Reklama

PO odkłada sprawę in vitro

Platforma odkłada decyzję w kwestii in vitro. Projekt Małgorzaty Kidawy-Błońskiej zapewne nie trafi do marszałek Sejmu przed wakacjami parlamentarnymi. Z kolei konserwatywne skrzydło PO chce zgłosić konkurencyjny, dużo bardziej restrykcyjny projekt Jarosława Gowina.

Reklama

"Najprawdopodobniej projekt Jarosława Gowina zostanie zgłoszony jako poselski - uzgodnimy to jeszcze szczegółowo z ministrem" - powiedział PAP we wtorek Jacek Żalek, reprezentant konserwatywnego skrzydła w PO.

Projekt Kidawy-Błońskiej w kwietniu został przekazany władzom klubu Platformy, do tej pory jednak nie trafił do laski marszałkowskiej. Źródła PAP we władzach klubu PO informowały do tej pory, że czekają, aż do klubu wpłynie również projekt Gowina.

We wtorek szef klubu PO Rafał Grupiński powiedział PAP, że w lipcu projekt Kidawy-Błońskiej zostanie przedstawiony prezydium klubu, później ma zostać zaopiniowany przez rząd. Nie jest zatem przesądzone - przyznał Grupiński - czy w ostatecznej formie zdąży trafić do Sejmu jeszcze przed wakacjami parlamentarnymi.

Źródła PAP w klubie PO przyznają, że kwestie światopoglądowe dzielą parlamentarzystów Platformy. Władzom klubu zależy na utrzymaniu jego spójności, z kolei liberalni posłowie przyznają, że są poirytowani powolnym tempem prac nad kwestią in vitro. "Nie unikniemy takiej dyskusji, nie możemy też udawać, że sprawy nie ma" - powiedział PAP pragnący zachować anonimowość polityk Platformy.

To powtórka sytuacji z ubiegłej kadencji - już wtedy Kidawa-Błońska przedstawiła projekt w sprawie in vitro, a konkurencyjny, dużo bardziej restrykcyjny projekt w tej samej sprawie zgłosił obecny minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Zdania w klubie PO były podzielone. Oba projekty trafiły do nadzwyczajnej podkomisji. Przed końcem kadencji nie doszło do głosowania regulacji dotyczących in vitro.

Gowin chce, aby in vitro było dostępne tylko dla małżeństw; jego projekt nie przewiduje mrożenia zarodków (Gowin proponował, by można było wytwarzać ich maksymalnie dwa, ale pod warunkiem, że oba miałyby być implantowane).

Z kolei Kidawa-Błońska chce dać dostęp do in vitro nie tylko małżeństwom, ale też parom i samotnym matkom (wszyscy będą musieli wykazać, że podjęli wcześniej leczenie w związku z niepłodnością). Kidawa-Błońska proponuje, aby zarodki można było mrozić, ale nie niszczyć. Projekt zakazuje selekcji zarodków i handlu nimi. W jej projekcie nie ma mowy o refundacji in vitro z budżetu państwa.

Konserwatyści w PO szacują, że projekt Gowina może zyskać w klubie poparcie około 80 parlamentarzystów, w zdecydowanej większości posłów. Źródła PAP we władzach klubu oceniają, że jest to raczej 40-60 osób, ale przyznają, że to znacząca grupa, z którą trzeba się liczyć.

Platforma ma 206 posłów. Przy założeniu, że 80 z nich nie poprze projektu Kidawy-Błońskiej, projekt ten mógłby liczyć na około 130 głosów w PO i najprawdopodobniej - według dotychczasowych deklaracji - na poparcie SLD (25 posłów) i Ruchu Palikota (43 posłów). Daje to w sumie blisko 200 głosów, a więc za mało, aby być pewnym, że projekt nie upadnie w głosowaniu - przyznają źródła w kierownictwie klubu.

Jednocześnie - podkreślają rozmówcy PAP - Platforma nie chce konfliktować ze sobą poszczególnych frakcji, a już sama dyskusja o in vitro "podniosłaby temperaturę" w klubie.

Żalek deklarował już w rozmowie z PAP, że będzie przeciwny projektowi Kidawy-Błońskiej. "Ten projekt jest niestety projektem przypominającym ten SLD, a nie odpowiadającym próbie poszukiwania kompromisu, o ile w ogóle możliwy jest tutaj kompromis. Bo albo uznajemy, że prawo do życia jest nienaruszalne, albo nie" - powiedział.

Pod koniec kwietnia premier Donald Tusk zapowiedział, że jeśli PO będzie składała projekt dotyczący in vitro, będzie to na pewno jeden projekt klubowy. Jak ocenił, kluczową sprawą jest pytanie o finansowanie tej procedury.

"Mam równy dystans do obu projektów, ponieważ rozumiem argumenty i jednej, i drugiej strony. Tak naprawdę dzisiaj kluczową sprawą jest pytanie o finansowanie tej procedury" - powiedział Tusk. W ubiegłej kadencji premier deklarował, że skłania się ku projektowi Kidawy-Błońskiej.

Prawdopodobnie dłużej niż in vitro poczeka na złożenie do laski marszałkowskiej projekt ustawy o związkach partnerskich. Grupiński powiedział PAP, że ustawa ta jest jeszcze dopracowywana. "Myślimy, aby uruchomić ją po przeprowadzeniu najważniejszych reform. A jeśli chodzi o in vitro, to myślę, że możemy te prace rozpocząć wcześniej, bo projekt Małgorzaty Kidawy-Błońskiej wykorzystuje efekty i prace przede wszystkim zeszłej kadencji" - dodał Grupiński.

Do laski marszałkowskiej nie trafił również do tej pory projekt ustawy o umowie związku partnerskiego autorstwa posła PO Artura Dunina. Projekt dotyczy par hetero- i homoseksualnych, reguluje m.in. kwestie dziedziczenia, wspólnego zaciągania kredytów oraz alimentów. Również ten projekt w lipcu ma zostać przedstawiony prezydium klubu. Dunin powiedział PAP, że liczy, iż projekt mógłby zostać złożony w Sejmie jeszcze przed wakacjami.

 

 

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
1°C Sobota
dzień
2°C Sobota
wieczór
0°C Niedziela
noc
1°C Niedziela
rano
wiecej »

Reklama