Wystarczająco dużo, a może nawet za dużo słyszymy i czytamy o kryzysie wiary...
Prowadząc niegdyś dzień skupienia dla kleryków wyszedłem od świadectwa starego kapłana. Doświadczony wojną i obozem koncentracyjnym, zmaganiami o wybudowanie świątyni, u schyłku swego życia mówił o pięknie kapłaństwa. Dla moich słuchaczy musiało być ono poruszające, skoro nawiązali doń na zakończenie. Do tej pory – zauważył jeden z nich – karmieni byliśmy wizją poświęcenia, ofiary, trudów, wyrzeczeń. Potrzeba było tego czasu refleksji byśmy odkryli, że to, co wybraliśmy, jest po prostu piękne.
Chyba podobnie jest z wiarą. Wystarczająco dużo, a może nawet za dużo słyszymy i czytamy o kryzysie wiary, niebezpieczeństwach, zagrożeniach, nieprzystających do współczesności trudach i wyrzeczeniach. Nie dziwi, że nie jeden i nie jedna, patrząc na wiarę wyłącznie w tej perspektywie, myśli to nie dla mnie. Nie chcę żyć w stanie permanentnego zagrożenia, udręki, świadomości zamknięcia w getcie, nieustannej wojny z otaczającym światem. Stąd tak ważne jest świadectwo doświadczających wiary pięknej. Nie tylko świadectwo papieża, choć to właśnie jego wczorajsza katecheza była inspiracją dzisiejszego komentarza.
Próbując wydobyć z pamięci świadków pięknej wiary przypomniałem sobie świętej pamięci brata Józefa. Wędrujący po Gorcach z pewnością kojarzą tę barwną postać mieszkającego pod przełęczą Młynne górala. Mieszkającego to z pewnością za dużo powiedziane. Zbita z desek szopa, obok druga dla owiec. Jej właściciel, zawsze ubrany w przepasany biało-czerwoną szarfą garnitur, stawiał po okolicy niezliczone kapliczki i szukał kandydatki na królową Gorców. Z tego powodu wzbudzał u jednych śmiech, u innych lęk. Pewnie jako dziwak pozostał by w pamięci potomnych, gdyby nie jedno wydarzenie u schyłku jego życia. Nad szopą zapalił się las. Wiatr gnał ogień na zabudowania. Strażacy, jako że dojazd trudny i od wody daleko, byli bezradni. Widząc tę bezradność wybiegł brat Józef przed ogień, klęknął między szopą a ogniem na polu, wzniósł do nieba ręce oplecione różańcem i zaczął się modlić. Zamurowało nas – wyznał uczestniczący w akcji strażak. Brat Józef nie reagował na ostrzeżenia i wołanie by się cofnął. Trwał. A wiatr przycichł, świerki w oczach gasły, po paru minutach nawet śladu dymy nie było. Wiarą zatrzymał ogień. Dziwak był – podsumował opowieść nasz zasadniański gospodarz – ale wiary to mu tylko pozazdrościć.
Mam taką cichą nadzieję, że rozpoczynający się Rok Wiary zaowocuje nie kolejna serią narzekań na kryzys, zagrożenia i niebezpieczeństwa, ale opowieściami o ludziach wiary pięknej. I że te opowieści wszystkich nas zbudują. „Bo piękno jest na to, aby zachwycało…”
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.