Pod hasłem "Kościół - Naród - Rodzina" odbywały się 29 i 30 sierpnia coroczne Duszpasterskie Wykłady Akademickie w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.
Ich celem - jak podkreślali organizatorzy - było przypomnienie, analiza i zastosowanie w duszpasterstwie najważniejszych elementów nauczania papieskiego na temat Kościoła, narodu i rodziny. W wykładach brali udział duchowni, siostry zakonne i świeccy. Wykłady rozpoczęły się Mszą św. w kościele akademickim KUL pod przewodnictwem Wielkiego Kanclerza uczelni, abp. Józefa Życińskiego. Po Eucharystii zgromadzonych w auli im. kard. Wyszyńskiego słuchaczy powitał rektor uniwersytetu, ks. prof. Andrzej Szostek. Zwrócił uwagę, że organizatorzy starają się podejmować na wykładach tematy zarazem aktualne i duszpastersko nośne. - Pewnie gdyby zrobić ankietę, znalazłyby się tematy w mniemaniu wielu bardziej atrakcyjne: bezrobocie, korupcja, perspektywa wejścia do Unii. Ale jeżeli te i podobne tematy mają być podejmowane rzetelnie, głębiej niż na poziomie plotek dziennikarskich, trzeba osadzić je głębiej we wspólnotach, w których człowiek żyje i takie problemy przeżywa - tłumaczył rektor KUL. Dodał, że rodzina, naród i Kościół to najbardziej fundamentalne wspólnoty ludzkie. To właśnie im Jan Paweł II poświęcał szczególnie dużo uwagi. Do nauczania Ojca Świętego zawartego w jego najnowszych dokumentach odwołał się też Prymas Polski, zwyczajowo kierujący swoje słowo do uczestników wykładów. - To nauczanie, które mówi o Europie, wskazuje na Ewangelię nadziei - mówił kard. Józef Glemp o adhortacji posynodalnej "Ecclesia in Europa". Podkreślił, że tę nadzieję każdy musi głosić, słowem i czynem. - Ale trzeba też Ewangelię celebrować, nadać jej pewne formy. Ona musi być namaszczona dostojeństwem - mówił Prymas. Zaznaczył, że trzeba też Ewangelii służyć, tam gdzie jest beznadzieja, rozpacz, doświadczenie korupcji, bezrobocia, nieuczciwości, lekceważenia człowieka prostego. - To nie tylko napawa bólem, ale i chęcią służby. Mamy służyć nadziei i zanosić ją tam, gdzie przysypana jest popiołem doczesności - mówił. Kościół Kościół powinien znaleźć się w każdej rzeczywistości i nieść za wszelką cenę przesłanie miłości - taka konkluzja, wyrażona przez bp. Edwarda Dajczaka, zakończyła pierwszą sesję wykładów, poświęconą Kościołowi. Przedmówcami hierarchy z Zielonej Góry byli o. Leon Knabit OSB z wykładem "Świętymi bądźcie - bądźcie miłosierni" i ks. dr Piotr Nikolski, który w zastępstwie abp. Jeremiasza Anchimiuka przedstawił referat o braterstwie chrześcijan w Polsce. Bp Dajczak podsumował dwugłos dotyczący nowej ewangelizacji w warunkach zmian kulturowych i jednocześnie własne wystąpienie na temat dialogu z młodzieżą na "Przystanku Jezus". - Chciałbym obronić się przed patrzeniem na "Przystanek Jezus" jak na inicjatywę doraźną, wydarzenie jednostkowe, i popatrzeć na to jak na normalną działalność Kościoła - zastrzegł. Podkreślił, że Kościół wpisany w historię człowieka ciągle staje wobec nowych wyzwań, a polski Woodstock w Żarach jest tylko kondensacją pewnego środowiska, które istnieje i z którym Kościół idący z przesłaniem ewangelicznym ma pewne problemy. - Żary to 200 tys. osób, po które różne wspólnoty wyciągają ręce. Kościół nie mógł być tam nieobecny. To byłaby zdrada Chrystusa - argumentował prelegent. Dodał jednocześnie, że polski Woodstock jest poligonem doświadczalnym. Wyjaśniał, że wśród tych, którzy tam przyjeżdżają, jest "armia ludzi, którzy nie dostali miłości". Oczekują oni od głosicieli Ewangelii bardzo konkretnej postawy. Bp Dajczak przypomniał, że w Żarach wychodzi się do ludzi, dla których Kościół instytucjonalny jest rzeczywistością obcą. Ci ludzie często szukając Boga, mówią "nie" Kościołowi, a jednocześnie czekają na świadectwo. - Ewangelizacja polega na tym, że się pokazuje Chrystusa - mówił biskup. Podkreślił, że w Żarach nie funkcjonuje Kościół w sensie struktury hierarchicznej. - Jedyny sposób, w jaki nas weryfikują, to faktyczne świadectwo miłości Boga i bliźniego. Bp Dajczak zauważył, że wejście w świat młodych ludzi wymaga od Kościoła prostoty i pokory. Jego zdaniem Kościół musi nauczyć się młodzieży i jej różnorodności. Podkreślił, że w dialogu z młodymi chodzi ostatecznie o to, by Kościół był jednym wielkim znakiem wskazującym na Chrystusa. Doświadczenia bp. Dajczaka z festiwalu w Żarach stały się konkretną ilustracją wywodu o nowej ewangelizacji w warunkach zmian kulturowych, jaki wygłosił ks. dr hab. Andrzej Czaja. Prelegent przedstawił papieską interpretację programu nowej ewangelizacji. Przypomniał, że przez ewangelizację Papież rozumie całą misję Kościoła, pojmowaną jako posługa jednania Boga z ludźmi i ludzi między sobą, zaś nowa ewangelizacja to zarówno szczegółowe formy ewangelizacji, jak i jej realizacja w zmieniających się warunkach. Z kolei, jak papieskie wezwanie przekładać na doświadczenie duszpasterskie radził ks. dr Andrzej Luter. Jego zdaniem należy ukazywać Jezusa jako tego, który pomaga rozwiązywać życiowe problemy, a nie tylko kogoś, kto żąda dostosowania się do określonych norm. Mówiąc o dogmatyce trzeba pokazywać jej związek z konkretnym życiem. Ks. Luter zachęcał do stawiania w centrum życia chrześcijańskiego adoracji żywego Chrystusa, do wskazywania drogi do transcendencji, za którą ludzie tęsknią. Uważa on, że trzeba akcentować dobro, tak by nie potępić jako złego czegoś, co jest splątaniem dobra ze złem. Naród Druga piątkowa sesja poświęcona została narodowi. O trosce o obyczaje, wspólnotę i bezpieczeństwo jako dzisiejszych zadaniach patriotów mówił o. Jacek Salij. O narodzie i patriotyzmie mówiła także s. Zofia Zdybicka na podstawie życia św. Urszuli Ledóchowskiej, zaś o. David Sullivan, przełożony ojców białych przybliżył temat tradycji narodowej wobec misji Kościoła na przykładzie doświadczeń irlandzkich. O Polsce we wspólnocie narodów mówił ambasador RP w Norwegii dr Andrzej Jaroszyński, zaś ks. prof. Krzysztof Pawlina zastanawiał się, czy Polacy potrzebują nowej ewangelizacji. - Żyjemy w epoce kryzysów wszelkich "domów duchowych" - stwierdził o. Salij. - Mówienie o ojczyźnie i miłości ojczyzny wielu Polaków dziś drażni - dodał. Jego zdaniem wynika to nie tylko z alergii na patos i gołosłowie - stoi za tym niska ocena swojego narodu przez Polaków. Zaznaczył, że w odróżnieniu od tych pokoleń, które kształtowały obraz Polski na podstawie stereotypów wytworzonych przez wrogów, np. korzystając z narzuconych podręczników, teraz dobrowolnie wielu Polaków powtarza nieżyczliwe stereotypy funkcjonujące w świecie. - Nie lekceważyłbym znaczenia tych stereotypów, które sami powtarzamy. Wystarczy przejrzeć komentarze, jakimi w internecie użytkownicy opatrują wiadomości o bieżących wydarzeniach - mówił o. Salij. Prelegent zauważył, że skoro ojczyzna to "dom duchowy", zatem patriotyzm to troska o ten dom w każdym z jego wymiarów. Oznacza on umiłowanie kultury i języka ojczystego, troskę o dobre prawa i obyczaje. Budowa dobrych obyczajów, to - jego zdaniem - np. reagowanie na niepotrzebną pracę w niedziele, na pedagogikę permisywną wprowadzaną do szkół, troska o przestrzeń publiczną. - Myślę, że czeka nas wielka praca dorobienia się prawdziwych partii politycznych - stwierdził prelegent, rozważając sens wspólnoty. Wyjaśnił, że o partiach można mówić wtedy, gdy politycy kłócą się może i ciężko, ale zależy im na dobru publicznym, w innym wypadku - używając określeń Norwida - są to "koczowiska polemiczne" i "wrogie bandy". - Troska o wspólnotę to także troska o słabych i pokrzywdzonych - podkreślił o. Salij. - To obowiązek patriotyczny budowania zapory przeciw aborcji i eutanazji, ale również troska o dzieci z rodzin patologicznych, bezrobotnych, upośledzonych, narkomanów, prostytutki. Troska o ojczyznę - dom duchowy, to również troska o bezpieczeństwo. Nie tylko wewnętrzne i zewnętrzne, ale również duchowe, zwłaszcza bezpieczeństwo dzieci. Rodzina Wezwanie do przyjęcia postawy troski powróciło drugiego dnia wykładów.- Troska o przyszłość rodziny to zadanie całego Kościoła - wyjaśniał redaktor naczelny "Więzi" Zbigniew Nosowski, który wygłosił referat o duchowości małżeńskiej. Oprócz niego tematem rodziny zajmowali się: Maria Wilczek, przewodnicząca Polskiego Związku Kobiet Katolickich, która mówiła o roli kobiety w kształtowaniu chrześcijańskiego oblicza rodziny, prof. Maria Braun - Gałkowska - o wychowaniu w rodzinie do cywilizacji miłości i ks. Mirosław Paciuszkiewicz -o duszpasterstwie osób żyjących w związkach niesakramentalnych. Red. Nosowski zauważył, że duchowość zazwyczaj rozumiana jest jako fenomenem jednostkowy, tymczasem w małżeństwie duchowość przeżywa się we dwoje. - Jeżeli ktoś żyje w małżeństwie, to jego duchowość, powołanie do świętości, nie może być sprawą indywidualną - podkreślił. Nie może być też naśladowaniem duchowości indywidualnej, nawet zakonnej. Nosowski zaznaczył, że patrząc na duchowość małżeńską, trzeba spojrzeć szerzej, na "duchowość codzienności". Według niego istnieją trzy style przeżywania codzienności: pierwszy to ucieczka od niej, drugi - próba sakralizacji i trzeci - akceptacja. Ludzie żyjący wedle pierwszego wariantu chcą osiągnąć świętość pomimo codzienności. Wariant drugi to świętość "w" życiu codziennym, próba uświęcania go na różne sposoby, przez "dodawanie wymiaru duchowego do niepozornych ludzkich czynności". Są wreszcie ludzie, którzy uświęcają się poprzez codzienność, kiedy w jej szarości znajdują też jakąś łaskę. Podział ten Nosowski zastosował również do małżeństwa. Byłaby to więc po pierwsze świętość pomimo małżeństwa, gdzie małżeństwo traktowane jest jako ciężar uniemożliwiający osiągnięcie świętości. Prelegent podał tu przykład Katarzyny Sieneńskiej, która poproszona o kierownictwo duchowe zażądała, by proszący zrezygnował z małżeństwa i pracy. Nosowski zauważył, że świętość w życiu małżeńskim praktykowało wiele świętych osób, które akceptowały ten stan i starały się żyć po Bożemu, traktując to jako osobiste wezwanie, znosząc np. ciężkiego współmałżonka. Wyrazem takiego podejścia są nauki stanowe, zamiast rekolekcji wspólnych dla małżonków. W trzecim wariancie - uświęcania poprzez małżeństwo - duchowość to nie tylko praktyka poboczna, ale wszystko, co pozwala umacniać małżeństwo. Małżonkowie wezwani są do tworzenia "trójkąta małżeńskiego" z Bogiem - stwierdził redaktor naczelny "Więzi". Zwrócił przy tym uwagę na znaczenie małżeńskiej modlitwy. Stwierdził, że choć ta praktyka nie wyklucza modlitwy rodzinnej czy indywidualnej, to jednak w małżeństwie jest najważniejsza. Zdaniem Nosowskiego, jak różne są podejścia do małżeństwa, tak różne bywają podejścia do seksualności. Podkreślił znaczenie seksualności jako konsekwencji faktu, że małżeństwo jest wspólnotą miłości. Przypomniał, że seksualność wyraża i umacnia więź małżeńską, jest piękna i dobra, bo tak chciał Bóg. Zwrócił uwagę, że twórcą "teologii ciała", która uświadomiła światu, że seksualność jest czymś większym niż nam się wydaje, był Jan Paweł II, który środowe katechezy w latach 1979 - 83 poświęcił rodzinie. - Bez tej teologii nie byłoby pierwszej beatyfikowanej pary małżeńskiej - zauważył Nosowski i dodał, że wiele jeszcze trzeba czasu, zanim myśl katolicka sobie to papieskie podejście przyswoi. Wspomnienie błogosławionej pary Marii i Ludwika Beltrame Quatrocchi przypada 25 listopada, w dzień rocznicy zawarcia przez nich małżeństwa. - Beatyfikacja włoskiej pary w październiku 2001 roku była pierwszym takim wydarzeniem, kiedy dwa tysiące lat po weselu w Kanie Galilejskiej Kościół uznał, że małżeństwo jest drogą do świętości - podkreślił Nosowski. Znalazł on w historii Kościoła ponad 60 par, gdzie małżonkowie byli beatyfikowani albo kanonizowani, ale osobno. Beatyfikowanie pierwszej małżeńskiej pary było jego zdaniem przełomowe dla rozwoju chrześcijańskiej duchowości, stanowiąc impuls do odnowionej refleksji nad rodziną i ludzką seksualnością. Tegoroczne Duszpasterskie Wykłady Akademickie zakończyła Msza św. celebrowana przez lubelskiego biskupa pomocniczego Mieczysława Cisło.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.