Mimo tak intensywnej narracji jak tym nauczycielom jest dobrze nadal nie ustawiają się kolejki chętnych do pracy w szkołach. Co więcej, są nauczyciele którzy odchodzą z zawodu, bo tak wielkie pensje i tak wielkie przywileje ich zapewne przerastają.
Pokażcie mi "komitet strajkowy" który zamówi sondaż z którego miałby wynikać brak dla strajku poparcia... Poza tym, nie spodziewałbym się tak drastycznych i dezorganizujących pracę szkół form protestu jak na wiosnę. Wszyscy politycy mający "przełożenie" na nauczycielskie związki czy komitety, nie będą tym zainteresowani, bo ekstra punktów od wyborców, nawet tych całkiem swoich raczej w ten sposób nie zdobędą, a wręcz przeciwnie, o czym już się przekonali. Będą się raczej obnosić ze swoją troską i zrozumieniem dla słusznych postulatów, może rzucą parę wyborczych obietnic które nic nie kosztują, jak to obiecanki. Spodziewałbym się za to umieszczenia konkretnych i popartych wyliczeniami zapowiedzi w programie wyborczym rządzących, które, jak to zapowiedzi, mają szansę być realizowane. I nie tylko jak chodzi o płace, ale o objęcie oświaty i samych nauczycieli specjalną troską. Tak, potrzebujemy w Polsce szkoły efektywnej i na dobrym poziomie, na co wreszcie po ogarnięciu spraw najbardziej podstawowych powinno być nas stać, i będzie. Jeśli tak w październiku przy urnach zdecydujemy.
W jedno wierzę - z nauczycielami pod rządami tej ekipy będzie tak jak z pielęgniarkami. Faktycznie dzięki rządzącym wzrosną im zarobki, ale w szkołach nie będzie miał kto uczyć.
A ja sądzę, że strajku nie będzie. Związki zawiodły mnie tak samo jak rząd, w mojej szkole raczej ludzie "są na nie", choć w kwietniu strajkowało około 90% załogi.