Płock, 06.08.2017. 36 Płocka Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę zobacz galerię
Pielgrzymka to świetny "reset" psychiczny i przestrzeń, gdzie panuje duch wspólnoty, mówią pątnicy, którzy już wyruszyli na szlak.
- Do pójścia na pielgrzymkę zachęcił nas kolega, który chodzi już od 10 lat. Na początku obawiałyśmy się drogi, tych kilkuset kilometrów… ale jakoś się udało - mówią młode pątniczki z grupy Zielonej: siostry Kamila i Izabela Wójciak oraz ich koleżanka i sąsiadka Emilia Hnat. Dziewczyny są na pielgrzymce po raz trzeci.
Co przyciąga je na szlak? - Na pewno klimat, atmosfera i ludzie, to że tutaj każdy jest dla siebie nawzajem. Mamy zaufanie do ludzi, którzy chodzą na pielgrzymkę; możemy ich w ogóle nie znać, ale im ufamy. Poza tym, jak się pójdzie na pielgrzymkę, to potem rok się inaczej układa, wszystko jest lepsze. Warto iść, bo wszystko się "resetuje", wyczyszcza w głowie. My na przykład zdecydowałyśmy się nie używać telefonów w drodze, tylko wieczorem, żeby zadzwonić do rodziców, bo pielgrzymka ma być odskocznią od wszystkiego - mówią Kasia, Iza i Emilia.
Pątniczki dodają, że pielgrzymka sprawia, że wiele rzeczy staje się wyjątkowymi. Wyjątkowo przeżywa się swoją wiarę i doświadcza żywego Kościoła. - Nawet przekazanie sobie znaku pokoju jest zupełnie inny niż w parafii na Mszy św. Na pielgrzymce wszyscy się przytulamy, jest inaczej… W kościele każdy się jakoś wstydzi, tutaj jest otwartość - mówią.
- Jesteśmy pod wrażeniem starszych, doświadczonych pielgrzymów. Gdy pierwszy raz szłyśmy i miałyśmy trudności, bo bolały nas nogi, pewien starszy pan, którzy sam szedł o lasce, nam pomagał... - mówią pątniczki z grupy zielonej.
Wśród tegorocznych uczestników płockiej pielgrzymki na Jasną Górę można spotkać pewien odsetek osób, które zdecydowały się iść tylko pewien odcinek, ze względu na różne obowiązki rodzinne i zawodowe. Jak mówią niektórzy, nawet dla jednego, dwóch dni warto wyruszyć na szlak. - Czujemy ogromną radość, chociaż idziemy jeden dzień, ale chcemy przeżyć ten czas, doświadczyć atmosfery pielgrzymki - mówią panie Ania, Edyta, Wiola, Ewa, Renata i Kasia, które należą do wspólnoty Przyjaciele Oblubieńca, w parafii św. Maksymiliana w Płońsku.
- Mamy ze sobą prywatne intencje, ale idziemy przede wszystkim z ogromną wdzięcznością za to, że Pan Bóg pozwolił nam rano wstać i tu być. U nas rano bardzo padało. Po drodze każda z nas miała wątpliwości typu: "idziemy, nie idziemy?" Ale podjęłyśmy to wezwanie - mówią.
Pani Renata dawniej chodziła na pielgrzymki, teraz chce "zarazić" pielgrzymkową pasją swoje koleżanki i dzieci. - Przede wszystkim chcę przekazać koleżankom, że tu człowiek nie idzie sam, że panuje tu duch wspólnoty, i to daje największą siłę. Każdy dzień daje ogromną radość. To są moje wspomnienia z dawnych pielgrzymek. Każdy bąbel, odcisk, ból jest indywidualną ofiarą. To jest nieodzowna część pielgrzymowania. Chcemy też wciągać następne pokolenia. Cieszę się, że mój syn ma już zaszczepionego bakcyla pielgrzymowania - mówi.
- Ja też staram się zachęcić moją córkę, które jest tu ze mną. Mój syn, który został w domu powiedział wczoraj - "mamo, będę za tobą cały dzień tęsknił"… - śmieje się pani Kasia.
- Dla mnie to wyjście na szlak to wielkie wyzwanie i przełamanie lęków, bo mam duże problemy zdrowotne. Od dwóch dni mam ból w biodrach i nodze. Myślałam już, że nie dam rady, ale pomyślałam sobie: "nie, ja muszę…" - przyznaje pani Edyta.
Pątniczki z Płońska chcą w przyszłym roku wyruszyć na całą trasę do Częstochowy. - Przekazujemy pałeczkę młodym. A dla dzieci nie wykład, a przykład jest skuteczny, więc zaciskamy zęby i idziemy dla nich…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Zgodnie z planami MS, za taki czyn nadal groziłaby grzywna lub ograniczenie wolności.
Wciąż aktualne pozostaje stanowisko Trybunału, że Konwencja nie przyznaje „prawa do aborcji”.
Wciąż aktualne pozostaje stanowisko Trybunału, że Konwencja nie przyznaje „prawa do aborcji”.
Szymon Hołownia wybrany z kolei został wicemarszałkiem Sejmu.
Polskie służby mają wszystkie dane tych osób i ich wizerunki.
Rosyjskie służby chcą rozchwiać społeczeństwo, chcą nas wystraszyć.
Mówi Dani Dajan, przewodniczący Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Yad Vashem.