W internetowym wydaniu magazynu "Wired", który zajmuje się wpływem nauki i technologii na kulturę, ekonomię i politykę, pojawiła się właśnie zapowiedź "wielkiej wyprzedaży" w NASA.
Amerykańska agencja planuje w najbliższym czasie pozbyć się 2,5 tys. przedmiotów, które wyjdą z użycia po zakończeniu programu lotów wahadłowców.
Największymi i jednocześnie najdroższymi obiektami, które Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej planuje sprzedać jeszcze w lutym są promy kosmiczne.
Spośród trzech wahadłowców, które pozostają w służbie - Atlantis, Endeavour, Discovery - tylko ten ostatni znalazł już nabywcę (po wykonaniu ostatniej misji, we wrześniu tego roku, ma on trafić do Narodowego Muzeum Lotnictwa i Przestrzeni Kosmicznej w Waszyngtonie).
Pozostałe dwa promy są jeszcze "dostępne w sprzedaży". NASA czeka na oferty od potencjalnych nabywców do 19 lutego. Cena każdego z wahadłowców wraz z dostawą i przygotowaniem orbiterów do ekspozycji to blisko 30 milionów dolarów.
Agencja zastrzega jednak, że sprzeda promy jedynie podmiotom chcącym udostępnić je publicznie, co według "Wired" wklucza z grona nabywców znanych z zamiłowania do astronomii i astronautyki amerykańskich miliarderów, założycieli informatycznych gigantów - Billa Gatesa (Microsoft) czy Siergieja Brina (Google).
Oprócz wahadłowców, NASA planuje pozbyć się również większości urządzeń, instrumentów i elementów wyposażenia, które były wykorzystywane podczas przygotowań do misji promów i w trakcie samych lotów kosmicznych - od skafandrów astronautów do symulatorów, w których załogi ćwiczyły między innymi starty, lądowania i spacery kosmiczne.
Zgodnie z planami MS, za taki czyn nadal groziłaby grzywna lub ograniczenie wolności.
Wciąż aktualne pozostaje stanowisko Trybunału, że Konwencja nie przyznaje „prawa do aborcji”.
Wciąż aktualne pozostaje stanowisko Trybunału, że Konwencja nie przyznaje „prawa do aborcji”.
Szymon Hołownia wybrany z kolei został wicemarszałkiem Sejmu.
Polskie służby mają wszystkie dane tych osób i ich wizerunki.
Rosyjskie służby chcą rozchwiać społeczeństwo, chcą nas wystraszyć.
Mówi Dani Dajan, przewodniczący Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Yad Vashem.