Czteroosobową rodzinę chrześcijańską zamordowano maczetami w stanie Plateau w Nigerii.
Lokalna stacja radiowa podała, że ofiary należały do plemienia Berom, a podejrzanym o tę masakrę jest przedstawiciel plemienia Fulani, kojarzonego z wyznawcami islamu. Stan Plateau, niedaleko stolicy kraju, Abudży, jest obszarem granicznym między zamieszkiwaną głównie przez muzułmanów Północą a chrześcijańskim Południem. Obecny akt przemocy widziany jest bardziej jako przejaw nieporozumień lokalnych, niż jako objaw kryzysu na skalę krajową. Co prawda, jest to już drugi taki akt. W niedzielę w stolicy stanu Jos w zamachu bombowym na kościół zginął policjant.
Kościół katolicki Nigerii wyraził niedawno obawę, że bezradność państwa może doprowadzić do wybuchu wojny religijnej i destabilizacji tego afrykańskiego kraju. Domaga się on zarazem wymierzenia sprawiedliwości za bożonarodzeniowe ataki bombowe na katolickie świątynie, jakie przeprowadzili ekstremiści islamscy z ugrupowania Boko Haram.
Eskalację napięcia między chrześcijanami i muzułmanami wzmógł jeszcze bardziej wczorajszy atak bombowy na południu Nigerii. Tamtejsza policja poinformowała, że mały ładunek wybuchowy wyrzucono z samochodu do szkoły koranicznej. W zamachu obrażenia odniosło sześcioro dzieci i jeden dorosły.
Są zniszczenia w obwodach zaporoskim, odeskim, sumskim, charkowskim, chmielnickim i kijowskim.
Chodzi o tych, którzy uczestniczyli w śledztwach przeciwko Trumpowi.
Dzień wcześniej w wypadku autobusu szkolnego zginęła 15-latka.
Na liście pierwszy raz pojawił się opiekun osoby starszej i opiekun w domu pomocy społecznej.
Akta sprawy liczą prawie tysiąc tomów i wciąż ma ona charakter rozwojowy.
Dotyczy to m. in przedsiębiorców, lekarzy, inżynierów i nauczycieli.