W spokojnej atmosferze z Archikatedry Warszawskiej przed Pałac Prezydencki przeszedł w niedzielę wieczorem comiesięczny Marsz Pamięci ku czci ofiar katastrofy smoleńskiej.
Przemarsz ochraniało więcej niż zwykle policjantów, w obawie przed ewentualnymi incydentami w związku z tym, że z Pałacem Prezydenckim sąsiaduje hotel Bristol, w którym na czas Euro 2012 mieszka piłkarska reprezentacja Rosji. Incydentów nie było, a niektórzy członkowie rosyjskiego sztabu wyglądali przez hotelowe okna, zaciekawieni wydarzeniem.
Do zebranych ok. 1,5 tysiąca uczestników marszu przemawiał lider PiS Jarosław Kaczyński. "Tu kiedyś, mam nadzieję, że niedługo, będzie stał na stałe krzyż. Ten, który dziś jest w kościele świętej Anny" - powiedział. Dodał, że krzyż ma upamiętniać ofiary katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. i "te wielkie chwile zjednoczenia naszego narodu". Kaczyński apelował o uczestnictwo w kolejnych marszach, odbywających się co miesiąc.
Oprócz Kaczyńskiego w marszu uczestniczyli też inni politycy PiS, np. Antoni Macierewicz, Ryszard Czarnecki, Tomasz Kaczmarek i Wojciech Jasiński.
Uwagę mediów i demonstrantów przykuła niewielka grupka z transparentem "Koczownicy, dość szczucia nas na Rosjan". Grupka została odseparowana od uczestników marszu przez policję.
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.
Nazwy takie nie mogą być zakazane - poinformowała Rada Stanu powołując się na wyrok TSUE.
Najbardziej restrykcyjne pod tym względem są województwa: lubuskie i świętokrzyskie.
"Czytanie Dantego przez niewierzącego przynajmniej przygotuje jego umysł i serce na nawrócenie."