Co trzy minuty na świecie zabijany jest jeden wyznawca Chrystusa. Chrześcijańskie martyrologium nie jest rozdziałem zamkniętym.
Jednym z elementów przygotowania Kościoła katolickiego do Wielkiego Jubileuszu roku 2000 było uaktualnienie martyrologium rzymskiego. Chodziło o opracowanie historycznie wiarygodnego spisu wszystkich świętych i błogosławionych, ze szczególnym uwzględnieniem „nowych męczenników” XX wieku. W Watykanie powołano specjalną komisję, przed którą stało niebagatelne zadanie. Przecież niezliczone ofiary wojen domowych w Meksyku i Hiszpanii, a przede wszystkim mordów dokonanych metodami przemysłowymi przez komunistów i nazistów, były często anonimowe.
Owocem dwuletniej pracy komisji było opublikowanie w październiku 2001 roku zaktualizowanego martyrologium rzymskiego. Okazało się, że wiek XX był stuleciem największego męczeństwa w całych dziejach chrześcijaństwa. Tylko w tym jednym wieku za Chrystusa oddało życie więcej chrześcijan niż w ciągu wcześniejszych dziewiętnastu stuleci razem wziętych. Liczbę dwudziestowiecznych męczenników oszacowano na 27 mln (słownie: dwadzieścia siedem milionów), co stanowi dwie trzecie całego martyrologium dwóch tysiącleci chrześcijaństwa.
Dla uczczenia tego gigantycznego świadectwa dwudziestowiecznych męczenników, w 2002 roku dedykowano im bazylikę św. Bartłomieja na wyspie Tyberyjskiej w Rzymie. W sześciu kaplicach bocznych znajdują się relikwie poległych za wiarę z różnych regionów świata (Afryki i Madagaskaru, Europy, obu Ameryk, Bliskiego Wschodu, Azji i Oceanii) oraz systemów totalitarnych (nazizm i komunizm).
Wspominam o tym z dwóch powodów. Po pierwsze, w ostatni piątek we wspomnianych kaplicach bazyliki św. Bartłomieja umieszczono pierwsze relikwie Polaków: Karoliny Kózkówny, młodej dziewczyny porwanej przez żołnierza rosyjskiego w 1914 r., która oddała życie broniąc swego dziewictwa; Stanisława Starowieyskiego, świeckiego katolika, który zginął w Dachau oraz ks. Jerzego Popiełuszki, kapelana „Solidarności” zamordowanego przez SB. Wybór relikwii, nawet jeśli przypadkowy, jest bardzo wymowny. Historia tych trzech męczenników streszcza dramatyczne dzieje dwudziestowiecznej Polski.
Drugi powód jest jeszcze ważniejszy. Najnowszy raport na temat wolności religijnej w świecie opracowany i opublikowany przez organizację „Kirche In Not” (Kościół w potrzebie) przypomina, że martyrologium nie jest bynajmniej rozdziałem zamkniętym w dziejach Kościoła. Z dokumentu wynika, że prawa chrześcijan są respektowane tylko w co czwartym kraju. Każdego roku oddaje swoje życie za wiarę 170 tys. (słownie: sto siedemdziesiąt tysięcy) chrześcijan. Innymi słowy: średnio co trzy minuty na świecie zabijany jest jeden człowiek tylko za to, że wierzy w Chrystusa. Listę najniebezpieczniejszych miejsc dla chrześcijan otwierają takie kraje jak Iran, Arabia Saudyjska i Pakistan, ale znajduje się na niej także Nigeria, Mali, Kenia, Tunezja, Libia, Egipt, Syria i Chiny.
Jestem przekonany, że hektolitry przelanej chrześcijańskiej krwi nie pozostaną bez znaczenia dla Nowej Ewangelizacji, nad którą od dwóch tygodni głowią się biskupi w Watykanie. Wiara i doświadczenie Kościoła uczą, że krew męczenników jest nasieniem nowych wyznawców. Tam gdzie słowa nie przemawiają, przemawia krew.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.