Czy w internecie obowiązuje moralność, czy anonimowość jest zagrożeniem dla relacji międzyludzkich i czy nie pozbawia użytkowników odpowiedzialności? - pyta wybitny duszpasterz, publicysta - i użytkownik internetu o. Józef Augustyn SJ.
Internet nie zwalnia z odpowiedzialności i szacunku dla człowieka
Używanie poczty elektronicznej wymaga szacunku i uważności wobec człowieka, do którego wysyłamy jakąkolwiek informację. Kontakt z drugim człowiekiem, nawet jeżeli nie przedstawimy się z imienia i nazwiska, winien uwzględnić jego osobistą wrażliwość oraz inne okoliczności wpływające na wzajemny dialog. Informacje podawane za pomocą poczty elektronicznej winny być przekazywane w takiej formie, aby nie były przykre i obraźliwe dla danej osoby. Wszelkie anonimy przesyłane pocztą elektroniczną są tak samo naganne moralnie, jak te dostarczane pocztą tradycyjną. Jeżeli brzydzimy się anonimami pocztowymi, to dlaczego nie brzydzimy się anonimowymi wpisami w internecie, w których jest tyle brudnych intencji i emocji?
Internauta, który obraża i upokarza innych – oczywiście anonimowo, nie ma prawa domagać się, by jego wpisy zostały uszanowane. Nierzadko zdarza się, że internauci, których brutalne posty bywają usuwane przez portal, wyrażają potem pretensje i krzyczą o braku wolności słowa. Nie ma wolności słowa tam, gdzie boleśnie uderza się w drugiego człowieka. Nie ma wolności dla ranienia, krzywdzenia i zabijania moralnie innych. Skoro ktoś nie szanuje innych, nie ma prawa domagać się szacunku dla siebie i swojego słowa.
Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe” – oto początek moralności w każdej rozwiniętej kulturze i autentycznej religii, także w chrześcijaństwie. Portale winny konsekwentnie walczyć z przemocą, wulgarnością, cynizmem i bluźnierstwem w sieci. Rozpanoszyły się one tak bardzo, że wydają się wręcz konieczne i oczywiste. Osoby, które posługują się brutalnym i brudnym językiem w świecie wirtualnym, nie budzą zaufania także w świecie realnych relacji.
Wielu zauważa, że listy wysyłane w kopertach zdecydowanie różnią się od listów przekazywanych drogą elektroniczną. Niemal wszystkie tradycyjne listy, jakie otrzymujemy, rozpoczynają się i kończą zwrotem grzecznościowym: „Szanowny Panie”, „Droga Pani”, „Łączę serdeczne pozdrowienia” itp. Natomiast listy wysyłane drogą elektroniczną często bywają pozbawione wszelkich form grzecznościowych, co sprawia, iż stają się dla wielu przykre. Anonimowość i nieuwzględnianie jakichkolwiek form grzecznościowych wobec adresata poczty elektronicznej sprzyjają urzeczowieniu drugiego człowieka, manipulacji i wykorzystywaniu go dla własnych celów. Bliźni jest podporządkowany wówczas egoistycznemu interesowi. Anonimowość internetowa nie zwalnia nas bynajmniej z osobistej kultury, wrażliwości wobec bliźniego oraz szacunku dla jego osoby.
Rachunek sumienia z korzystania z internetu
Wielki Post to doskonała okazja, by zrobić sobie solidny rachunek sumienia z korzystam z internetu.
Czy nie poniżam i nie upokarzam innych w moich wpisach i wypowiedziach?
Czy nie jestem przykry, złośliwy dla osób, z którymi wymieniam opinie?
Czy mam minimum szacunku dla moich internetowych interlokutorów?
Czy biorę odpowiedzialność za wypowiadane słowa i opinie?
Czy nie kradnę cudzych dzieł zamieszczonych w internecie i nie podaję ich jako własnych?
Czy nie uciekam od realnych kontaktów rodzinnych: z rodzicami, dziećmi, mężem – żoną w wirtualny świat internetu?
Czy nie korzystam z internetowej pornografii?
Jakich słów, zdań, obrazów zamieszczonych w internecie winieniem się wstydzić?
Jakich interlokutorów w internecie winieniem przeprosić i za co?
To tylko niektóre podpowiedzi: refleksje i pytania, podane tytułem przykładu, które mogą być nam pomocne w internetowym rachunku sumienia. Każdy z nas, gdy stanie szczerze przed Bogiem, usłyszy w swoim sercu, co Bogu podoba się, a co nie w naszym korzystaniu z internetu.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.