Niemcy spierają się o konkubinat kandydata na głowę państwa.
Minęła euforia związana ze znalezieniem wspólnego kandydata na prezydenta Niemiec przez główne siły polityczne – Joachima Gaucka. Byłego pastora, opozycjonisty w NRD, polityka i szefa Urzędu ds. Akt Stasi. I mężczyzny, który nie dość, że żyje w separacji z żoną, to jeszcze pozostaje w związku z inną kobietą.
To właśnie nieuporządkowane życie osobiste polityka stanowi obecnie główny temat dyskusji nad jego kandydaturą. Głos w niej zabrał m.in. poseł bawarskiej Unii Chrześcijańsko-Społecznej, Norbert Geis. – Prezydent Gauck jako „wzór dla ludzi” mógłby wzmóc utratę znaczenia małżeństwa w społeczeństwie – napisał w liście do dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. – Jako że małżeństwo jest istotną zasadą porządkującą nasze życie społeczne, cieszy się ochroną konstytucyjną. Źle się dzieje, gdy małżeństwo zaczyna tracić na znaczeniu – dodał. Nie wiadomo, czy Geis, od lat konsekwentnie opowiadający się za wartościami rodzinnymi i występujący przeciwko ustawie o związkach partnerskich, podobnie jak jego partyjni koledzy głosował w 2010 roku za wyborem na prezydenta Niemiec Christiana Wulffa, rozwodnika, który jeszcze przed ślubem z drugą żoną począł z nią nieślubne dziecko.
Gaucka w obronę wziął m.in. przewodniczący Młodych Liberałów, młodzieżówki współrządzącej Niemcami Partii Wolnych Demokratów, Lasse Becker. – Zgodnie z naszymi otwartymi poglądami na rodzinę należy uznać każdy oparty na odpowiedzialności związek także ten nie będący małżeństwem – stwierdził. W bardziej wyważony sposób wypowiedział się redaktor naczelny ewangelickiej agencji informacyjnej Idea.de. – Geis ma rację, gdy wzywa Gaucka do uporządkowania swojego życia osobistego. Jednak nie można pomieścić wszystkiego w jednej osobie: wiarygodności we wszystkich możliwych obszarach, charyzmy i talentu retorycznego, czyli wszystkiego, czego potrzeba, by godnie reprezentować liczący 82 mln członków naród – pisze zadeklarowany zwolennik prezydentury Gaucka.
I dodaje, że jego zdaniem są większe przewiny wobec moralności, niż brak ślubu. Za przykład bierze Richarda von Weizsäckera, uznawanego przez wielu za niemieckiego „prezydenta wszechczasów”. – Miał i ma jedną i tą samą żonę. To z pewnością wzorowe. Jednak żaden prezydent RFN nie zabiegał o względy drugiej niemieckiej dykatury [chodzi o NRD – przyp. red.] w takim stopniu, jak on – uważa publicysta. Zarzuca byłemu prezydentowi, że nie ujął się wobec komunistów ani za osobami, które chciały uciec do RFN, ani za uciskanym w NRD Kościołem.
Dwa lata temu przed wyborami prezydenckimi Gauck zapowiadał, że ożeni się, jeśli zostanie głową państwa. Berlin wart jest ślubu?
Łączna liczba poległych po stronie rosyjskiej wynosi od 159,5 do 223,5 tys. żołnierzy?
Potrzebne są zmiany w prawie, aby wyeliminować problem rozjeżdżania pól.
Priorytetem akcji deportacyjnej są osoby skazane za przestępstwa.