Debatę na temat etycznych, naukowych i prawnych aspektów zapłodnienia in vitro zorganizowała Katolicka Agencja Informacyjna. Gorąca dyskusja trwała ponad 2,5 godziny.
Debatę na temat etycznych, naukowych i prawnych aspektów zapłodnienia in vitro zorganizowała Katolicka Agencja Informacyjna. W debacie wzięli udział: dr Leszek Bosek, z Wydziału Prawa i Administracji UW, prof. Romuald Dębski, Klinika Położnictwa i Ginekologii CMKP, prof. Krzysztof Marczewski, członek Europejskiej Grupy ds. Etyki w Nauce i Nowych Technologiach (EGE) przy Komisji Europejskiej, lekarz z zawodu, dr Piotr Lewandowski, kierownik Przychodni Leczenia Niepłodności „Novum” w Warszawie, ks. prof. Andrzej Szostak, filozof i etyk z KUL, małżeństwa, które mają za sobą doświadczenia w leczeniu niepłodności (i dzieci urodzone w sposób naturalny lub wskutek zapłodnienia in vitro) oraz goście debaty. Gorąca dyskusja trwała ponad 2,5 godziny. Problem jest bardzo skomplikowany i dotyczy wielu dziedzin. Ks. prof. Andrzej Szostak na początku naświetlił stanowisko Kościoła katolickiego na podstawie instrukcji Donum vitae. Dalszą dyskusję zdominowali lekarze i prawnicy. Prof. Dębski i dr Lewandowski bardzo mocno bronili dwóch kwestii. Niepłodność została uznana przez WHO za chorobę społeczną, a metodę zapłodnienia in vitro niektórzy – m.in. wspomniani specjaliści - uważają za sposób leczenia. Ta teza wzbudziła dyskusję na sali, jako że zasadniczo osoba z przyczyn medycznych niepłodna po zabiegu nie staje się płodną, a jedynie może urodzić dziecko. Prof. Dębski stwierdził w odpowiedzi na te zarzuty, że celem leczenia niepłodności nie jest płodność, a posiadanie dziecka. Warto w tym kontekście zacytować odczytany na sali fragment artykułu dotyczącego prawnych aspektów leczenia niepłodności: „Żaden przepis nie daje obecnie uprawnienia do uzyskania czy też posiadania dziecka. […] W przypadku dążenia do uzyskania potomstwa przy zastosowaniu technik, bez których spłodzenie i urodzenie potomstwa nie byłoby w ogóle możliwe w przypadku konkretnej pary ludzkiej, dziecko traktowane jest jako przedmiot świadczenia, realizacji którego domagać by się mogli małżonkowie.” Pochodzi on z tekstu napisanego przez Panią Joannę Haberko z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i opublikowanego w ubiegłorocznej Ginekologii Praktycznej (2007, 2:23-29). Że dziecko – nawet nienarodzone i na dowolnym etapie rozwoju– uznawane jest (w dokumentach europejskich) za istotę ludzką, która nie może być przedmiotem, a jedynie podmiotem obdarzonym godnością nie trzeba przypominać. Czy zapłodnienie in vitro może leczyć? Jedna z kobiet, która w wyniku takiego zapłodnienia urodziła 4,5-letnią obecnie córeczkę, kilka lat później poczęła w sposób naturalny i urodziła kolejne dziecko. Czy wobec tego zapłodnienie in vitro leczy? Przedstawicielka katolickiego ośrodka adopcyjnego stwierdziła, że często w ten sam sposób „leczy” adopcja – zdarza się, że parom, które po długim leczeniu adoptowały dziecko, wkrótce rodzi się własne. Mówiono o indywidualnych doświadczeniach z leczeniem niepłodności i zabiegami in vitro, dobrych i złych. Te wypowiedzi – często naładowane emocjami – wzbudziły ostrą dyskusje, ale - jak podsumował je ks. prof. Szostak – są zawsze zapisem indywidualnych, bardzo różnych doświadczeń. Lekarze poruszali również kwestię zabijania zarodków. Jak mówili, wszystkie nadmiarowe zarodki są zamrażane. Pani doktor, prowadząca w klinice Novum zapłodnienia in vitro mówiła, że również te, których wygląd świadczy, że mogą nie być zdrowe (jak się wyraził dr Lewandowski „niedostatecznie dobre”). Zamrażamy wszystkie, bo nie wiemy, które są zdrowe, które chore – mówiła Pani Doktor. Na stronie internetowej innego polskiego ośrodka można znaleźć jednak informację, że zamrażane są zarodki „morfologicznie prawidłowe”. Czy jeśli ośrodek prowadzi badania genetyczne przed implantacją, to w razie wykrycia choroby genetycznej uszkodzone zarodki zamraża? Na to pytanie nie mogło być odpowiedzi – przedstawicieli tego ośrodka nie było. Te zarodki również powinny być zamrażane – powiedział prof. Dębski.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.