Dziekuję ks. Dziewieckiemu za odwagę. Ale czy znajdzie się wiecej osób by obronic rodziny. Gdzie są absolwenci uczelni katolickich, przecież jest ich nie tak mało. Przynajmnie należało by się to wiernym katolikom którzy dwa razy do roku zbierają składkę na UJPII, KUL, itp....
Niepłodność definiowana jest współcześnie przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) jako niemożność zajścia w ciążę pomimo regularnego współżycia płciowego (3–4 razy w tygodniu), utrzymywanego powyżej 12 miesięcy, bez stosowania jakichkolwiek środków zapobiegawczych. Niepłodność dotyczy pary ludzkiej, bo żadna osoba nie może być płodna w pojedynkę.
Homoseksualizm nie wiąże się z chorobą bezpłodności. Analogicznie, gdybyśmy wzięli pod uwagę "białe małżeństwo", gdzie dwoje osób tworzy związek, ale dzieci z tego nie ma. Przecież nie powiemy, że oboje są bezpłodni, ani tym bardziej, że tworzą "chory związek".
Nie mówimy o nauczaniu Kościoła (w świetle którego takie związki są niedopuszczalne), tylko o kryteriach medycznych.
Z medycznego punktu widzenia związek bezpłodny (w uproszczeniu "chory") tworzy kobieta i mężczyzna, przy założeniu że jedno z nich, lub oboje są bezpłodni. Kościół jak najbardziej błogosławi takie "chore" związki. Medyczne kryterium w żaden sposób nie odnosi się do moralności, więc nie mieszajmy proszę pojęć.
Dremorze, w związkach homoseksualnych nie występuje stosowanie środków zapobiegawczych z tego prostego powodu, że jest to związek aż tak oczywiście niepłodny, że środki zapobiegawcze niczego by nie zmieniły. Prawda broni się siłą samej prawdy.
Nieprawda, rodzaj związku nie determinuje bezpłodności. Teoretycznie homoseksualista może spłodzić potomstwo (i często to robią wielu homoseksualistów ma własne dzieci pochodzące z innych związków), więc nie jest osobą bezpłodną. Wybrany rodzaj związku nie sprawia, że ktoś medycznie staje się chory.
Dermor Ty jesteś typowym przykładem takiej osoby , która zakłamuje i wykrzywia każda prawdę, a... raczej osobami, byłabym zapomniała ;) macie chore serca, ale na szczęście macie jeszcze szansę, którą Bóg każdemu i zawsze daje.
Szanowny Dremorze, sam przyznajesz, że osoby homoseksualne mogą mieć dzieci z innych ZWIĄZKÓW. Sam więc wreszcie uznajesz fakt, że płodny może być tylko związek, a nie pojedyncza osoba. Żaden człowiek sam ze sobą nie zajedzie w ciążę. To dlatego WHO mówi o związkach, a nie o pojedynczych osobach, gdy chodzi o płodność. Związki homoseksualne są niepłodne, czyli chore. W przypadku tych związków medycyna nie zna sposobów leczenia odkąd odkryto, że warunkiem płodności jest połączenie plemnika z komórką jajową, co w związkach homoseksualnych nie jest możliwe.
Nieprawda, WHO nie mówi o związkach, tylko o osobach. Osoba płodna będąca w związku z osobą bezpłodną sama nie staje się bezpłodna. Dlatego też nie leczy się "związku", tylko konkretną osobę, np. w sytuacji związku bezpłodnego mężczyzny z płodną kobietą leczy się mężczyznę, a nie mężczyznę i kobietę, czy ich związek.
Spójrz na taki przykład, jedną z medycznych metod zapobiegania bezpłodności jest dla przykładu inseminacja nasieniem innego dawcy, którą to metodą stosuje się, gdy jedna z osób jest płodna, a druga nie. Pomijając kompletnie moralny aspekt takiego zapłodnienia, musiałbyś uznać, że związek dwóch kobiet, z których jedna decyduje się na inseminację jest związkiem płodnym.
Tak więc minimum logiki proszę, niepłodność poszczególnych osób (jednej, czy dwojga) w związku nie sprawia że związek staje się bezpłodny (analogicznie, jak małżeństwo dwojga grzeszników nie staje się automatycznie związkiem grzesznym). Pomijam kompletnie fakt, że związki homoseksualne nie współżyją płciowo, co jest warunkiem spełnienia definicji płodności, bądź bezpłodności.
WHO: "niepłodność to stan, w którym zachodzi niemożność zajścia w ciążę pomimo rocznego współżycia seksualnego z przeciętną częstotliwością 3–4 stosunków tygodniowo". Mowa zatem o parze, która współżyje. Przez współżycie dwóch kobiet nie pojawi się ciąża. Inseminacja nie jest współżyciem homoseksualnym. Twierdzenie, że współżycie osób homoseksualnych to nie współżycie bardzo się nie spodoba aktywistom LGBT+. Dopóki pary homoseksualne nie zajdą w ciążę przez współżycie homoseksualne, dopóty będą tworzyć pary niepłodne, czyli chore. Tylko pani prof. Płatek wierzy w to, że w związkach homoseksualnych rodzi się więcej dzieci niż w związkach heteroseksualnych.
Powołujesz się na jedną definicję ignorując drugą, stąd błąd logiczny w Twoim rozumowaniu. Najpierw proszę zapoznaj się z medyczną definicją stosunku płciowego. Współżycie homoseksualne nie jest z medycznego punktu widzenia stosunkiem płciowym, tylko jest klasyfikowane jako "inna forma współżycia seksualnego". Medycyna opisując relacje homoseksualne zakłada wprost brak cech reproduktywnych takiego aktu, w związku z tym nie da się w żaden sposób stosować w tym przypadku definicji płodności.
Nie oznacza to, że osoby pozostające w relacji homoseksualnej są bezpłodne (ponieważ mogą być zdolne do spłodzenia potomstwa w ramach współżycia płciowego), ani też nie znaczy, że medyczną kategorię choroby (dotyczącą jednostki) można przełożyć na związek.
Pozostanę przy FAKTACH, bo to jedyne, co nie podlega dyskusji: płodność danej osoby nie prowadzi do płodności związku, czyli do przekazania życia dziecku, jeśli jest to związek homoseksualny. FAKTEM jest, że związki homoseksualne są niepłodne i że gdyby nie było związków heteroseksualnych, ludzkość by wymarła. W XXI wieku nie da się ukryć FAKTÓW. Żadne interpretacje tych FAKTÓW nie zmienią. Związki homoseksualne nie stają się płodne nawet wtedy, gdy pani prof. Płatek stwierdza, że w tych związkach rodzi się więcej dzieci niż w związkach heteroseksualnych.
Mam cierpliwość w obliczu twierdzeń, które są niezgodne z faktami. To jeszcze raz: dwie kobiety - "same w sobie" najbardziej nawet zdrowe i płodne - nie będą miały potomstwa w związku homoseksualnym. Ta sama zasada odnosi się do dwóch mężczyzn. To dlatego gdyby wszystkie związki były homoseksualne, ludzkość by wymarła. Możemy odwoływać się do różnych definicji związków i do różnych definicji płodności. Nie zmieni to FAKTU, że związek kobiety i mężczyzny może być płodny, a związek kobiety i kobiety czy mężczyzny i mężczyzny nie może być płodny. Ludzie zdrowi psychicznie mogą odwoływać się do różnych definicji, ale nie różnią się co do FAKTÓW, gdyż fakty są przed definicjami i nie są zależne od definicji.
No i zgoda, związek homoseksualny nie jest płodny. Ale nadużyciem jest stwierdzenie że jest to "związek chory", bo ani nie jest tu spełniona definicja choroby niepłodności, ani też sama definicja nie odnosi się do związku, tylko zawsze do osób.
No to raz jeszcze wróćmy do FAKTÓW: płodność danej osoby nie może być płodna poza związkiem z inną osobą. Definicja płodności\niepłodności, która nie respektuje tego FAKTU, wprowadzałaby w błąd.
Znów błądzisz. Płodność, lub bezpłodność jest stanem faktycznym, który jedynie diagnozuje się w oparciu o współżycie w związku. Np. osoba żyjąca w całkowitej wstrzemięźliwości może być jak najbardziej osobą płodną, podobnie z osobami żyjącymi w związkach.
No to jeszcze raz: żadna osoba nie zajdzie sama w ciążę. Płodność realizuje się wyłącznie w parze ludzi i może wystąpić wyłącznie w parach heteroseksualnych. Pary homoseksualne są zawsze niepłodne. Jeśli ktoś chce ten FAKT nazwać zdrowiem, a nie chorobą, to jego problem.
Ponieważ aktywiści LGCOSTAM wykazują się skrajną nietolerancją, to może zaprzestańcie w GN publikowania zdjęcia z dumnie powiewającym szpalerem tych ohydnych szmat, będzie mniej promocji, proszę!
Tak jest, i to nie przez przypadek, a systemowo tak ma być, według Pippi Langstrumpf 2x2=9, bo jej sie tak chce i ona ma sie za miarę wszechrzeczy, co jest konsekwencją postulatów np. pana D. Hume z 17. wieku, że powinność nie zależy (po staroświecku) od bytu (natury), a od dowolnej woli. POstępowi i .Nowocześni, Sapere aude! Kanta zastąpili wobec tego "czuciem". Rewolucji nihilizmu ciąg dalszy.
Stawianie kogoś w jednym rzędzie z zoofilami i nekrofilami nie jest obraźliwe? Jak można dziwić się reakcji gdy się kogoś tak obraża? Kto tu kogo odczłowiecza?
Autor tekstu nie stawia w jednym rzędzie kogoś z zoofilami czy nekrofilami, lecz respektuje fakt, że LGBT+ to także zoofile, nekrofile czy pedofile. Pan Trzaskowski poprzez "PLUS" zaznacza, że chodzi także o inne mniejszości seksualne niż tylko LGBT. Nie mówi natomiast, że jakieś mniejszości należy z LGBT+ wyłączyć.
w ciążę pomimo regularnego współżycia płciowego (3–4
razy w tygodniu), utrzymywanego powyżej 12 miesięcy,
bez stosowania jakichkolwiek środków zapobiegawczych. Niepłodność dotyczy pary ludzkiej, bo żadna osoba nie może być płodna w pojedynkę.
Z medycznego punktu widzenia związek bezpłodny (w uproszczeniu "chory") tworzy kobieta i mężczyzna, przy założeniu że jedno z nich, lub oboje są bezpłodni. Kościół jak najbardziej błogosławi takie "chore" związki. Medyczne kryterium w żaden sposób nie odnosi się do moralności, więc nie mieszajmy proszę pojęć.
Spójrz na taki przykład, jedną z medycznych metod zapobiegania bezpłodności jest dla przykładu inseminacja nasieniem innego dawcy, którą to metodą stosuje się, gdy jedna z osób jest płodna, a druga nie. Pomijając kompletnie moralny aspekt takiego zapłodnienia, musiałbyś uznać, że związek dwóch kobiet, z których jedna decyduje się na inseminację jest związkiem płodnym.
Tak więc minimum logiki proszę, niepłodność poszczególnych osób (jednej, czy dwojga) w związku nie sprawia że związek staje się bezpłodny (analogicznie, jak małżeństwo dwojga grzeszników nie staje się automatycznie związkiem grzesznym).
Pomijam kompletnie fakt, że związki homoseksualne nie współżyją płciowo, co jest warunkiem spełnienia definicji płodności, bądź bezpłodności.
Nie oznacza to, że osoby pozostające w relacji homoseksualnej są bezpłodne (ponieważ mogą być zdolne do spłodzenia potomstwa w ramach współżycia płciowego), ani też nie znaczy, że medyczną kategorię choroby (dotyczącą jednostki) można przełożyć na związek.