Ponad 45 tysięcy osób wzięło w sobotę udział w antyrządowym wiecu w stolicy Malezji - Kuala Lumpur. Według obserwatorów zwolennicy opozycji chcą pokazać siłę przed zbliżającymi się wyborami powszechnymi.
Malezyjska policja zamknęła główne ulice w mieście, żeby umożliwić manifestantom uczestnictwo w pokojowym marszu popierającym lidera opozycji Anwara Ibrahimiego.
Uczestnicy wiecu domagali się większej przejrzystości podczas wyborów, które planowane są na czerwiec. Głosowanie będzie zatem - jak zauważa agencja Associated Press - testem popularności dla premiera i ministra finansów Mohameda Najiba bin Abdula Razaka, stojącego na czele rządzącej od 55 lat koalicji.
Podobne wiece, które odbyły się w minionym roku w Kuala Lumpur, malezyjska policja rozpędziła przy pomocy armatek wodnych i gazu łzawiącego; doszło do masowych aresztowań. Uczestnicy tamtych protestów również sprzeciwiali się fałszerstwom wyborczym przed zbliżającymi się wyborami powszechnymi.
Władze przekonują, że wybory będą wolne i sprawiedliwe. W kwietniu ub.r. parlament przyjął serię reform ordynacji wyborczej, ale zdaniem opozycji nie rozwiązują one najważniejszych problemów; według przeciwników rządu komisja wyborcza jest stronnicza, a na spisach wyborców znajdują się nazwiska fikcyjnych osób.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.