Dramatyczne wydarzenia w Syrii nieustannie powracają podczas wizyty solidarności delegacji episkopatów Europy i Ameryki Północnej w Ziemi Świętej.
W Jordanii biskupi zapoznali się m.in. z chrześcijańskimi działaniami na rzecz syryjskich uchodźców. Jak oblicza miejscowa Caritas, że jest ich już 250 tys. Liczba ta może się podwoić w najbliższych miesiącach. Każdego dnia granicę jordańską przekracza tysiąc osób.
Sytuacja w Syrii wpływa na los miejscowych chrześcijan. Zdaniem melchickiego arcybiskupa Akki Eliasa Chacoura, wyznawcy Chrystusa płacą cenę za arabską wiosnę i w Syrii grozi im los współwyznawców z Iraku. Miejscowi biskupi, wypowiadając się przed delegacją z Zachodu, nie ukrywają rozgoryczenia. „Za reżimu Assada nie mieliśmy pełnych swobód, ale czuliśmy się jak w domu – uważa abp Chacour. – Teraz pytamy: Co się stanie z nami, czy to wtedy, gdy Assad upadnie, czy też gdy pozostanie u władzy w kraju, który się przeciwko niemu zbuntował?”.
Hierarcha cytuje też list melchickiego patriarchy Grzegorza III Lahama z Damaszku z prośbą o pomoc dla chrześcijańskich uchodźców z Syrii. „Moglibyśmy tu przyjąć tysiąc, dwa tysiące, ale nie wpuszczą ich do Izraela” – twierdzi abp Chacour, oskarżając wspólnotę międzynarodową, a zwłaszcza Stany Zjednoczone, że już przed wybuchem kryzysu postawiły na upadek reżimu Assada. To zachęcić miało inne kraje arabskie do wzniecenia powstania z udziałem obcych najemników. „Assad nie jest gorszy od wielu innych – uważa melchicki duchowny. – Pewnie byłby skłonny na jakieś otwarcie demokratyczne. Ale USA są przeciwko niemu, więc musi upaść”.
W niedzielę paliusze od papieża Leona XIV odbiorą nowi metropolici.
Oni walczą ze sobą już tak długo, że nie wiedzą, co robią - zirytował się przywódca.
Od ponad trzech miesięcy do Gazy nie dotarł żaden konwój z pomocą humanitarną.
W skoordynowanym ataku zginęło 25 osób, a ponad 50 zostało rannych.
Wspina się od ponad pół wieku, zdobył 11 z 14 ośmiotysięczników, niektóre kilka razy.