Dlaczego Papież nadał, a następnie odebrał Prymasowi Polski "nadzwyczajne pełnomocnictwa", dlaczego powstało Towarzystwo Chrystusowe, jakim człowiekiem był kard. August Hlond - można było dowiedzieć się podczas sesji naukowej zorganizowanej w 55. rocznicę jego śmierci.
Kard. Glemp wyraził również uznanie dla odwagi, z jaką kard. Hlond wrócił w 1945 r. do Polski, co emigracja widząca możliwość powrotu jedynie do wolnej ojczyzny uznała za zdradę. - Prymas rozumiał, że hasła komunizmu są tylko sloganami - tłumaczył kard. Glemp. Zwrócił też uwagę na gorącą maryjność swego poprzednika, który był bardzo przywiązany do sanktuarium w Lourdes, widząc w nim europejskie centrum pielgrzymowania. Kontrowersyjna decyzja Prymasa Prorektor KUL ks. prof. Stanisław Wilk przedstawił kard. Hlonda jako pasterza Kościoła w Polsce, a zwłaszcza organizatora duszpasterstwa na Ziemiach Zachodnich i Północnych po II wojnie światowej. Przypomniał, że za prymasa Polski kard. Edmunda Dalbora, archidiecezje poznańska i gnieźnieńska praktycznie stanowiły jedną strukturę administracyjną, co przejawiało się np. we wspólnych finansach i przenoszeniu księży z jednej archidiecezji do drugiej. Kard. Hlond uniezależnił archidiecezję gnieźnieńską, która odtąd była związana z poznańską już tylko osobą biskupa. Uregulował też stosunki między Prymasem Polski, a Prymasem Królestwa Polskiego, którym był kard. Aleksander Kakowski, arcybiskup warszawski. Odtąd prymas Hlond zwoływał obrady Episkopatu, których przewodnictwo przekazywał starszemu godnością prymasowi Kakowskiemu. Nawiązując do "bolesnego doświadczenia" jakim była dla kard. Hlonda II wojna światowa podkreślił, że "wyjazd z kraju był dla niego osobistą tragedią". Przypomniał zarazem, że Prymas Polski, aresztowany przez gestapo we Francji, nie zgodził się na współpracę z Niemcami, którzy pod koniec wojny proponowali mu powrót do kraju i wydanie listu pasterskiego z wezwaniem do stawiania oporu Armii Czerwonej. Natomiast po uwolnieniu pojechał do Rzymu, gdzie opracował projekt zarządu diecezjami w nowych granicach Polski. W związku z sytuacją polityczną w Polsce papież Pius XII udzielił mu nadzwyczajnych pełnomocnictw. Stwierdzono w nich m.in. że może on w szczególnych wypadkach mianować administratorów apostolskich z prawami biskupów ordynariuszy dla nieobsadzonych diecezji, o ile nie było możliwości powierzenia ich wikariuszom kapitulnym. Według ustnych wyjaśnień prosekretarza stanu ks. Domenico Tardiniego uprawnienia te miały dotyczyć terytorium Polski w granicach zarówno z 1939, jaki i 1945 r. W porozumieniu z arcybiskupem krakowskim Adamem Sapiehą kard. Hlond wybrał kandydatów na administratorów i wręczył im nominacje. Uzyskał także zrzeczenie się jurysdykcji od dotychczasowych niemieckich rządców Ziem Zachodnich i Północnych, za wyjątkiem kard. Konrada von Preysinga z Berlina, którego część diecezji leżała na wschód od Odry. Wkrótce jednak uznano, że kard. Hlond przekroczył swe uprawnienia i w 1946 r. nadzwyczajne pełnomocnictwa zostały mu odebrane. Jednocześnie Papież uznał "wszystkie akty prawne administratorów apostolskich już dokonane i te, których dokonają w przyszłości aż do nowego uregulowania tych spraw". Ta tymczasowa sytuacja trwała aż do 1972 r., kiedy Paweł VI ostatecznie ustanowił stałą organizację kościelną na Ziemiach Zachodnich i Północnych. Biorąc winę za złą interpretację nadzwyczajnych pełnomocnictw na siebie, kard. Hlond tłumaczył w liście do Ojca Świętego, że kierował się podstawową zasadą, jaką jest konieczność zapewnienia wiernym opieki duszpasterskiej.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.