Niedzielną rozmowę z o. Hejmo w programie "Najsztub pyta" w Gazecie Wyborczej komentuje Jan Turnau.
Rozmowa z ojcem Hejmo odbywała się w pięknej scenerii, na dachu jednego z domów Wiecznego Miasta. Nie było ponuro też od innej strony: ojciec był spokojny, jakby rozmawiali o tym, co trzeba w Rzymie zwiedzić. Wciąż mam w pamięci rozmowę w programie Moniki Olejnik "Prosto w oczy", gdy ks. Mieczysław Maliński prawie płakał. Ojciec Hejmo uśmiechał się. Oczywiście przyznawał, że został zaskoczony wyjaśnieniem prof. Kieresa, że to ojciec Hejmo był agentem komunistycznym w otoczeniu Papieża: był zaskoczony, bo przyjmował, że owym tajnym współpracownikiem jest każdy, tylko nie on. Ale i o tym zaskoczeniu mówił spokojnie. Przyznawał się, owszem, do gadulstwa jako w ogóle do swej cechy osobowości, ale nie do ujawnienia niczego ważnego dla wywiadu. Agenta wywiadu z Niemiec, tajemniczego Andrzeja M., polecili mu znajomi księża - tu też nie czuje się winny. Nie dziwiło go nagrywanie jego informacji, bo Andrzej M. mu wytłumaczył, że jego, Andrzeja, żona i dzieci może będą też chciały posłuchać... Ojciec Hejmo bagatelizuje też fakt, że jego zwierzchnik ojciec Maciej Zięba był, jak powiedział, porażony tym, co przeczytał w aktach IPN. Gdy nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o pieniądze - w tej sprawie aspekt finansowy jest najciemniejszy. Ojciec Hejmo twierdzi, że nie brał nigdy żadnych pieniędzy od owego Andrzeja M. To znaczy nie brał "bezpośrednio" - powtórzył formułę znaną nam z poprzednich wypowiedzi i nadal niejasną. Jeszcze bardziej niejasne jest co innego. Na pytanie Najsztuba, skąd się wzięło 20 pokwitowań, odpowiedział, też spokojnie, że on nie kwitował - a Andrzej M. w ogóle lubił zbierać podpisy. W tym punkcie zapaliło mi się na dobre czerwone światło - ale nie Najsztubowi, który puścił mimo uszu takie dziwne tłumaczenie. No i usłyszeliśmy na koniec od ojca Hejmo, że jego osoba nie jest ważna, "następny gabinet" uratuje go od kłopotów, albowiem "zamierzenie jest dużo szersze". Czyli po prostu - słyszy się tę opinię nie tylko od ojca Hejmo, to samo czytamy np. w "Naszym Dzienniku" - mamy spisek przeciwko Kościołowi. Który jednak się nie uda, bo po wyborach w Polsce zmieni się ów "gabinet", czyli rząd. Uff, powiało optymizmem.
Cztery dni po katastrofie spod gruzów wciąż wydobywane są żywe osoby.
Wczorajsza noc była pierwszą od dłuższego czasu, gdy nie było masowych nalotów.
Wiec rozpocznie się w Paryżu niedaleko siedziby niższej izby parlamentu - Zgromadzenia Narodowego.
Łączna liczba zabitych we wznowionej 18 marca izraelskiej ofensywie wynosi 1042.
Ich autor jest oskarżony o seksualne i psychiczne wykorzystywanie kobiet.
Brakuje lekarstw i miejsc, w których mogliby schronić się ludzie...