Czekanie ma promień światła

11 września 2001 r.

publikacja 11.09.2006 08:46

To było przerażające. Pamiętam, że gdy usłyszałem wiadomość o ataku terrorystów na World Trade Center w Nowym Jorku pomyślałem: „Zaczyna się trzecia wojna światowa. Niech Bóg ma nas w swej opiece".

Spokojnie, pożar jest u sąsiadów

Przez pierwszy kwadrans ewakuacja południowego wieżowca przebiegała sprawniej niż w północnym bliźniaku. Tam był pożar. Tu działały nawet windy, z czego wielu skwapliwie korzystało. (...) Syreny alarmowe milczały, podobnie głośniki wewnętrznego systemu ostrzegawczego. A kiedy wreszcie się odezwały, z megafonów popłynął uspokajający komunikat: w sąsiednim wieżowcu wybuchł pożar, nasz budynek jest bezpieczny, nie ma konieczności ewakuacji. Część uciekinierów zawróciła z powrotem do swoich biur. Windy jadące w górę znowu się zapełniły. Stanley Praimnath, zastępca wiceprezesa ds. administracyjnych w Banku Mizuho Corporation, prawie wychodził już z południowego wieżowca World Trade Center, kiedy zaczepił go jeden ze strażników. – Dokąd koledzy idziecie? – spytał. – Cóż – odparł Praimnath – idę do domu. – Dlaczego? – cerber wypytywał dalej. Praimnatha trochę to zdziwiło. Odpowiedź wydawała mu się oczywista. – Widziałem spadające kłęby ognia – wyjaśnił. – Nie, wasz budynek jest niezagrożony i bezpieczny – stanowczo oświadczył strażnik. – Idźcie z powrotem do biura. Po chwili wahania Stanley Praimnath zawrócił więc, wsiadł do windy i wyjechał na 81. piętro, gdzie mieścił się jego gabinet. (...)
oceń artykuł Pobieranie..

Reklama

Reklama