Dramatyczne przeżycia osobiste tegorocznego laureata literackiej Nagrody Nobla legły u podstaw jego krytyki masowych aborcji w ramach państwowej polityki jednego dziecka w Chinach.
Dwa lata temu Mo Yan wyznał w telewizyjnym wywiadzie dla stacji Phoenix TV z Hongkongu, że zmusił swą żonę do zabicia ich drugiego dziecka przed jego narodzeniem.
- Gdy służyłem w armii, otrzymałem promocje oficerską. Był tam wówczas inny oficer, który stracił swą szarżę, bo miął drugie dziecko. Bałem się takiej samej kary, więc postanowiłem nie mieć więcej dzieci. Gdyby nie moje egoistyczne ambicje, pozwoliłbym zonie na drugie, a nawet trzecie dziecko. Podniesionym głosem przekonywałem ją, że musimy wyabortować to dziecko: „Musimy słuchać polityki partii i państwa”. To stało się wewnętrzną zadrą w głębi mojego serca. To wielki cień w moim sercu – przyznał Mo Yan.
Pisarz ma jedną córkę. - Nieważne, czy to dziewczynka czy chłopiec, to ludzkie istnienie. Każde z tych istnień jest równe - podkreślił Mo Yan.
Osobiste doświadczenia odbiły się w jego twórczości. Jego najnowsza powieść pt. „Wa” opowiada właśnie o chińskiej polityce jednego dziecka. To historia wiejskiej ginekolog, która przyjmuje porody, ale też dokonuje przymusowych aborcji.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.