Czy nie wyczuwacie, że mnie publicznie skrzywdziliście? - pyta ks. prof. Michał Czajkowski w liście do władz UKSW.
Tekst listu ks. Czajkwskiego do Kolegium Rektorskiego UKSW: "Pleno titulo Kolegium Rektorskie UKSW Drodzy Przyjaciele! Poprzez KAI nagłośniliście w Polsce ("Nasz Dziennik" wybił tekst na pierwszej stronie) i w świecie Wasze Oświadczenie, w którym "stanowczo" podkreśliliście, że w sprawie Radia Maryja wyrażam "jedynie własne poglądy, których nie należy utożsamiać ze stanowiskiem całego Uniwersytetu". Słyszałem już opinie, że tym Oświadczeniem ośmieszyliście siebie i Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego (ktoś Was "wpuścił w maliny"?): 1. Nigdy nie przemawiałem i nie przemawiam w imieniu UKSW (ATK), chyba że wyraźnie do tego zostałem upoważniony. A że zapraszający mnie podaje mój tytuł, czasem miejsce pracy, to jest normalna procedura. Kiedy niektórzy księża biskupi ostro krytykują Radio Maryja, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski nie wydaje oświadczenia, że ci biskupi wyrażają jedynie własne poglądy, których nie należy utożsamiać ze stanowiskiem całego Episkopatu, bo jest to oczywiste. 2. Tego rodzaju "odcinanie się" przypomina dawne czasy i metody... Ale jest chyba pierwszym takim aktem w dziejach naszej Uczelni? Jeśli jednak taki precedens tworzycie, dlaczego nie oświadczacie, że tylko we własnym imieniu inny pracownik UKSW, zawsze przedstawiany jako wykładowca naszej Uczelni, wygłasza (publicznie, od lat, w różnych miejscach Polski) poglądy (antysemickie) wyraźnie sprzeczne z nauczaniem Kościoła Katolickiego i Papieża i chyba przez to kompromitujące naszą katolicką Uczelnię? (Gdy inny pracownik UKSW pisuje artykuły antysemickie i antyeuropejskie na łamach "Naszego Dziennika", prezentującego treści wyraźnie niechrześcijańskie, też Wam to, Przyjaciele, nie przeszkadza). 3. Zapytany przeze mnie telefonicznie, co w mojej rozmowie w radiu ("trójka"), spowodowało taką reakcję Kolegium Rektorskiego, Ksiądz Rektor odpowiedział, że chodzi o zarzucenie przeze mnie Radiu Maryja demoralizowania naszych wiernych. Otóż po pierwsze niektórzy biskupi (w tym arcybiskupi-metropolici) osądzali i osądzają to Radio w słowach o wiele mocniejszych od moich. Po drugie: słowa "demoralizacja" nie rozumiecie chyba w wąskim sensie (VI przykazanie)? Czyż nie jest demoralizowaniem naszych prostych wiernych, ludzi dobrej woli, mających zaufanie do religijnego Radia, nie korzystających z innych środków przekazu informacji (poza jeszcze "Naszym Dziennikiem"), sączenie w ich umysły i serca - i to w oprawie religijnej - treści ksenofobicznych, antysemickich, antyekumenicznych, antyeuropejskich? dzielenie Kościoła? tworzenie atmosfery zagrożenia i strachu? fałszowanie historii Polski? głoszenie sekciarskiego mesjanizmu? oskarżanie ludzi (także najlepszych katolików) innych opcji politycznych o zdradę Narodu czy Kościoła? łamanie II i VIII przykazania Bożego? posługiwanie się językiem pomówień, agresji, czasem wręcz nienawiści?.. Czy trudno zauważyć, do czego prowadzi taka indoktrynacja? Np. fanatyczni słuchacze telefonują i piszą anonimy z pogróżkami (pewnej pani prokurator już minister Suchocka musiała przydzielić ochronę), tworzą bojówki "radiomaryjne" (profanacja imienia Matki Jezusa!), które zrywają wykłady, nawet niektórych biskupów... Oczywiście to nie jest jedyny owoc działalności tego Radia - i o pozytywnych programach mówiłem także w rozmowie radiowej z Jolantą Pieńkowską. Ale czy Was, władze katolickiego uniwersytetu, nie powinny niepokoić treści podawane w Radio Maryja - i ich szeroki odbiór w naszym społeczeństwie?` Powołujecie się w swym odcinającym się ode mnie Oświadczeniu na słowa Papieża wypowiedziane podczas udzielonej Wam audiencji o "kształtowaniu duchowego oblicza nie tylko Polski, ale i całej Europy" Tę misję spełnia bronione przez Was Radio? 4. Niektórzy czytelnicy Waszego Oświadczenia tak je zrozumieli (mam nadzieję, że błędnie): w obecnym sporze Uniwersytet Kard. St. Wyszyńskiego opowiedział się całkowicie po stronie Radia Maryja. Jak będziecie się czuli, jeśli Episkopat Polski lub sam Rzym "przetnie wreszcie ten wrzód"? (zacytowałem pewnego arcybiskupa metropolitę). Uwierzcie: mnie naprawdę chodzi o wierność Ewangelii, o posłuszeństwo Janowi Pawłowi II, o wiarygodność Kościoła, a także o dobre imię naszej (mojej - od 33 lat!) Uczelni. Jak wiecie (choćby ze sprawozdań w "Studia theologica varsaviensia"), bardzo często jestem zapraszany do różnych gremiów z różnymi konferencjami. Właśnie w dniu, w którym doszło do mnie Wasze, moi drodzy młodsi Koledzy, Oświadczenie, wygłaszałem wykład "Biblia i Kościół o prawach człowieka" dla sędziów, prokuratorów i adwokatów z całej Polski, absolwentów Szkoły Praw Człowieka. Przedstawiono mnie jako profesora UKSW. Czy miałem zaprotestować? Znoszę dzielnie i bez odpowiedzi ataki z zewnątrz za moją wierność nauczaniu Stolicy Apostolskiej. Ale gdy dezawuuje się mnie we własnym, rodzinnym środowisku - kościelnym (Ks. Prymas) i uniwersyteckim (UKSW) - to bardziej boli i bardziej szkodzi mi w opinii katolickiej. Jak mogę stanąć na ambonie prowadząc rekolekcje adwentowe?... Czy nie wyczuwacie, że mnie publicznie skrzywdziliście? Ks. Michał Czajkowski Warszawa, 1 grudnia 2002, I niedziela Adwentu; Eucharystię rozpoczęliśmy dzisiaj (antyfona na wejście) od słów psalmu: "Do Ciebie, Panie, wznoszę moją duszę. Tobie ufam, Boże, niech zawód mnie nie spotka. Niech moi wrogowie nie triumfują nade mną, nikt bowiem, kto Ci zawierzył, nie będzie zawstydzony".
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.