Niemiecki rząd bardzo poważnie traktuje propozycję Władysława Bartoszewskiego i Polonii, aby ustanowić w Berlinie miejsce pamięci, poświęcone polskim ofiarom nazizmu - powiedział PAP niemiecki wiceminister spraw wewnętrznych Christoph Bergner.
"Rozliczenie (historyczne) i pamięć mają centralne znaczenie w stosunkach polsko-niemieckich. Dlatego rząd federalny bardzo poważnie przyjął propozycję pana Bartoszewskiego, by wznieść w Berlinie pomnik polskich ofiar reżimu narodowosocjalistycznego" - powiedział Bergner, który jest pełnomocnikiem niemieckiego rządu ds. mniejszości narodowych i przesiedleńców.
Zastrzegł jednocześnie, że "nie można zapominać, iż już obecnie w rozmaity sposób przypomina się o cierpieniu polskich ofiar" nazizmu, a finansowane przez państwo muzea i miejsca pamięci - jak Fundacja Topografia Terroru, Pomnik Pomordowanych Żydów Europy, Fundacja Miejsc Pamięci w Brandenburgii czy Niemieckie Muzeum Historyczne - wyczerpująco poruszają temat nazistowskich zbrodni na polskiej ludności. Do tego należy doliczyć specjalne wystawy, jak ekspozycja "Niemcy i Polacy. Otchłanie i nadzieje", pokazywana trzy lata temu w Niemieckim Muzeum Historycznym w związku z 70. rocznicą niemieckiej napaści na Polskę.
Według Bergnera w ewentualne dalsze działania, które miałyby na celu stworzenie w Berlinie miejsca ku czci Polaków, pomordowanych przez hitlerowski reżim, należałoby wciągnąć Bundestag. "Albowiem to z Bundestagu wyszły decyzje o wzniesieniu Pomnika Pomordowanych Żydów Europy, jak i pomnika homoseksualnych ofiar narodowego socjalizmu oraz planowanego pomnika ofiar eutanazji (w nazistowskich Niemczech)" - zauważył wiceminister.
O utworzenie w Berlinie miejsca upamiętniającego wszystkie polskie ofiary nazizmu Polska zwracała się podczas obrad okrągłego stołu w sprawie wspierania mniejszości niemieckiej w Polsce oraz Polonii w Niemczech. Postulat ten znalazł się we wspólnym oświadczeniu polsko-niemieckiego okrągłego stołu z 12 czerwca 2011 r., podpisanym także przez przedstawicieli rządów Polski i RFN.
Pełnomocnik premiera ds. dialogu międzynarodowego Władysław Bartoszewski apelował o realizację tego punktu wspólnych uzgodnień podczas kolejnej rundy polsko-niemieckiego okrągłego stołu, która odbyła się w Berlinie 15 listopada. Upomniał się o to także Kongres Organizacji Polskich w Niemczech.
Pytany o stan realizacji zeszłorocznych uzgodnień polsko-niemieckiego okrągłego stołu wiceminister Bergner powiedział, że rozmowy z 15 listopada pokazały, iż "przybliżono się do wspólnego celu, jakim jest poprawa sytuacji niemieckiej mniejszości w Polsce, jak i obywateli polskiego pochodzenia oraz Polaków w Niemczech". Wskazał, że rozpoczęły się prace nad stworzeniem w Bochum centrum dokumentacji na temat historii Polaków w Niemczech, otwarto też finansowane z niemieckiego budżetu biuro organizacji polskich w Berlinie.
"Po obu stronach są jeszcze otwarte życzenia. Także niemiecka mniejszość w Polsce skarży się na powolną realizację niektórych uzgodnień" - zaznaczył Bergner.
Polacy w Niemczech żalą się z kolei na niewystarczające wsparcie nauczania języka polskiego. Według Bergnera sprawą tą zajmuje się polsko-niemiecka komisja ds. współpracy edukacyjnej i w tym roku odbyły się dwa posiedzenia specjalnej grupy roboczej w ramach tej komisji, która ma opracować strategię nauczania języka polskiego jako ojczystego. "W ten sposób możliwości poprawy oferty nauczania języka ojczystego wypracowane zostaną na szczeblu fachowców" - ocenił niemiecki polityk.
Pośrednio Bergner odniósł się też do niedawnej dyskusji w Polsce wokół słów przewodniczącego PiS Jarosława Kaczyńskiego. Podczas wystąpienia w Opolu zapowiedział on, że jeśli PiS dojdzie do władzy, mniejszość niemiecka w Polsce będzie mieć tyle samo praw, ile mają żyjący w Niemczech Polacy, którzy nie są uznawani za mniejszość narodową. "Asymetria będzie zniesiona" - powiedział Kaczyński.
Bergner zauważył, że na podstawie polsko-niemieckiego Traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 1991 r. żyjący w Niemczech Polacy zasługują na "szczególną uwagę", ale nie są mniejszością narodową.
"Wprawdzie w artykule 20. Traktatu między RFN a Polską o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 17 czerwca 1991 r. przyznano zarówno obywatelom polskiego pochodzenia i Polakom w Niemczech, jak i członkom mniejszości niemieckiej w Polsce określone prawa, np. prawo do swobodnego wyrażania, zachowania i rozwijania swej tożsamości etnicznej, kulturalnej, językowej i religijnej (...), jednak obywatele polskiego pochodzenia i Polacy w Niemczech nie mogą powoływać się na wykraczające ponad to prawa mniejszości narodowych. To wynika i ma uzasadnienie w traktacie sąsiedzkim z 17 czerwca 1991 r., który w artykule 20. czyni rozróżnienie pomiędzy +członkami mniejszości niemieckiej w Polsce+ a +osobami w RFN, mającymi niemieckie obywatelstwo, które są pochodzenia polskiego" - wskazał Bergner.
"To oznacza, że Polakom w Niemczech należy się szczególna uwaga, ale obowiązki, wypływające z przyjętej zarówno przez Polskę, jak i Niemcy Konwencji ramowej Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych nie mają zastosowania wobec obywateli polskiego pochodzenia i Polaków w Niemczech" - wyjaśnił.
Organizacje polskie w Niemczech argumentują jednak, że traktat sąsiedzki z 1991 r. de facto zrównuje ich status ze statusem mniejszości niemieckiej w Polsce, dlatego domagają się od niemieckich władz znacznie większego wsparcia.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.