Sprawca lipcowej masakry w Oslo i na wyspie Utoya Anders Behring Breivik kwestionuje raport psychiatrów, którzy uznali go za niepoczytalnego - powiedział jeden z jego adwokatów, Odd Ivar Groen, cytowany w sobotę przez gazetę "Verdens Gang".
"Obejrzeliśmy znaczną część raportu, który przedstawia jego rozmowy z psychologami. Zareagował stwierdzeniem, że raport zawiera błędy, kłamstwa i że jego oświadczenia zostały wyjęte z kontekstu" - powiedział obrońca.
Podkreślił, że jego klient "nie podziela oceny psychiatrów", według której jest chory psychicznie. Zdaniem Breivika, lekarze nie znają wystarczająco ideologii politycznych. "Jego zdaniem, zakwalifikowali jako dziwaczne pewne jego oświadczenia, których on za dziwaczne nie uważa" - wskazał obrońca. Dodał, że Breivik nie zna całości raportu.
Agencja AFP przypomina, że dzień po werdykcie psychiatrów Breivik według adwokata "był trochę zdziwiony, ale jednocześnie powiedział, że oczekiwał najgorszego".
Jak ogłoszono we wtorek, dwoje biegłych psychiatrów wyznaczonych przez sąd uznało Breivika za niepoczytalnego. Psychiatrzy rozmawiali z nim łącznie przez 36 godzin, przestudiowali nagrania z policyjnych przesłuchań oraz rozmawiali z jego matką.
O tym, czy sprawca masakry może odpowiadać za swoje czyny, ostatecznie zdecyduje jednak sąd. Proces Breivika rozpocznie się 16 kwietnia przyszłego roku. Na nim psychiatrzy przedstawią w całości swą opinię.
W przypadku uznania przez sąd jego niepoczytalności Breivik nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności karnej, lecz skierowany przymusowo i na czas nieokreślony na leczenie do szpitala psychiatrycznego. Decyzja o przymusowym leczeniu w szpitalu psychiatrycznym będzie weryfikowana co trzy lata.
Breivik przyznał się do zamachów w Oslo i na wyspie Utoya, w których 22 lipca zabił 77 osób, ale nie poczuwa się do winy. Twierdzi, że jako dowódca norweskiego ruchu oporu sprzeciwił się wielokulturowości. Śledztwo nie potwierdziło istnienia takiego ruchu. Ustalono, że Breivik najprawdopodobniej zaplanował i przeprowadził ataki na własną rękę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.