Sąd apelacyjny w Kijowie utrzymał w piątek w mocy wyrok siedmiu lat więzienia dla byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko, skazanej przez sąd pierwszej instancji za nadużycia przy zawieraniu kontraktów gazowych z Rosją w 2009 roku.
"Wyrok Sądu Dzielnicy Peczersk (w Kijowie) w sprawie skazanej Tymoszenko nie podlega zmianie" i staje się prawomocny - oświadczyła sędzia sądu apelacyjnego Ołena Sytajło.
Piątkowa rozprawa toczyła się przy pustej sali; nie uczestniczyła w niej ani Tymoszenko, ani jej adwokaci. Dzień wcześniej była premier oświadczyła, że nie będzie brała udziału w "farsie" w sądzie, w którym nie może liczyć na sprawiedliwy wyrok.
"Nie widzę konieczności dalszego uczestniczenia w farsie, z którą mamy do czynienia w ukraińskich sądach. Nie będę szukać w nich prawdy, bo tam jej nie ma. Jeśli chcą, niech sami bawią się w swoją +krzyworządność+, ukazując światu brak moralności i zdradliwość" - informowała Tymoszenko w czwartek za pośrednictwem służb prasowych swej partii Batkiwszczyna (Ojczyzna).
Była premier została skazana w październiku. Prócz wyroku siedmiu lat więzienia Tymoszenko otrzymała trzyletni zakaz zajmowania stanowisk państwowych, oraz została zobowiązana do wypłacenia państwowej firmie paliwowej Naftohaz Ukrainy odszkodowania w wysokości 1,5 mld hrywien (ok. 600 mln złotych). Według sądu była to wartość strat, które poniósł Naftohaz w wyniku zawarcia przez Tymoszenko niekorzystnych umów gazowych z Rosją.
Wyrok więzienia dla opozycyjnej polityk poważnie zachwiał stosunkami między Ukrainą a UE, która uznała, że władze ukraińskie mają wybiórczy stosunek do prawa.
Sprawa Tymoszenko była jedną z przyczyn zmian w porządku obrad szczytu Ukraina-UE, który odbył się w poniedziałek w Kijowie. Zamiast oczekiwanego parafowania negocjowanej od kilku lat ukraińsko-unijnej umowy stowarzyszeniowej doszło tam jedynie do ogłoszenia końca rozmów w sprawie tego porozumienia.
Choć wyrok na Tymoszenko w piątek stał się prawomocny, pozostanie ona na razie w areszcie śledczym w Kijowie, w którym przebywa od początku sierpnia. Przyczyną jest decyzja o jej powtórnym aresztowaniu, wydana 8 grudnia przez sąd na wniosek Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Służba ta prowadzi śledztwo w sprawie przestępstw, które Tymoszenko miała popełnić, kierując w latach 90. firmą Jednolite Systemy Energetyczne Ukrainy (JSEU).
Po ogłoszeniu wyroku skazującego ukraińscy obrońcy praw człowieka twierdzili, że w ich kraju nie ma więzienia, w którym Tymoszenko mogłaby odbywać swą karę. Żadna z istniejących placówek więziennych na Ukrainie nie jest przystosowana do przyjęcia osoby, która pełniła funkcje, dające jej dostęp do największych tajemnic państwowych - wyjaśniano.
Tymoszenko uważa, że wyrok na nią zapadł z inspiracji otoczenia prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza, z którym konkurowała w zwycięskich dla niego wyborach prezydenckich na początku ubiegłego roku.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"