Akcję nieposłuszeństwa wobec władz więziennych i sądowych ogłosiła we wtorek była premier Ukrainy Julia Tymoszenko, która odbywa karę siedmiu lat pozbawienia wolności i jest obecnie leczona pod strażą ze schorzenia kręgosłupa.
Tymoszenko oświadczyła, że od tej pory nie będzie rozmawiała z prokuratorami i śledczymi, oraz nie będzie dobrowolnie stawiać się na rozprawach sądowych, które jej dotyczą. Napisała o tym w opublikowanym w mediach liście do prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza.
"Jeśli będzie pan kontynuował represje polityczne wobec mnie i nadal psuł ostatki swego wizerunku politycznego, trzeba mnie będzie dostarczać do sądu z użyciem brutalnej siły fizycznej" - napisała Tymoszenko.
Była premier poinformowała także, iż od tej chwili nie będzie zezwalać straży więziennej na osobistą rewizję i przeszukiwanie jej rzeczy, oraz że nie powróci do sali szpitalnej, w której znajdują się kamery. O ich zamontowanie oskarżyła Janukowycza pisząc, iż jest przez niego podglądana przez całą dobę "w łóżku, pod prysznicem i w toalecie".
"Jestem przekonana, że większość Ukraińców nie zgodzi się na poniżenie, które oferuje pan naszym obywatelom i każdy znajdzie swoją własną formę protestu obywatelskiego i nieposłuszeństwa" - napisała Tymoszenko.
Była ukraińska premier znajduje się za kratkami od sierpnia 2011 roku. Została skazana za nadużycia przy zawieraniu w 2009 roku umów gazowych z Rosją. Tymoszenko uważa, iż jej wyrok, który odbywa w Charkowie na wschodzie kraju, był motywowany politycznie.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.