Jako pasterze Kościoła zdajemy sobie sprawę, że przesłanie Roku Miłosierdzia byłoby odbierane jako całkowicie niewiarygodne, gdyby czas ten został medialnie zdominowany przez anty-imigranckie marsze czy też gdyby kojarzył się w widokiem zwłok wyrzuconych przez morze pod symboliczną Bramą Europy.
Inną kwestią jest pytanie o odpowiedzialność za politykę migracyjną, a zatem za to, aby ludzie nie ginęli masowo w morzu, aby nie koczowali miesiącami na granicach Unii, aby nie musieli opuszczać swoich rodzinnych domów. Spoczywa ona na rządach poszczególnych państw oraz na unijnych urzędnikach. Sugerowanie zwykłym obywatelom, że to tylko z powodu nieczułości ich serca ludzie tułają się i giną w morskich odmętach czyż nie byłoby jakimś rodzajem emocjonalnego szantażu? Wydaje się, że to politycy odpowiedzialni są za znalezienie właściwych rozwiązań powyższych problemów i że to ich przede wszystkim trzeba z tego rozliczać.
Z myślą o kierunku, w jakim powinno poszukiwać się politycznych rozwiązań, warto przywołać słowa papieża Franciszka: „Kościół wspiera wszystkich tych, którzy stają w obronie praw każdego człowieka do godnego życia, realizując w pierwszym rzędzie prawo do nieemigrowania, celem przyczynienia się do rozwoju kraju pochodzenia. Proces ten powinien objąć na pierwszym miejscu konieczność pomocy krajom, z których pochodzą migranci i uchodźcy. To potwierdza, że solidarność, współpraca, wzajemna zależność międzynarodowa i sprawiedliwy podział dóbr ziemi są podstawowymi elementami głębokiego i skutecznego działania, przede wszystkim w regionach, skąd pochodzą przepływy migracyjne, aby ustały te dysproporcje, które prowadzą ludzi do indywidualnego lub zbiorowego opuszczania własnego środowiska naturalnego i kulturowego. W każdym razie, należy zapobiegać możliwie już w zarodku ucieczkom uchodźców i masowym migracjom, powodowanym przez ubóstwo, przemoc i prześladowania” (Franciszek, Orędzie na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy 2016 r.).
Każdemu człowiekowi przysługują pewne prawa, którym odpowiadają stosowne obowiązki. Także imigranci mają swoje prawa. Zgoda na pobyt w danym kraju konkretnej osoby to także deklaracja o gotowości poszanowania przez to państwo praw przysługujących tej osobie. Kościół szczególnie mocno przypomina o prawie do wolności religijnej oraz o prawie do łączenia rodzin. Oczekiwanie zatem, że ktoś zmieni religię czy odstąpi od przestrzegania części związanych z nią zwyczajów - o ile nie naruszają one porządku publicznego - jest całkowicie nie na miejscu. Nie ma także jakiś zróżnicowanych form obywatelstwa. Jeśli imigrantowi raz już zostanie przyznane obywatelstwo, ma on takie same prawo jak inni współobywatele do zaprowadzania w danym kraju swojego porządku. Oczywiście, ma on także – jak każdy obywatel – obowiązek przestrzegania obowiązującego w danym kraju prawa. Odpowiedzialność polityczna domaga się uwzględnienia tej perspektywy na etapie tworzenia polityki migracyjnej państwa.
W przypadku pojedynczych przybyszów różnica kultury czy religii nie odgrywa zasadniczego znaczenia. W sytuacji masowego napływu imigrantów jest już inaczej. Każda bowiem społeczność ma ograniczoną wydolność do przyjmowania ludzi o odmiennej kulturze. Ponieważ Europa doświadcza dzisiaj głębokiego kryzysu kulturowego i religijnego, jej zdolność do „absorbcji” ludzi z innych kultur i religii jest bardzo ograniczona. Nie przypadkiem z radykalizacją wyznawców islamu mamy do czynienia właśnie w Europie, w drugim czy trzecim pokoleniu migrantów. O ile zatem możemy się spotkać z niechęcią do imigrantów, której źródłem jest ksenofobia, czy zwykły strach związany z ignorancją, czego nie wolno pochwalać, a należy właściwie oceniać, o tyle mamy także do czynienia z poważnymi zastrzeżeniami do aktualnej polityki migracyjnej UE zgłaszanymi przez ludzi, którzy mają świadomość złożoności problemów i skali bieżącego wyzwania. Zwracają oni uwagę, że czym innym jest niechęć, a czym innym rozsądek, czym innym współczucie, a czym innym zwykła naiwność.
Mamy więc, z jednej strony, pokusę zamknięcia się w sobie, postawy obojętności, niekiedy nienawiści, podczas, gdy „Słowo «Europa» - jak mówił Jan Paweł II - winno oznaczać «otwartość» (Ecclesia in Europa, 111) -, z drugiej zaś ryzyko nieodpowiedzialnej polityki, która, otwiera nowe pole przyszłych konfliktów społecznych. Potrzebujemy odpowiedzialnej polityki miłosierdzia, której niewątpliwy brak odczuwamy, a będziemy odczuwać jeszcze bardziej, jeśli w duchu odpowiedzialności, Europa nie potrafi jej wypracować.
Jako pasterze Kościoła zdajemy sobie sprawę, że przesłanie Roku Miłosierdzia byłoby odbierane jako całkowicie niewiarygodne, gdyby czas ten został medialnie zdominowany przez anty-imigranckie marsze czy też gdyby kojarzył się w widokiem zwłok wyrzuconych przez morze pod symboliczną Bramą Europy.
* * *
3. Zamiast zakończenia. Obraz zamkniętych kościołów i otwartych zaledwie przedsionków, z obawy przed złodziejami, od którego rozpocząłem, stał się kiedyś dla kard. Ratzingera okazją do głębszej refleksji. Mówi on: złodzieje zawsze byli, różnorodni rabusie też. Szukali oni swojego łupu w kościołach. Mimo tego kościoły przez wieki nie musiały być zamykane. Ponieważ przed tymi niebezpieczeństwami kościoły były bronione przez ludzi pobożnych modlących się przed tabernakulami tych kościołów – mówi Ratzinger. Jeśli ten obraz przenieść na kościół pisany przez duże K, Kościół w Europie, to może jest tak, że słabość chrześcijaństwa w naszym kręgu religijno kulturowym, brak mocnych środowisk pogłębionej wiary, mało poważne traktowanie zasad chrześcijańskiej wiary, nauki Kościoła, wprost ewangelii, jest tym co powoduje, a przynajmniej zwiększa, zamykanie się chrześcijan w Europie na przybyszów z innych kultur rodzi lęki i obawy o własną tożsamość. To jest poważne pytanie dla naszego pokolenia, poważne pytanie na rok Miłosierdzia. Jaka jest zdolność misyjna i ewangelizacyjna Kościoła na naszym kontynencie i Polsce
Rok Miłosierdzia jest dla każdego z nas wyzwaniem. Jezus zaś mówi do nas: „Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: «Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary». Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (Mt 9, 13).
Cztery dni po katastrofie spod gruzów wciąż wydobywane są żywe osoby.
Wczorajsza noc była pierwszą od dłuższego czasu, gdy nie było masowych nalotów.
Wiec rozpocznie się w Paryżu niedaleko siedziby niższej izby parlamentu - Zgromadzenia Narodowego.
Łączna liczba zabitych we wznowionej 18 marca izraelskiej ofensywie wynosi 1042.
Ich autor jest oskarżony o seksualne i psychiczne wykorzystywanie kobiet.