Zakończył się powtórny pogrzeb Anny Walentynowicz, która zginęła 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem.
W mszy uczestniczył prezes PiS Jarosław Kaczyński i liczni posłowie klubu Prawa i Sprawiedliwości, m.in. Anna Fotyga, Janusz Śniadek, Maciej Łopiński, Jolanta Szczypińska, a także rodziny innych ofiar katastrofy, w tym córka zmarłej pary prezydenckiej, Marta Kaczyńska. Przed kościołem kilka osób stało z transparentem "To był zamach".
Ciało Anny Walentynowicz pochowano na cmentarzu Srebrzysko w Gdańsku-Wrzeszczu.
"Była w tym ruchu, wielkim i skomplikowanym, przywódcą najczystszego nurtu; tego, który nie chciał nigdy iść na żadne kompromisy" - mówił szef PiS.
"Anna Walentynowicz w takim zwykłym, ludzkim rozumieniu nie miała szczęścia. Urodziła się w bardzo biednej rodzinie, bardzo szybko straciła rodziców, została sierotą. Od dzieciństwa musiała pracować, nie mogła się uczyć. Po ludzku mówiąc, nie miała w życiu żadnych szans, a mimo wszystko pokazała, że wola, że serce człowieka jest ponad to" - podkreślał.
W ubiegłym tygodniu prokuratorzy wojskowi przeprowadzili w Gdańsku i Warszawie ekshumacje dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej: Anny Walentynowicz i - według informacji medialnych - Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej. Powodem ekshumacji były wątpliwości rodziny Walentynowicz oraz Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, czy ciała obu kobiet nie zostały ze sobą zamienione. Badania genetyczne jednoznacznie wskazały, że tak się stało.
Syn Anny Walentynowicz, Janusz, w rozmowie z dziennikarzami odniósł się do czwartkowej wypowiedzi prokuratora Andrzeja Seremeta, który mówił, że przyczyną nieprawidłowej identyfikacji było nietrafne ich rozpoznanie przez członków rodzin. Powiedział, że nie słyszał dokładnie tej wypowiedzi. Zapewnił jednak, że dokonał identyfikacji swojej matki w Moskwie ze stuprocentową pewnością.
"Mam wyrzuty sumienia, że nie dobijałem się jednak, by być przy składaniu ciała, by to sprawdzić. Zawierzyłem urzędnikom, którzy zapewniali, że będzie wszystko w porządku - powiedział przed wejściem do kościoła Walentynowicz.
Pierwszy pogrzeb Anny Walentynowicz odbył się 11 dni po katastrofie - 21 kwietnia 2010 r.
(rozszerzymy)
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.