Około 15-20 tys. osób demonstrowało w sobotę w Moskwie, żądając uwolnienia więźniów politycznych w Rosji, odejścia prezydenta Władimira Putina z Kremla oraz rozpisania przedterminowych wyborów prezydenckich i parlamentarnych.
W manifestacji wzięli udział przedstawiciele praktycznie wszystkich opozycyjnych sił politycznych - od radykalnej lewicy, przez liberałów i konserwatystów, po skrajną prawicę.
Policja oszacowała liczbę manifestujących na niespełna 15 tys. osób, a niezależni obserwatorzy na ponad 20 tys.
Uczestnicy akcji zebrali się na placu Aleksandra Puszkina, skąd śródmiejskimi bulwarami w kilku kolumnach przeszli na prospekt Andrieja Sacharowa, gdzie odbył się antyputinowski wiec.
Idąc demonstranci skandowali m.in.: "Rosja bez Putina!", "Rosja będzie wolna!" i "Nie zapomnimy, nie wybaczymy!". Domagali się uwolnienia więźniów politycznych, w tym trzech artystek z punkrockowej grupy Pussy Riot, skazanych na dwa lata łagru za wykonanie antyputinowskiego utworu w Soborze Chrystusa Zbawiciela w Moskwie.
Wśród przemawiających na wiecu byli: koordynator Frontu Lewicy Siergiej Udalcow, przywódca liberalnej Solidarności Borys Niemcow, adwokat i bloger walczący z korupcją Aleksiej Nawalny, szef Zjednoczonego Frontu Obywatelskiego (OGF) Garri Kasparow oraz lider skrajnie prawicowego ruchu Rosjanie Aleksandr Biełow-Potkin.
Sobotnia manifestacja, nazwana - podobnie jak poprzednie takie wspólne wystąpienia opozycji - Marszem Milionów, była pierwszą akcją przeciwników Putina po wakacyjnej przerwie. Odbyła się za zgodą władz stolicy Rosji.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.