika styl, w jaki świat i ojczyzna przeżywają dni choroby i śmierć Jana Pawła II mówią nam wszystkim, że warto ufać, warto kochać ludzi, że człowiek i dziś potrafi być wdzięczny, umie odpowiedzieć miłością na miłość. - Dlatego dziękuję, żeście przyszli bracia i siostry, dziękuję za to zdumiewające świadectwo Warszawy i Polski. Naród, który się modli, staje się innym narodem - dodał. Na zakończenie powiedział: "Myślę, że powinienem dziś imieniem Zmarłego powiedzieć, że przebacza on tym, którzy go skrzywdzili. Niech odejdą stąd odnowieni, gotowi do naprawienia krzywd, duchowo odrodzeni. Niech wiedzą, że byli obecni w jego i Kościoła modlitwie". Mszę koncelebrowało ją kilkudziesięciu biskupów i blisko 250 księży. Obecny był prezydent Aleksander Kwaśniewski, premier Marek Belka i inni członkowie rządu, marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz, reprezentanci różnych Kościołów, członkowie Korpusu Dyplomatycznego na czele z jego dziekanem nuncjuszem apostolskim abp Józefem Kowalczykiem oraz przedstawiciele władz samorządowych na czele z prezydentem stolicy Lechem Kaczyńskim. Był także rzecznik praw obywatelskich Andrzej Zoll, prezes Instytutu Pamięci Narodowej Leon Kieres i prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Marek Safjan oraz rektorzy wyższych uczelni. Na początku Mszy Orkiestra Reprezentacyjna Wojska Polskiego wykonała hymn Polski i Watykanu. Eucharystii towarzyszyło "Requiem" Wolfganga Amadeusza Mozarta w wykonaniu Filharmonii Narodowej w Warszawie pod dyrekcją Antoniego Wita. Na zakończenie Eucharystii zgromadzeni odmówili litanię do Wszystkich Świętych. W liturgii uczestniczyli hierarchowie Kościołów reprezentowanych w Polskiej Radzie Ekumenicznej, z jej prezesem, prawosławnym arcybiskupem Jeremiaszem. Wierni gromadzili się na Placu Piłsudskiego od wczesnych godzin rannych. Na godzinę przed rozpoczęciem Eucharystii było ich już 50 tys., w sumie zgromadziło się wiele ponad 300 tys. Naprzeciwko ołtarza rozwinęli olbrzymi transparent: "Jesteśmy Ojcze" oraz "Rozpoczynamy cywilizację miłości". Ponieważ nie wszyscy zmieścili się na miejscu celebry, organizatorzy ustawili na okolicznych placach telebimy, m.in. w okolicach kościoła św. Anny, na Placu Teatralnym, a także przy Parku Saskim. Po Mszy wierni mogli wpisać się do wystawionych na Placu Piłsudskiego ksiąg kondolencyjnych.
Kard. Krajewski zapewnił, że darowane przez Papieża leki dotarły już do potrzebujących.
84 proc. z nich to kobiety. Średnia wieku polskiej nauczycielki to prawie 46 lat.
Wyniki globalnego przeglądu badań z La Trobe University w Australii.
Teraz Kijów i jego europejscy sojusznicy liczą, że prezydent Donald Trump zwiększy naciski na Rosję.