Stu uczestników Światowych Dni Młodzieży w Kolonii zamieszka na niewielkiej, 200-letniej farmie państwa Kaulen w jednej z dzielnic tego miasta - Lövenich.
Za tydzień znajdujące się na piętrze zabudowań gospodarczych pomieszczenie, służące zazwyczaj za salę spotkań miejscowego klubu tanecznego, zapełni się karimatami i śpiworami. Gospodarze wynieśli już stoły i przygotowali miejsce dla każdego z pielgrzymów na drewnianej podłodze. W wysprzątanej sali stoi 100 krzeseł wyznaczających miejsca na karimaty. Jedna z córek państwa Kaulen - Annette od kilku miesięcy intensywnie pomaga w organizacji ŚDM. Jest odpowiedzialna za przyjęcie wolontariuszy z całego świata. Podczas poprzedniego takiego spotkania - w Toronto w 2002 r. również pracowała jako wolontariusz. "Od dawna oswajałam rodziców z myślą, że musimy przyjąć pielgrzymów. Boję się jedynie, że może być im trochę zimno. No i nie mamy zbyt wielu pryszniców, choć na szczęście nie brakuje toalet" - tłumaczy Annette. Za chwilę wszyscy, którzy akurat są w domu, podziwiają sposób gospodarza na prysznic: wąż pociągnięty wzdłuż ściany, potem sufitem aż do drewnianego przepierzenia w rogu budynku, które będzie służyć za tymczasową łazienkę. "Nasze dzieci trzy razy uczestniczyły w Światowych Dniach Młodzieży: w Paryżu, Rzymie i w Toronto, doświadczając tam wielkiej gościnności. Zawsze wspólnie przeżywaliśmy ich wyjazdy, śledziliśmy relacje w telewizji, po powrocie oglądaliśmy zdjęcia i słuchaliśmy opowieści. Teraz chcemy się odwdzięczyć tym, którzy przyjeżdżają do Kolonii. Gdy tylko dowiedzieliśmy się, że jest taka potrzeba, zgłosiliśmy chęć przyjęcia stu osób" - tłumaczy pani Gertruda Kaulen. "Mamy taką możliwość, mamy miejsce, więc przyjmujemy" - wtóruje jej mąż. Na oknie sklepu z produktami hodowanymi na farmie, który prowadzą państwo Kaulen, wciąż wisi plakat przygotowany przez biuro organizacyjne Światowych Dni Młodzieży: "Schronienie poszukiwane". Dom z plakatu przypomina trochę gospodę z Betlejem, a właściwie jej wyobrażenie przedstawiane często na obrazach. W dzielnicy Lövenich mieszka około 10 tys. ludzi, ale na przyjęcie pielgrzymów pod swój dach zdecydowało się tylko 40 rodzin. Zwykle mają miejsca tylko dla kilku osób, w sumie uzbierało się więc 500 miejsc. Chodzi jedynie o kawałek podłogi do spania, bo posiłki zazwyczaj są wydawane w punktach znajdujących się przy szkołach i parafiach. Dla Annette i jej rodziców pragnienie ugoszczenia pielgrzymów jest czymś oczywistym. "Jesteśmy wierzący, chrześcijanami, cieszymy się, że młodzi ludzie chcą uczestniczyć w takich spotkaniach i po prostu chcemy dla nich zrobić coś dobrego" - tłumaczy pani Kaulen.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.