Ponad 45 tysięcy osób wzięło w sobotę udział w antyrządowym wiecu w stolicy Malezji - Kuala Lumpur. Według obserwatorów zwolennicy opozycji chcą pokazać siłę przed zbliżającymi się wyborami powszechnymi.
Malezyjska policja zamknęła główne ulice w mieście, żeby umożliwić manifestantom uczestnictwo w pokojowym marszu popierającym lidera opozycji Anwara Ibrahimiego.
Uczestnicy wiecu domagali się większej przejrzystości podczas wyborów, które planowane są na czerwiec. Głosowanie będzie zatem - jak zauważa agencja Associated Press - testem popularności dla premiera i ministra finansów Mohameda Najiba bin Abdula Razaka, stojącego na czele rządzącej od 55 lat koalicji.
Podobne wiece, które odbyły się w minionym roku w Kuala Lumpur, malezyjska policja rozpędziła przy pomocy armatek wodnych i gazu łzawiącego; doszło do masowych aresztowań. Uczestnicy tamtych protestów również sprzeciwiali się fałszerstwom wyborczym przed zbliżającymi się wyborami powszechnymi.
Władze przekonują, że wybory będą wolne i sprawiedliwe. W kwietniu ub.r. parlament przyjął serię reform ordynacji wyborczej, ale zdaniem opozycji nie rozwiązują one najważniejszych problemów; według przeciwników rządu komisja wyborcza jest stronnicza, a na spisach wyborców znajdują się nazwiska fikcyjnych osób.
"W naszej rzeczywistości silnie obecny jest klerykalizm – i to obustronny."
Papież Franciszek otworzył w poniedziałek w Watykanie międzynarodowy szczyt na temat praw dzieci.
W roku 2023 USAID wydała 72 mld dolarów na pomoc międzynarodową.
Nic złego w polskiej gospodarce się nie dzieje - uważa jednak specjalista.
Kanada powinna zostać naszym 51. stanem, wtedy nie będzie ceł - stwierdził Donald Trump.
Podróżni zamówili także 169 tys. jajecznic, 177 tys. kotletów schabowych.