Tzw. referendum o statusie obwodów donieckiego i ługańskiego, "inspirowane, zorganizowane i sfinansowane przez Kreml", nie będzie miało żadnych następstw dla jedności terytorialnej Ukrainy - oświadczyło w niedzielę ukraińskie MSZ.
"Organizatorzy tej przestępczej farsy świadomie zdecydowali się na złamanie konstytucji i prawa Ukrainy i zlekceważyli apele ukraińskich władz oraz wspólnoty międzynarodowej. Za +referendum+ i innymi prowokacjami stoją wyszkolone i uzbrojone według najnowszych standardów rosyjskich terrorystyczne ugrupowania bandyckie" - czytamy w oświadczeniu ukraińskiej dyplomacji.
MSZ oceniło, że większość mieszkańców wschodnich obwodów nie uczestniczy w tym plebiscycie. "Naród ukraiński nie uznaje żadnych terrorystycznych referendów ani w regionach donieckim i ługańskim, ani na Krymie" - napisano.
"Nasz kraj opowiada się za dialogiem jedności narodowej, w którym nie ma miejsca na groźby i terroryzm, a jest otwartość i jedność wszystkich obywateli dobrej woli, którzy pragną pokoju, stabilizacji i dobrobytu dla Ukrainy" - czytamy.
Referendum, które odbywa się w niedzielę, organizują samozwańcze władze tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Jego uczestnicy odpowiadają na pytanie, czy zgadzają się z ogłoszeniem niepodległości państwowej tych regionów.
Pod koniec kwietnia Centralna Komisja Wyborcza w Kijowie zablokowała dostęp do baz danych państwowego rejestru wyborców w tych obwodach, jednak separatyści prorosyjscy ogłosili, że skorzystają z dostępnych baz z 2012 r.
Ujawnił to specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg.
Rządząca partia PAS zdecydowanie prowadzi po przeliczeniu ponad 99 proc. głosów.
FBI prowadzi śledztwo, traktując incydent jako "akt przemocy ukierunkowanej".
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.