I jest prezydent naszego głównego sojusznika politycznego? Człowiek, którzy rzuca w przestrzeń zupełnie absurdalny pomysł (który kraj zdecydowałby się sprzedać swoją część i swoich obywateli?), po czym niejako "obraża się" i rezygnuje z wizyty organizowanej na zaproszenie królowej. Przecież to jakaś kpina... Gdyby nagle kanclerz Niemiec zaproponowała, że odkupi od Polski lasy lubuskie za sensowną kwotę, a potem odwołała na Twitterze wizytę, bo polski premier powiedziałby "wara", uznalibyśmy to w Polsce za szczyt politycznej bezczelności. Jak widać, na świecie mamy układ trzech liderów: jeden chce świat kupić, drugi wysyła zielone ludziki, trzeci - telefony marki H.