Kolejny mnich tybetański podpalił się w zachodnich Chinach na znak protestu przeciwko polityce władz w Pekinie wobec Tybetu. Po ugaszeniu płomieni przez siły bezpieczeństwa mnich został dotkliwie przez nie pobity, a następnie zabrany w nieznane miejsce.
Nie wiadomo, czy przeżył - poinformowała Międzynarodowa Kampania na rzecz Tybetu (ICT).
Według tej organizacji z siedzibą w Londynie, 19-letni Lobsang Gyatso z klasztoru Kirti w prowincji Syczuan w prefekturze Aba podpalił się w poniedziałek po południu czasu lokalnego. Dwóch Tybetańczyków usiłowało mu pomóc, lecz oni również zostali dotkliwie pobici przez policję.
Według ICT, 20 mnichów tybetańskich i osób świeckich podpaliło się w Chinach w minionym roku, z czego przynajmniej 13 zmarło z powodu odniesionych obrażeń.
Według obrońców praw człowieka samobójstwa przez samospalenie stanowią desperacką odpowiedź na represje kulturalne i religijne Pekinu w tybetańskich rejonach Syczuanu. Ludzi, którzy dokonują tam samopodpaleń, chiński MSZ nazywa terrorystami i obwinia krytykującego je dalajlamę o nawoływanie do separatyzmu.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.