Jakie będą polskie Siły Zbrojne, gdy pozbawimy je moralnego i duchowego wsparcia? Jaka będzie armia, gdy szukając oszczędności, bezrefleksyjnie odrzuci się tych, którzy troszczą się o psychikę i ducha żołnierza? – pyta w wywiadzie dla KAI biskup polowy WP Józef Guzdek.
KAI: Czym podyktowane są te zmiany?
- Po tzw. uzawodowieniu armii i rezygnacji z poboru do służby zasadniczej zmniejszyła się liczba żołnierzy. Na początku lat dziewięćdziesiątych wojsko liczyło ok. 250 tys. żołnierzy zawodowych i służby zasadniczej, obecnie zaś liczy ok. 100 tys. żołnierzy zawodowych. Jednakże musimy pamiętać, że znacznie poszerzyło się pole działalności duszpasterskiej. W okresie PRL działalność kapelanów była ograniczona do przysłowiowej zakrystii, zaś obecnie kapelan jest wszędzie tam, gdzie żołnierz pełni służbę. Duszpasterską opieką objęte zostały także rodziny wojskowych oraz liczne grupy kombatantów i emerytów.
Od kilku lat w Wojsku Polskim trwa restrukturyzacja. W niektórych miejscach likwidowane są garnizony, przenoszone są jednostki wojskowe, zmienia się ich liczebność. A ponieważ kapelan powinien być tam, gdzie wojsko, powoduje to konieczność dokonania zmian w strukturze i w funkcjonowaniu duszpasterstwa.
KAI: Zmiany w katolickim duszpasterstwie wojskowym dotyczą tylko struktur?
- Zmianie uległ przede wszystkim sposób posługi wojskowym. W czasach, kiedy armia opierała się na żołnierzach z poboru, życie w koszarach tętniło przez cały tydzień. Kapelan spotykał się z żołnierzami w dzień powszedni, ale także w sobotę i w niedzielę. Obecnie, poza nielicznymi garnizonami, gdzie szkolą się żołnierze Narodowych Sił Rezerwowych, zajęcia w koszarach trwają od poniedziałku do piątku. Kapelani uczestniczą w cotygodniowych odprawach, prowadzą zajęcia z etyki normatywnej, są na ćwiczeniach i poligonach. Często prowadzą też indywidualne rozmowy z tymi, którzy potrzebują wsparcia. Ponadto, towarzyszą wojskowym i ich rodzinom w świętach rodzinnych, a szczególnie kiedy dotyka ich cierpienie, śmierć bliskich… Przygotowują też uroczystości związane ze świętem jednostki oraz uroczystości religijno-patriotyczne. Natomiast w niedziele, jeżeli nie pełnią posługi w kościele garnizonowym, często angażują się w pomoc w pobliskich parafiach terytorialnych, gdzie mieszkają rodziny wojskowych.
KAI: Z tego co Ksiądz Biskup mówi, kapelan nie ogranicza swej działalności do koszar i poligonu.
- Od początku istnienia ordynariatu polowego, czyli od 1919 r. biskupi polowi kładli duży nacisk na duszpasterstwo małżeństw i rodzin wojskowych. Zdawali sobie sprawę, że są one wystawione na wiele prób. Wystarczy wskazać na częstą nieobecność w domu męża i ojca, spowodowaną służbą w odległych garnizonach, udziałem w ćwiczeniach na poligonach oraz wielomiesięczną służbą poza granicami kraju na misjach pokojowych i stabilizacyjnych. Poświęciłem temu zagadnieniu list pasterski na tegoroczny Wielki Post. Kapelan ma więc wspierać rodzinę żołnierza, która doświadcza różnych trudności i zagrożeń wynikających ze specyfiki służby w wojsku.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.