Jakie będą polskie Siły Zbrojne, gdy pozbawimy je moralnego i duchowego wsparcia? Jaka będzie armia, gdy szukając oszczędności, bezrefleksyjnie odrzuci się tych, którzy troszczą się o psychikę i ducha żołnierza? – pyta w wywiadzie dla KAI biskup polowy WP Józef Guzdek.
KAI: W jaki sposób kapelan może wspierać rodziny wojskowe?
- Centrum pomocy rodzinie jest kościół lub kaplica, do której przychodzą wierni pełniący służbę wojskową oraz ich rodziny. Tam modlimy się razem, podejmujemy próby ewangelicznego naświetlania problemów, wspieramy duchowo. W parafiach i ośrodkach duszpasterskich odbywa się przygotowanie do sakramentu małżeństwa, zawierane są związki małżeńskie, dzieci przystępują do Pierwszej Komunii Świętej. W tych miejscach wreszcie rodziny żegnają swoich bliskich, którzy odeszli do wieczności.
Organizujemy również spotkania z psychologiem mające na celu wsparcie, najczęściej żon - matek samotnie wychowujących dzieci, ponieważ mąż i ojciec przebywa na misji poza granicami kraju. Caritas ordynariatu polowego organizuje także letni wypoczynek dla dzieci i młodzieży z rodzin mniej zamożnych.
KAI: Zmniejszanie liczby etatów w ordynariacie polowym powoduje konieczność wyrzucenia na bruk niektórych kapelanów.
– Zależy mi na tym, aby zmiany dokonywały się z rozwagą i roztropnością. Od roku 1991, kiedy został odnowiony ordynariat polowy, do duszpasterstwa wojskowego zostało przyjętych wielu księży z kilkunastoletnim stażem pracy kapłańskiej. Obecnie osiągają oni wiek emerytalny i podejmują decyzję o wycofaniu się z pracy w wojsku. Niektórzy wracają do swoich diecezji, podejmując dalszą pracę duszpasterską, lub jako emeryci pomagają w parafiach, na terenie których mieszkają. Księża inkardynowani do ordynariatu polowego, już jako emeryci, nadal angażują się w pracę duszpasterską w wojskowych szpitalach, przy parafiach wojskowych, a nade wszystko towarzyszą licznym grupom kombatantów i weteranów wojennych. Odwiedzają chorych i wreszcie uczestniczą w odprowadzaniu zmarłych „na wieczną wartę”.
Kapelani, podobnie jak żołnierze, biorąc udział w misjach czy w zajęciach poligonowych, narażeni są na utratę zdrowia, choroby i kontuzje, dlatego niektórzy z przyczyn zdrowotnych wycofują się z duszpasterstwa wojskowego.
KAI: Obowiązkiem Księdza Biskupa jest nie tylko troska o czynnych żołnierzy, ale także o emerytów i rencistów.
– Mówi się o nich: „byli żołnierze”, ale takie stawianie sprawy jest głęboko krzywdzące, bo żołnierzem się nie bywa, ale się nim jest od przysięgi aż do śmierci. Wielu z nich w ostatnim czasie dosięgła bieda, a nawet nędza. Niedawno otrzymałem list od kontradmirała w stanie spoczynku, który stawia dramatyczne pytania: „Czy Ojczyzna w osobach jej władzy jest wierna swoim synom, emerytowanym żołnierzom, skoro miała odwagę pozbawić ich prawie wszystkiego... i na koniec pozostawić samym sobie?”. Pisze on, że „w wielu miejscach nie mogą nawet liczyć na wojskową pomoc medyczną, pozbawiono ich dostępu do kultury, likwidując kluby garnizonowe, zamknięto kasyna, gdzie spotykali się emeryci. Świadczenia emerytalne są niejednokrotnie uwłaczająco niskie, wojskowi emeryci żyją ubogo, niektórzy poniżej minimum socjalnego, wspomagani materialnie przez równie mało zasobne ośrodki pomocy społecznej. Są to ludzie bardzo starzy lub w podeszłym wieku, schorowani, którzy stracili młode lata i zdrowie wskutek wyczerpującej, ciężkiej służby w wojsku, na okrętach, a dzisiaj nie mogą nawet kupić leków, gdyż ich na ten wydatek nie stać”.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.