Prezydent USA Barack Obama oświadczył w czwartek, że zezwolił na ataki na islamistów w Iraku. Jak podkreślił, Stany Zjednoczone podejmują działania, aby zapobiec "ludobójstwu".
Amerykański prezydent jednocześnie zaznaczył, że nie pozwoli wciągnąć USA w nową wojnę w Iraku i siły zbrojne Stanów Zjednoczonych nie wrócą na irackie terytorium.
Jak tłumaczył, zezwolił na naloty wycelowane w bojowników Państwa Islamskiego w północnej części Iraku i zrzuty pomocy humanitarnej oraz zapasów dla oblężonych irackich mniejszości religijnych: chrześcijan i jazydów.
Przypomniał, że Państwo Islamskie wezwało od zniszczenia jazydów.
"Możemy działać ostrożnie i odpowiedzialnie, aby zapobiec potencjalnym aktom ludobójstwa" - powiedział. "Tym samym zezwoliłem na precyzyjne ataki lotnicze, jeśli będzie to konieczne" - dodał.
Zdaniem Obamy USA w Iraku powinny wspierać siły o umiarkowanych poglądach, które przyniosą temu krajowi stabilizację.
Pentagon poinformował, że amerykańskie lotnictwo dokonało zrzutów żywności i wody pitnej w górach Sindżar (w pobliżu granicy z Syrią, na północnym zachodzie kraju), gdzie ukrywają jazydzi. Samoloty po wykonaniu operacji opuściły iracką przestrzeń powietrzną.
Jednocześnie amerykańskie ministerstwo obrony zapewniło, że nie dokonało jeszcze żadnych nalotów na jednostki Państwa Islamskiego w Iraku.
Według ONZ liczba ludzi uciekających przed islamistami sięga 200 tysięcy. Część uciekła w góry i pozostaje bez środków do życia.
Ujawnił to specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg.
Rządząca partia PAS zdecydowanie prowadzi po przeliczeniu ponad 99 proc. głosów.
FBI prowadzi śledztwo, traktując incydent jako "akt przemocy ukierunkowanej".
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.